|
..:: Polityka
|
|
|
|
..:: Inne
|
|
|
|
P - A - R - T - N - E - R - Z - Y
|
|
|
|
Kryzys systemu prezydenckiego? |
Agata Motyl |
[ 24-08-2003 ] |
|
System polityczny Stanów Zjednoczonych był zawsze traktowany jako zdrowe przeciwstawienie wobec rozbuchanej sejmokracji starego kontynentu. Czy jednak w świetle ostatnich wydarzeń jest to dalej słuszne porównanie?
„Co mnie nie zabija to mnie wzmacnia” pisał F.W. Nietzsche. Największą dzisiejszą bolączką systemu politycznego USA jest jego największa zaleta – skupienie władzy w ręku jednego, silnego człowieka. System funkcjonuje fantastycznie, kiedy prezydenturę obejmuje osoba uczciwa, otaczająca się gronem dobrych doradców – tak było np. za Regana (doskonałe decyzje ekonomiczne), czy W. Wilsona (osiągnięcia w polityce międzynarodowej). Gorzej, jeżeli okaże się ona osobą pozbawioną skrupułów w dążeniu do wyimaginowanego celu. Pierwszym takim „zgrzytem” w mechanizmach amerykańskiej demokracji była prezydentura Nixona – osiągnięcia w polityce międzynarodowej (wznowienie kontaktów dyplomatycznych z Chinami, działania na rzecz rozbrojenia) zostały zapomniane na rzecz afery Watergate. Kolejnym na tej niechlubnej liście wydaje się być George Bush Jr. Wątpliwy powód interwencji i późniejsze publiczne przyznanie się do kłamstwa, jakoby Saddam Husajn kupował uran w Nigerii sprawiło, że jego wiarygodność w oczach wyborców poważnie spadła. Zapowiadane już dziś odejścia jego najbliższych współpracowników pod koniec kadencji (m.in. Collina Powella) są swoistym przyznaniem się do błędu przy podejmowaniu decyzji o ataku na Irak. Przypomnijmy: głównym powodem dla którego interwencja w Iraku została podjęta było rzekome zagrożenie Ameryki spowodowane posiadaniem przez Irak broni chemicznej i biologicznej. Powód ten jak na razie nie znalazł potwierdzenia w rzeczywistości – zapowiadanych arsenałów broni do dzisiaj nie znaleziono. Dlaczego jednak nie zadziałały „check and balances” amerykańskiego systemu?
Mechanizm „check and balances” („hamulców i równowagi”, przenikanie się trzech władz z zachowaniem odrębności każdej z nich), który miał zabezpieczyć Amerykę przed takimi sytuacjami, tym razem nie zadziałał skutecznie. Teoretycznie: Kongres kontroluje Prezydenta (m.in. procedura impeachmentu, przełamywanie veta, kontrola wydatków) i sądownictwo (impeachment, zatwierdzanie nominacji), sądy kontrolują Kongres i Prezydenta (odpowiedzialność karna), a Prezydent Sądy (nominacje, prawo łaski) i Kongres (veto, orędzia, zwoływanie sesji nadzwyczajnych). W przypadku decyzji o ataku na Husseina Kongres zrzekł się swoich uprawnień dając Bushowi „wolną rękę” w kwestiach Iraku. Pozostałe po 11 września poczucie zagrożenia zostało rozdmuchane dla celów propagandowych, co sprawiło, że większość Amerykanów zgodziła się na podjęcie każdego kroku, byle tylko ochronić własne bezpieczeństwo (możliwe, że stąd tak jednoznaczna decyzja Kongresu!). Sądy nie widzą potrzeby wdrażania procedur karnych, a organizacje międzynarodowe są mało efektywne i nie mają praktycznych możliwości ukarania za załamanie prawa międzynarodowego (nałożenie sankcji gospodarczych lub embarga na USA byłoby absurdem). Jedynymi sędziami w tej sprawie pozostaną wyborcy i historia. Chociaż nie wiadomo, czy zdanie tych pierwszych przełoży się na jakieś realne efekty. Do dzisiaj bowiem nie wiemy tak naprawdę, czy ostatnie wybory wygrał Bush Jr. czy Gore. Skandal jaki wybuchł podczas liczenia głosów na Florydzie uwypuklił niedoskonałości systemu politycznego.
Słabnięcie amerykańskiego ideału można obserwować na przestrzeni kilkudziesięciu ostatnich lat. Dwie procedury impeachmentu – Nixona i Clintona (z czego jedna nie rozpoczęta), coraz słabsza rola Kongresu rezygnującego z prawa decydowania, to tylko niektóre z oznak osłabienia. Także kwintesencja demokracji – bezpośrednie wolne wybory prezydenckie również nie przyczyniają się do wzmocnienia systemu, chociaż kiedyś tak było. Dzisiaj wstępna selekcja przeprowadzana przez partie (prawybory) jest niezbyt dokładna – czasami wystarcza „dobre” nazwisko, żeby zostać kandydatem na urząd prezydenta. Analogiczną sytuację tą możemy obserwować na bieżąco – o fotel gubernatora Kalifornii ubiega się m.in. aktor Arnold Schwarzenegger (najwyższe notowania w sondażach) i Larry Flynt, wydawca pornograficznego czasopisma „Hustler”. O ile w kompetencje tego pierwszego jeszcze można uwierzyć (dwukrotnie był doradcą prezydenckim), o tyle w drugim przypadku chodzi jedynie o promocję własnego nazwiska i osoby. Powoli polityka staje się odskocznią do dalszej kariery, a nie (jak dawniej) rzemiosłem. To co kiedyś wzmacniało dzisiaj może zabić.
