Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Ameryki / Rok po wyborach prezydenckich w Meksyku - cz. 2               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
23-08-2010

 

22-12-2009

  Meksyk przyjazny homoseksualistom

02-05-2009

 

30-04-2009

  Meksyk: apel o pozostanie w domach

25-04-2009

  Nowy wirus grypy atakuje w Meksyku

30-07-2007

 

18-07-2007

 

+ zobacz więcej

Rok po wyborach prezydenckich w Meksyku - cz. 2 

07-07-2007

  Autor: Katarzyna Baran z Meksyku
Pytam sympatyków Felipe Calderona o fałszerstwo wyborcze. Mówią, że to bardzo łatwo podważać wyniki wyborów, gdy się z nimi nie zgadza, a podważnie decyzji Federalnego Instytutu Wyborczego to podważnie jego wiarygodności.

 

 

Droga do demokracji

Pytam sympatyków Felipe Calderona o fałszerstwo wyborcze. Mówią, że to bardzo łatwo podważać wyniki wyborów, gdy się z nimi nie zgadza, a podważnie decyzji Federalnego Instytutu Wyborczego to podważnie jego wiarygodności.

Federalny Instytut Wyborczy zrodził się z frustracji, niezadowolenia społecznego, miał być instytucją wiarygodną, cieszącą się zaufaniem narodu. Był bardzo potrzebny aby odnowić wiarę w system polityczny, w instytucje, po tym co stało się w roku 1988.

W historii Meksyku jest kilka ważnych dat, które symbolizuja niemniej ważne wydarzenia, wciaż żywe w świadomości narodu. 1911 rok to wybuch rewolucji meksykańskiej, ciągle jeszcze budzącej emocje, bohaterowie tego zrywu narodowego tacy jak Emiliano Zapata, Pancho Villa, Francisco I. Madero czy Venustiano Carranza są wciąż jeszcze pamiętani. 1917 rok to konstytucja, do dziś z  niewielkimi zmianami obowiązujaca ustawa zasadnicza, bedąca ucieleśnieniem żądań rewolucjonistów, wprowadziła zasady takie jak zakaz reelekcji, rozdział kościoła i państwa, prawo do bezpłatnej i laickiej edukacji, szerokie prawa socjalne dla robotników, głosiła także, że ziemia i bogactwa naturalne Meksyku należą do narodu.

1929 to powstanie partii, ostatecznie znanej jako Partia Rewolucyjno-Instytucjonalna, która do 2000 roku rządziła Meksykiem. 71 lat to długi okres, fenomenalnie długi, zwłaszcza jeśli porównać go do czasu trwania innych rządów w Ameryce Łacińskiej, gdzie co chwilę dochodziło do zamachów stanu i zmian ekip rządzacych.

Partia wypracowała system kontroli społeczeństwa, który pozwolił jej utrzymać władzę przez tak długi czas. Po pierwsze, PRI oparta była na korporatywizmie społecznym. Prawie wszystkie sektory społeczeństwa włączone były z system polityczny za pomocą różnego rodzaju organizacji, związków, syndykatów podporządkowanych partii. Po drugie, kluczową rolę odgrywał czynnik gospodarczy, przynajmniej do lat siedemdziesiątych ekonomia Meksyku prężnie się rozwijała, gwarantując państwu, a tym samym partii dochody niezbędne do klientelizacji społeczeństwa.

Nie bez znaczenia okazało się również odsunięcie wojska od polityki oraz pasująca prawie każdemu, mglista i zgodna z duchem czasów ideologia wywodząca się jeszcze z czasów rewolucji. System partii hegemonicznej miał jednak swoje momenty kryzysu.

1968 to rok kryzysu. Wtedy tysiące studentów i profesorów wyszło na ulicę domagając się demokratyzacji. Studenckie protestu miały swój tragiczny finał dnia 2 października 1968 r., kiedy to wojsko otworzyło ogień do demonstrantów zgromadzonych na Placu Trzech Kultur.

Kolejny kryzys to rok 1982. Tym razem jest to kryzys gospodarczy. Meksyk ogłasza, że nie jest w stanie spłacić zadłżenia zagranicznego. Popycha to rząd do zastosowania neoliberalnych propozycji Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

1988 to rok wyborczy i właśnie z wyborami prezydenckimi zwiazany jest kolejny kryzys. Jak dotąd PRI gładko wygrywała wybory prezydenckie, jedyna partia, która mogła stanowić jakiekolwiek zagrożenie – prawicowa Partia Akcji Narodowej – de facto nie była w stanie nic zrobić, aby zachwiać fundamentami systemu politycznego.

Jednak rok 1988 mógł być inny. W ramach PRI dokonał się rozłam. Tak zwany “Nurt Demokratyczny” zaproponował własnego kandydata na prezydenta, którym był jeden z liderów nurtu Cuauhtemoc Cárdenas. PAN wysunęła kandydaturę Miguela Clouthiera, który mógł liczyć na kilkunastoprocentowe poparcie. Główny pojedynek wyborczy rozegrał się jednak między Cardenasem i Salinasem de Gortari, kandydatem “starej” PRI. Czystość wyborów była bardzo wątpliwa i dziś w Meksyku mało kto wierzy, że nie doszło do fałszerstwa. W dniu wyborów po raz pierwszy zastosowano system komputerowy do liczenia głosów, jednak jego awaria umożliwiła zwycięstwo Salinasa.

Społeczeństwo było oburzone i właśnie wtedy PRI wpadła na pomysł powołania wiarygodnej instytucji, która w przyszłości miałaby czuwać nad przebiegiem wyborów. Tak zrodził się IFE. Zasiedły w nim cieszące się szacunkiem społecznym autorytety. Kryzys udało się zarzegnać, nie tylko dzięki powołaniu IFE, lecz także dzięki zręcznej polityce Salinasa, który szybko zdołał odwrócić uwagę społeczeństwa od kwestii fałszerstwa wyborczego koncentrując ją na ambitnym planie gospodarczym, mającym wprowadzić Meksych do grona państw “pierwszego świata”.

Jednak jego najszczersze chęci nie uratowały Meksyku od mega kryzysu gospodarczego w 1994, związanego z dewaluacją peso. Do dziś ówczesny prezydent obwiniany jest o wpędzenie kraju w ruinę.

Wiele czynników złożyło się na to, że społeczeństwo miało już dosyć rządów PRI. Czynnik gospodarczy był bardzo istotny. Do tego doszła m.in. seria skandali zwiazanych z procesem prywatyzacji, niepokoje społeczne z powstaniem w Chiapas na czele, brak jasnego programu samej partii, czy zmiany w prawie wyborczym umożliwiające wzrost znaczenia opozycji.

W 1997 roku PRI po raz pierwszy w historii nie uzyskała większości w Izbie Deputowanych, a w 2000 roku pierwszy raz od czasu jej utworzenia nie zdołała przepchnąć swojego kandydata na stanowisko prezydenta.

Tak zakończył się trwający ponad 7 dekad reżim autorytarny. Ale czy zapanowała demokracja? Pytam o to ludzi z dawnego reżimu. “Nie, w Meksyku nie ma jeszcze demokracji”, w PRD to pytanie wywołuje poruszenie: “Oczywiście, że nie!! W demokratycznym kraju nie dochodzi do fałszerstw wyborczych i wygrywa ten na kogo głosuje społczeństwo”. W PAN (partia obecnego prezydenta) odpowiedzi są wymijające, ale nikt nie mówi wprost, że demokracja funkcjonuje bez zastrzerzeń.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl