Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Podobne artykuły / Aktualności / Setki tornad w USA - są zabici i ranni               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
  Historyczna wizyta
[ 02-11-2003 ]

22 października bieżącego roku Australijczycy mieli okazję zobaczyć w przelocie przyszłość ich kraju i regionu. Prezydent USA, supermocarstwa z początku XXI wieku oraz prezydent Chin, kraju, który najprawdopodobniej będzie supermocarstwem pod koniec XXI wieku, przybyli do Australii tego samego dnia. Prezydent George Bush przyleciał do Canberry razem z grupą 656 Amerykanów, sześcioma samolotami, po krótkim pobycie na Bali. Prezydent Chin Hu Jintao przybył do Sydney wraz z grupą 60 Chiczyków jednym samolotem. Nałożenie się na siebie dwu wizyt świadczy o wciąż zmiennych układach sił w świecie i o tym w jaki sposób Australia zaczyna odgrywać w tym świecie kluczową rolę.

czytaj więcej »
  
Krzysztof Siwek [ 01-10-2003 ]

Podczas niedawnego szczytu amerykasko-rosyjskiego w Camp David, prezydenci George W. Bush i Władimir Putin, wydawali się być zgodni w kwestiach dotyczących współpracy na rzecz stabilizacji w Iraku oraz powstrzymania Iranu przed budową broni nuklearnej.

czytaj więcej »
  
Krzysztof Wasilewski [ 01-10-2003 ]

Czy Wesley K.Clark ma szansę pokonać George'a W. Busha i zostać prezydentem? Jeśli wierzyć ostatnim sondażom - tak. W niedawnym badaniu opinii publicznej zdecydowana większość respondentów wskazała byłego generała, jako jedynego demokratę mogącego stawić czoła obecnemu prezydentowi. Na korzyść Wesa Clarka przemawiają również statystyki. W pięćdziesięciu czterech wyborach prezydenckich(1789 - 2000) kandydaci z doświadczeniem w armii bądź marynarce wygrywali dwadzieścia dziewięć razy. Były głównodowodzący NATO ma wielką szansę na poprawienie tych statystyk.

czytaj więcej »
  
Agata Motyl [ 31-08-2003 ]

 

O tym że rozmowy są bardziej humanitarnym środkiem polityki międzynarodowej państw niż wojna nikogo przekonywać nie trzeba. Największą bolączką dyplomacji jest jej niska skuteczność – żeby negocjować, trzeba chcieć. Wydaje się, że Amerykanie znaleźli sposób na uniknięcie wojen – czy jednak wystarczająco dobry? Historia Bliskiego Wschodu wydaje się to potwierdzać.

 

czytaj więcej »
  Kryzys systemu prezydenckiego?
Agata Motyl [ 24-08-2003 ]

 

System polityczny Stanów Zjednoczonych był zawsze traktowany jako zdrowe przeciwstawienie wobec rozbuchanej sejmokracji starego kontynentu. Czy jednak w świetle ostatnich wydarzeń jest to dalej słuszne porównanie?

 