Niebezpieczeństwa, których nie ustrzegła się demokracja kontynentalna powoli przenikają także za ocean. Zagrożona atakami terrorystycznymi Ameryka szuka wrogów po drugiej stronie oceanu. A może prawdziwym zagrożeniem jest osoba rezydująca w Białym Domu, z nieograniczoną wręcz władzą, realizująca swoją idee- fixe...?
Autor: Agata Motyl |
czytaj więcej » |
Imperium nie kontratakuje |
Adam Bukowski |
[ 07-08-2003 ] |
|
Kolejny dzień wojny i kolejny zamach czeczeńskich separatystów. Walczą o wolność dla swojego kraju. Jak jednak osądzać ludzi, którzy zabijają niewinnych? Walczą z narodem wroga, czy też przekroczyli już granicę, za którą nie nazywa się ich inaczej, jak terrorystami? |
czytaj więcej » |
|
|
Ścisła współpraca między Ukrainą i Rosją, która obecnie charakteryzuje stosunki dwustronne, jest na bardzo wysokim poziomie i powinna również w przyszłości rozwijać w podobnym kierunku.
|
czytaj więcej » |
W wieczor wojny Stany Zjednoczone czcily czlowieka pokoju |
|
W środę wieczorem czasu amerykańskiego, jak tylko Stany Zjednoczone rozpoczęły atak na Bagdad, przyjaciele Jimmiego Cartera, byłego prezydenta USA, który za propagowanie demokracji i praw człowieka oraz szukanie pokojowych rozwiązań politycznych w październiku 2002 roku otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla, zapełnili Salę Symfoniczą w Atlancie w stanie Georgia, aby oddać cześć dokonaniom noblisty. Godzinna uroczystość była amerykanską wersją koncertu, który odbywa się w Oslo w Norwegii podczas rozdania Pokojowych Nagród Nobla. Wydarzenie w Atlancie rozpoczęlo się 19 marca o godzinie 20.00. Był to dokładnie ostateczny termin wyznaczony przez Georga’a W. Busha Saddamowi Husajnowi na opuszczenie Iraku. - W dniu koncertu rozpowszechniona byla opinia, ze wojna nie zacznie sie w tym tygodniu. Jednak zaczęlismy śpiewać krótko przed tym, jak Stany Zjednoczone zdecydowały się zaatakować Irak - mówi Ania Godowska, jedyna Polka śpiewająca w chórze Orkiestry Symfonicznej w Atlancie. |
czytaj więcej » |
|
Christoph Kasprzyk z Monachium |
[ 09-03-2003 ] |
|
To pytanie zadałem sobie sam, przebywając w styczniu 2003 na zachodnim wybrzeżu USA. Od ponad dziesięciu lat systematycznie odwiedzam Amerykę i utrzymuję bliskie kontakty z tzw. polskimi imigrantami, jak również Amerykanami nie mającymi z Polską nic wspólnego. I muszę zauwazyć, że od pewnego czasu, mam tutaj na mysli “11 września“, “konflikt iracki“ czy też “przyspieszenie procesów integracji Polski z Unią“ obserwuję niezwykłą dynamizację i polaryzację stanowisk. |
czytaj więcej » |
Amerykanie o wojnie |
|
Amerykanie popierają atak zbrojny, jeżeli nie muszą zapłacić za to zbyt wysokiej ceny. 58 procent popiera wojnę, jeżeli nie pochłonie ona wielu ofiar. Ankieta przeprowadzona przez dziennik “The Atlanta Journal - Constitution” ilustruje, że 58 % ankietowanych popiera atak na Irak. Jednak poparcie dla wojny maleje, kiedy respondenci pytani są o konsekwencje konfliktu. 52 % sprzeciwia się wojnie, jeżeli pochłonie ona tysiące amerykańskich ofiar. |
czytaj więcej » |
|
|
28 stycznia, w trakcie trwania oficjalnej wizyty Władimira Putina do Kijowa, prezydenci Ukrainy i Federacji Rosyjskiej podpisali szereg porozumień i umów dotyczących wzajemnej współpracy. Najważniejsza z nich, to międzypaństwowa umowa o granicy państwowej. Przedmiotem tego dokumentu jest lądowa część granicy ukraińsko-rosyjskiej, a dokładniej jej delimitacja. Podpisanie tej umowy nie powoduje faktycznego wytyczenia przebiegu granicy, ma natomiast wielkie znaczenie polityczne dla Ukrainy. Rosja poraz kolejny potwierdziła bowiem, że uznaje Ukrainę jak suwerennego partnera. |
czytaj więcej » |
|