Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Podobne artykuły / Aktualności / Rosja czuje się osaczona przez USA               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
  Prawybory
Janusz Domaszuk z Chicago [ 25-01-2004 ]

Pierwsza odsłona prawyborów za nami. Tylko dla ludzi, którzy nie śledzą amerykańskiej sceny politycznej, mogły być zaskoczeniem. Ostatnie dwa tygodnie ostrych ataków politycznych odbiło się niekorzystnie na dwóch kandydatach, którzy sztukę obrzucania się politycznym błotem opanowali do perfekcji.

czytaj więcej »
  Redakcja dyskutuje: USA na Bliskim Wschodzie
[ 05-01-2004 ]

Jaki był prawdziwy powód amerykańskiej interwencji w Iraku ? Od jak dawna Amerykanie wiedzieli, gdzie jest Saddam ? A może wiedzą też, gdzie jest Osama bin Laden, tylko czekają na dogodny politycznie moment, by go pojmać ? Czy w tym wszystkim chodzi tylko o pieniądze i glosy ? Nad tym zastanawiała się trójka naszych publicystów podczas redakcyjnej dyskusji.

czytaj więcej »
  
Janusz Domaszuk z Chicago [ 02-01-2004 ]

Wielcy przegrani dogorywającego właśnie konfliktu w Iraku to reżim Saddama Hussajna i Francja. Iracki przywódca odszedł już w polityczny niebyt. Francja, podobnie jak Husajn, nie jest lubiana przez Amerykanów, ale korzenie tego uczucia sięgają głębiej w historię i głębiej w serca. Teraz, gdy oba kraje stanęły po dwóch stronach politycznej barykady, Amerykanie dają wyraz swojej niechęci odstawiając na bok francuskie produkty.

czytaj więcej »
  JFK
Agata Motyl [ 22-11-2003 ]

Dokładnie czterdzieści lat temu w Dallas, w Teksasie, około godziny 12.30 otwarta limuzyna z prezydentem Stanów Zjednoczonych, jego małżonką i gubernatorem Connaly’m jechała Ross Avenue. Na ostatnim piętrze magazynu książkowego snajper właśnie naciskał spust.

czytaj więcej »
  
[ 21-11-2003 ]

Agencja Interfaks-Ukrajina podała 17 listopada niezmiernie interesującą informację, którą niestety polskie media skrupulatnie zdewaluowały. A szkoda… Wołodymyr Łytwyn, przewodniczący ukraińskiej Rady Najwyższej stwierdził mianowicie, iż Marek Borowski, jego polski odpowiednik, podczas poniedziałkowej rozmowy wyraził swoje gorące poparcie dla stanowiska strony ukraińskiej w sprawie sporu z Rosją o budowę grobli w pobliżu wyspy Tuzła.

czytaj więcej »
  Historyczna wizyta
[ 02-11-2003 ]

22 października bieżącego roku Australijczycy mieli okazję zobaczyć w przelocie przyszłość ich kraju i regionu. Prezydent USA, supermocarstwa z początku XXI wieku oraz prezydent Chin, kraju, który najprawdopodobniej będzie supermocarstwem pod koniec XXI wieku, przybyli do Australii tego samego dnia. Prezydent George Bush przyleciał do Canberry razem z grupą 656 Amerykanów, sześcioma samolotami, po krótkim pobycie na Bali. Prezydent Chin Hu Jintao przybył do Sydney wraz z grupą 60 Chiczyków jednym samolotem. Nałożenie się na siebie dwu wizyt świadczy o wciąż zmiennych układach sił w świecie i o tym w jaki sposób Australia zaczyna odgrywać w tym świecie kluczową rolę.

czytaj więcej »
  
[ 26-10-2003 ]