„Co mnie nie zabija to mnie wzmacnia” pisał F.W. Nietzsche. Największą dzisiejszą bolączką systemu politycznego USA jest jego największa zaleta – skupienie władzy w ręku jednego, silnego człowieka. System funkcjonuje fantastycznie, kiedy prezydenturę obejmuje osoba uczciwa, otaczająca się gronem dobrych doradców – tak było np. za Regana (doskonałe decyzje ekonomiczne), czy W. Wilsona (osiągnięcia w polityce międzynarodowej). Gorzej, jeżeli okaże się ona osobą pozbawioną skrupułów w dążeniu do wyimaginowanego celu. Pierwszym takim „zgrzytem” w mechanizmach amerykańskiej demokracji była prezydentura Nixona – osiągnięcia w polityce międzynarodowej (wznowienie kontaktów dyplomatycznych z Chinami, działania na rzecz rozbrojenia) zostały zapomniane na rzecz afery Watergate. Kolejnym na tej niechlubnej liście wydaje się być George Bush Jr. Wątpliwy powód interwencji i późniejsze publiczne przyznanie się do kłamstwa, jakoby Saddam Husajn kupował uran w Nigerii sprawiło, że jego wiarygodność w oczach wyborców poważnie spadła. Zapowiadane już dziś odejścia jego najbliższych współpracowników pod koniec kadencji (m.in. Collina Powella) są swoistym przyznaniem się do błędu przy podejmowaniu decyzji o ataku na Irak. Przypomnijmy: głównym powodem dla którego interwencja w Iraku została podjęta było rzekome zagrożenie Ameryki spowodowane posiadaniem przez Irak broni chemicznej i biologicznej. Powód ten jak na razie nie znalazł potwierdzenia w rzeczywistości – zapowiadanych arsenałów broni do dzisiaj nie znaleziono. Dlaczego jednak nie zadziałały „check and balances” amerykańskiego systemu?

 

Mechanizm „check and balances” („hamulców i równowagi”, przenikanie się trzech władz z zachowaniem odrębności każdej z nich), który miał zabezpieczyć Amerykę przed takimi sytuacjami, tym razem nie zadziałał skutecznie. Teoretycznie: Kongres kontroluje Prezydenta (m.in. procedura impeachmentu, przełamywanie veta, kontrola wydatków) i sądownictwo (impeachment, zatwierdzanie nominacji), sądy kontrolują Kongres i Prezydenta (odpowiedzialność karna), a Prezydent Sądy (nominacje, prawo łaski) i Kongres (veto, orędzia, zwoływanie sesji nadzwyczajnych). W przypadku decyzji o ataku na Husseina Kongres zrzekł się swoich uprawnień dając Bushowi „wolną rękę” w kwestiach Iraku. Pozostałe po 11 września poczucie zagrożenia zostało rozdmuchane dla celów propagandowych, co sprawiło, że większość Amerykanów zgodziła się na podjęcie każdego kroku, byle tylko ochronić własne bezpieczeństwo (możliwe, że stąd tak jednoznaczna decyzja Kongresu!). Sądy nie widzą potrzeby wdrażania procedur karnych, a organizacje międzynarodowe są mało efektywne i nie mają praktycznych możliwości ukarania za załamanie prawa międzynarodowego (nałożenie sankcji gospodarczych lub embarga na USA byłoby absurdem). Jedynymi sędziami w tej sprawie pozostaną wyborcy i historia. Chociaż nie wiadomo, czy zdanie tych pierwszych przełoży się na jakieś realne efekty. Do dzisiaj bowiem nie wiemy tak naprawdę, czy ostatnie wybory wygrał Bush Jr. czy Gore. Skandal jaki wybuchł podczas liczenia głosów na Florydzie uwypuklił niedoskonałości systemu politycznego.

 

Słabnięcie amerykańskiego ideału można obserwować na przestrzeni kilkudziesięciu ostatnich lat. Dwie procedury impeachmentu – Nixona i Clintona (z czego jedna nie rozpoczęta), coraz słabsza rola Kongresu rezygnującego z prawa decydowania, to tylko niektóre z oznak osłabienia. Także kwintesencja demokracji – bezpośrednie wolne wybory prezydenckie również nie przyczyniają się do wzmocnienia systemu, chociaż kiedyś tak było. Dzisiaj wstępna selekcja przeprowadzana przez partie (prawybory) jest niezbyt dokładna – czasami wystarcza „dobre” nazwisko, żeby zostać kandydatem na urząd prezydenta. Analogiczną sytuację tą możemy obserwować na bieżąco – o fotel gubernatora Kalifornii ubiega się m.in. aktor Arnold Schwarzenegger (najwyższe notowania w sondażach) i Larry Flynt, wydawca pornograficznego czasopisma „Hustler”. O ile w kompetencje tego pierwszego jeszcze można uwierzyć (dwukrotnie był doradcą prezydenckim), o tyle w drugim przypadku chodzi jedynie o promocję własnego nazwiska i osoby. Powoli polityka staje się odskocznią do dalszej kariery, a nie (jak dawniej) rzemiosłem. To co kiedyś wzmacniało dzisiaj może zabić.

 

Niebezpieczeństwa, których nie ustrzegła się demokracja kontynentalna powoli przenikają także za ocean. Zagrożona atakami terrorystycznymi Ameryka szuka wrogów po drugiej stronie oceanu. A może prawdziwym zagrożeniem jest osoba rezydująca w Białym Domu, z nieograniczoną wręcz władzą, realizująca swoją idee- fixe...?

Autor: Agata Motyl

czytaj więcej »
  W wieczor wojny Stany Zjednoczone czcily czlowieka pokoju
[ 23-03-2003 ]

W środę wieczorem czasu amerykańskiego, jak tylko Stany Zjednoczone rozpoczęły atak na Bagdad, przyjaciele Jimmiego Cartera, byłego prezydenta USA, który za propagowanie demokracji i praw człowieka oraz szukanie pokojowych rozwiązań politycznych w październiku 2002 roku otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla, zapełnili Salę Symfoniczą w Atlancie w stanie Georgia, aby oddać cześć dokonaniom noblisty. Godzinna uroczystość była amerykanską wersją koncertu, który odbywa się w Oslo w Norwegii podczas rozdania Pokojowych Nagród Nobla. Wydarzenie w Atlancie rozpoczęlo się 19 marca o godzinie 20.00. Był to dokładnie ostateczny termin wyznaczony przez Georga’a W. Busha Saddamowi Husajnowi na opuszczenie Iraku. - W dniu koncertu rozpowszechniona byla opinia, ze wojna nie zacznie sie w tym tygodniu. Jednak zaczęlismy śpiewać krótko przed tym, jak Stany Zjednoczone zdecydowały się zaatakować Irak - mówi Ania Godowska, jedyna Polka śpiewająca w chórze Orkiestry Symfonicznej w Atlancie.

czytaj więcej »
  
Christoph Kasprzyk z Monachium [ 09-03-2003 ]

To pytanie zadałem sobie sam, przebywając w styczniu 2003 na zachodnim wybrzeżu USA. Od ponad dziesięciu lat systematycznie odwiedzam Amerykę i utrzymuję bliskie kontakty z tzw. polskimi imigrantami, jak również Amerykanami nie mającymi z Polską nic wspólnego. I muszę zauwazyć, że od pewnego czasu, mam tutaj na mysli “11 września“, “konflikt iracki“ czy też “przyspieszenie procesów integracji Polski z Unią“ obserwuję niezwykłą dynamizację i polaryzację stanowisk.

czytaj więcej »
  Amerykanskie nastroje
[ 20-02-2003 ]
W sobotę przeciwko wojnie z Irakiem demonstrowało na całym świecie - według różnych szacunków od kilku do nawet 10 mln ludzi.
czytaj więcej »
  Amerykanie o wojnie
[ 20-02-2003 ]

Amerykanie popierają atak zbrojny, jeżeli nie muszą zapłacić za to zbyt wysokiej ceny.  58 procent popiera wojnę, jeżeli nie pochłonie ona wielu ofiar. Ankieta przeprowadzona przez  dziennik “The Atlanta  Journal - Constitution” ilustruje, że 58 % ankietowanych popiera atak na Irak. Jednak poparcie dla wojny maleje, kiedy respondenci pytani są o konsekwencje konfliktu. 52 % sprzeciwia się wojnie, jeżeli pochłonie ona tysiące amerykańskich ofiar.

czytaj więcej »
 pierwsza poprzednia 52 53 54 55 56 57   

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl