Sardynia to magiczne miejsce. Według niektórych teorii, to pierwsza europejska ziemia, która wyłoniła się z oceanu. Znacznie starsza niż Półwysep Apeniński. To ojczyzna kultury nuragów, kwitnącej jeszcze przed narodzeniem starożytnego Rzymu. No i przede wszystkim to wyspa: na wyspach historia toczy się własnym biegiem.

Rozwój państwa jest zablokowany przez brak rotacji społecznej – to jedna z myśli przewodnich  aktualnego premiera Włoch Romano Prodiego. Bo na dzień dzisiejszy, syn notariusza zostaje notariuszem, syn taksówkarza – taksówkarzem, a syn nie-notariusza i nie-taksówkarza nie zostanie nikim. Mówiąc krótko: lobby.

„To prawo jest do kitu – sam je pisałem” – takie stwierdzenie eksministra do spraw decentralizacji, przedstawiciela Ligi Północnej Calderoliego nikogo specjalnie nie zdziwiło. Doskonale wkomponowało się w tło niedawno zakończonych, pięcioletnich rządów włoskiej centroprawicy. Która to centroprawica nie neguje, że przewidując koniec swej kadencji, gotowa do odwrotu... pozatruwała studnie.