Od kilku tygodniu uwaga władz jak również wszystkich mediów ukraińskich skierowana jest na zamieszanie, które powstało w związku z aktywnością strony rosyjskiej w Cieśninie Kerczeńskiej, stanowiącej korytarz wodny łączący Morze Azowskie z Morzem Czarnym. Powodem zainteresowania a zarazem niepokoju jest trwająca tam budowa kilkukilometrowej grobli, zmierzająca w kierunku Ukrainy. Według prognoz i domysłów nasyp ten ma połączyć rosyjski półwysep Tamanski z ukraińską wyspą Tuzła, znajdującą się na styku granic, na styku granic, które nie są de facto wytyczone. Jest to spuścizna po rozpadzie ZSRR, utrzymanie której leży w interesie Rosji. Moskwa nie podjęła ukraińskich propozycji co do przeprowadzenia granicy państwowej. Zarówno wcześniejsze porozumienia z 1994 jak i z 1998 roku traktują o Morzu Azowskim i Cieśninie Kerczeńskiej jako o wodach wewnętrznych Ukrainy i Rosji. Inaczej rozpatruję tę sprawę najnowszy dokument z obecnego roku. Przypomnijmy, iż na początku 2003 roku między Ukrainą i Federacją Rosyjską została podpisana międzypaństwowa umowa o granicy państwowej. Przedmiotem tego dokumentu jest lądowa część granicy ukraińsko-rosyjskiej. Chodzi tutaj o delimitację odcinka lądowego bez faktycznego wytyczenia przebiegu granicy. Nie doszło natomiast do porozumienia ani do zmiany stanowisk w kwestii delimitacji morskiej części granicy. Stanowiska obu państw zasadniczo różne. Rosja nalega, aby Morze Azowskie i Cieśnina Kerczeńska stanowiły wody wewnętrzne obydwu państw, Ukraina natomiast od samego początku opowiada się za wyznaczeniem granicy zgodnie z normami prawa międzynarodowego. Nie jest to rękę Moskwie, gdyż wtedy większa cześć zasobnego w pokłady gazu i ropy Morza Azowskiego przypadłaby Ukrainie. Oprócz czynników ekonomicznych niewątpliwie istotne znaczenie odgrywają argumenty natury politycznej. Podczas gdy obecnie, aby przepłynąć przez Cieśninie Keczeńską wymagana jest zgodna Ukrainy i Rosji, wówczas decydentem byłaby Ukraina. Nie mówię tutaj o ewentualności przyzwolenia na udostępnienie przestrzeni wodnej wojskowym statkom NATO, bo to z kolei mogłoby być ogniskiem zapalnym konfliktu zagrażającego pokojowi i integralności państwa Ukraińskiego. 

czytaj więcej »
  
Krzysztof Wasilewski [ 01-10-2003 ]

Czy Wesley K.Clark ma szansę pokonać George'a W. Busha i zostać prezydentem? Jeśli wierzyć ostatnim sondażom - tak. W niedawnym badaniu opinii publicznej zdecydowana większość respondentów wskazała byłego generała, jako jedynego demokratę mogącego stawić czoła obecnemu prezydentowi. Na korzyść Wesa Clarka przemawiają również statystyki. W pięćdziesięciu czterech wyborach prezydenckich(1789 - 2000) kandydaci z doświadczeniem w armii bądź marynarce wygrywali dwadzieścia dziewięć razy. Były głównodowodzący NATO ma wielką szansę na poprawienie tych statystyk.

czytaj więcej »
  
Agata Motyl [ 31-08-2003 ]

 

O tym że rozmowy są bardziej humanitarnym środkiem polityki międzynarodowej państw niż wojna nikogo przekonywać nie trzeba. Największą bolączką dyplomacji jest jej niska skuteczność – żeby negocjować, trzeba chcieć. Wydaje się, że Amerykanie znaleźli sposób na uniknięcie wojen – czy jednak wystarczająco dobry? Historia Bliskiego Wschodu wydaje się to potwierdzać.

 

czytaj więcej »
  Kryzys systemu prezydenckiego?
Agata Motyl [ 24-08-2003 ]

 

System polityczny Stanów Zjednoczonych był zawsze traktowany jako zdrowe przeciwstawienie wobec rozbuchanej sejmokracji starego kontynentu. Czy jednak w świetle ostatnich wydarzeń jest to dalej słuszne porównanie?

 

„Co mnie nie zabija to mnie wzmacnia” pisał F.W. Nietzsche. Największą dzisiejszą bolączką systemu politycznego USA jest jego największa zaleta – skupienie władzy w ręku jednego, silnego człowieka. System funkcjonuje fantastycznie, kiedy prezydenturę obejmuje osoba uczciwa, otaczająca się gronem dobrych doradców – tak było np. za Regana (doskonałe decyzje ekonomiczne), czy W. Wilsona (osiągnięcia w polityce międzynarodowej). Gorzej, jeżeli okaże się ona osobą pozbawioną skrupułów w dążeniu do wyimaginowanego celu. Pierwszym takim „zgrzytem” w mechanizmach amerykańskiej demokracji była prezydentura Nixona – osiągnięcia w polityce międzynarodowej (wznowienie kontaktów dyplomatycznych z Chinami, działania na rzecz rozbrojenia) zostały zapomniane na rzecz afery Watergate. Kolejnym na tej niechlubnej liście wydaje się być George Bush Jr. Wątpliwy powód interwencji i późniejsze publiczne przyznanie się do kłamstwa, jakoby Saddam Husajn kupował uran w Nigerii sprawiło, że jego wiarygodność w oczach wyborców poważnie spadła. Zapowiadane już dziś odejścia jego najbliższych współpracowników pod koniec kadencji (m.in. Collina Powella) są swoistym przyznaniem się do błędu przy podejmowaniu decyzji o ataku na Irak. Przypomnijmy: głównym powodem dla którego interwencja w Iraku została podjęta było rzekome zagrożenie Ameryki spowodowane posiadaniem przez Irak broni chemicznej i biologicznej. Powód ten jak na razie nie znalazł potwierdzenia w rzeczywistości – zapowiadanych arsenałów broni do dzisiaj nie znaleziono. Dlaczego jednak nie zadziałały „check and balances” amerykańskiego systemu?

 

Mechanizm „check and balances” („hamulców i równowagi”, przenikanie się trzech władz z zachowaniem odrębności każdej z nich), który miał zabezpieczyć Amerykę przed takimi sytuacjami, tym razem nie zadziałał skutecznie. Teoretycznie: Kongres kontroluje Prezydenta (m.in. procedura impeachmentu, przełamywanie veta, kontrola wydatków) i sądownictwo (impeachment, zatwierdzanie nominacji), sądy kontrolują Kongres i Prezydenta (odpowiedzialność karna), a Prezydent Sądy (nominacje, prawo łaski) i Kongres (veto, orędzia, zwoływanie sesji nadzwyczajnych). W przypadku decyzji o ataku na Husseina Kongres zrzekł się swoich uprawnień dając Bushowi „wolną rękę” w kwestiach Iraku. Pozostałe po 11 września poczucie zagrożenia zostało rozdmuchane dla celów propagandowych, co sprawiło, że większość Amerykanów zgodziła się na podjęcie każdego kroku, byle tylko ochronić własne bezpieczeństwo (możliwe, że stąd tak jednoznaczna decyzja Kongresu!). Sądy nie widzą potrzeby wdrażania procedur karnych, a organizacje międzynarodowe są mało efektywne i nie mają praktycznych możliwości ukarania za załamanie prawa międzynarodowego (nałożenie sankcji gospodarczych lub embarga na USA byłoby absurdem). Jedynymi sędziami w tej sprawie pozostaną wyborcy i historia. Chociaż nie wiadomo, czy zdanie tych pierwszych przełoży się na jakieś realne efekty. Do dzisiaj bowiem nie wiemy tak naprawdę, czy ostatnie wybory wygrał Bush Jr. czy Gore. Skandal jaki wybuchł podczas liczenia głosów na Florydzie uwypuklił niedoskonałości systemu politycznego.

 

Słabnięcie amerykańskiego ideału można obserwować na przestrzeni kilkudziesięciu ostatnich lat. Dwie procedury impeachmentu – Nixona i Clintona (z czego jedna nie rozpoczęta), coraz słabsza rola Kongresu rezygnującego z prawa decydowania, to tylko niektóre z oznak osłabienia. Także kwintesencja demokracji – bezpośrednie wolne wybory prezydenckie również nie przyczyniają się do wzmocnienia systemu, chociaż kiedyś tak było. Dzisiaj wstępna selekcja przeprowadzana przez partie (prawybory) jest niezbyt dokładna – czasami wystarcza „dobre” nazwisko, żeby zostać kandydatem na urząd prezydenta. Analogiczną sytuację tą możemy obserwować na bieżąco – o fotel gubernatora Kalifornii ubiega się m.in. aktor Arnold Schwarzenegger (najwyższe notowania w sondażach) i Larry Flynt, wydawca pornograficznego czasopisma „Hustler”. O ile w kompetencje tego pierwszego jeszcze można uwierzyć (dwukrotnie był doradcą prezydenckim), o tyle w drugim przypadku chodzi jedynie o promocję własnego nazwiska i osoby. Powoli polityka staje się odskocznią do dalszej kariery, a nie (jak dawniej) rzemiosłem. To co kiedyś wzmacniało dzisiaj może zabić.

 

Niebezpieczeństwa, których nie ustrzegła się demokracja kontynentalna powoli przenikają także za ocean. Zagrożona atakami terrorystycznymi Ameryka szuka wrogów po drugiej stronie oceanu. A może prawdziwym zagrożeniem jest osoba rezydująca w Białym Domu, z nieograniczoną wręcz władzą, realizująca swoją idee- fixe...?

Autor: Agata Motyl

czytaj więcej »
 pierwsza poprzednia 107 108 109 110 111 112 113  następna      ostatnia 

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl