e-Polityka: Jakiego rodzaju działalność prowadzisz?
Sławomir Stolarski: Jestem czlonkiem samorzadu studenckiego. Oprócz tego pracuję nad realizacją projektów międzynarodowych. Mam nadzieję, że w przyszlości będę mógł w tym celu wykorzystać także wiedzę, którą zdobędę na Kongresie.
e-Polityka: Jak to się stało, że zostałeś aktywistą?
S.S: Zawsze identyfikowałem się ze spoleczeństwem. Chciałem być aktywny. Robić coś na jego rzecz. Dzielić się swoimi pomysłami...
e-Polityka: Dlaczego?
S.S: Moim zdaniem ważne jest, aby stanowić integralną część społeczeństwa, być wśród innych. Można od nich wiele otrzymać, np. doświadczenie, i można im się odwzajemnić tym samym. Taka wymiana jest bardzo ważna. Uczestnicy Kongresu brali udział w bardzo wielu różnych projektach i są pełni naprawdę wspaniałych pomysłów, którymi mogą się podzielić z innymi młodymi ludźmi. Oni po prostu potrzebują ludzi, z którymi mogliby pracować. Im więcej zaangażowanych osób, tym lepsze rezultaty. Dla mnie bardzo istotna jest motywacja, bo ona pozwala zyskiwać doświadczenie i motywować innych.
Czy chęć mobilizowania innych była motorem Twojego projektu?
Tak. Przeprowadziliśmy wywiady z ochotnikami i młodymi ludźmi, którzy chcieli wziąć udział w naszym przedsięwzięciu. Być może ten pomysł na projekt wydaje się zbyt pasywny – po prostu zaproszenie ludzi do wzięcia udziału w międzynarodowej imprezie, ale pomaga to młodzieży zaangażować się. Każdy z nich może pomyśleć sobie: OK, biorę teraz udział w projekcie związanym z moimi zainteresowania. Więc nie ma powodu, dla którego nie mógłbym przedsięwziąć własnego projektu.
Iloma projektami już kierowałeś?
W marcu prowadziłem już drugi projekt. To była duża impreza zorganizowana przez Międzynarodową Inicjatywę Młodych Europy przy wsparciu Programu „Młodzież”. 40 młodych ludzi reprezentowało 8 europejskich krajów. Mój pomysł polegał na zebraniu tych młodych osób, aby podyskutować o europejskiej kulturze.
Jaki był cel tego projektu?
Celem była promocja kulturalnej różnorodności. To dlatego zaprosiliśmy do udziału kraje takie jak Malta czy Estonia, mające zupełnie inne tradycje I mentalność. Mieliśmy przy tym dużo zabawy. Udało nam się stworzyć naprawdę międzynarodowe środowisko. Myślę, że nawet prosta wymiana pomysłów zawsze przynosi pozytywne rezultaty na przyszłość.
Dlaczego akurat taki pomysł na projekt?
Tytuł brzmiał „Ja też mówię Europa!”. Chciałem zebrać ludzi z krajów o mniej popularnych językach, aby pokazać różnorodność wynikającą z faktu, że obok angielskiego istnieją też języki takie jak fiński czy maltański. Stworzyliśmy plakat ze słowami „Ja też mówię Europa!” w różnych językach. W ten sposób mogliśmy pokazać: My też mówimy Europa!. To znaczy, że jesteśmy częścią tej wielkiej idei, wnosimy coś do niej i chcemy to dzielić z innymi tradycjami, chcemy o tym dyskutować. To był początek, podstawa projektu. Później dodaliśmy elementy kulturalne, jak taniec. Naprawdę świetnie się bawiliśmy.
Jakie wrażenia wyniosłeś z realizacji przedsięwzięcia? Czy napotkaliście jakieś przeszkody?
Najważniejszą rzeczą jest dla mnie świadomość, że młodzi ludzie są zmotywowani. Mieliśmy naprawdę wspaniałą grupę ochotników. Byli oni doświadczeni w różnych dziedzinach, ale to był pierwszy raz, kiedy mieli się zaopiekować się grupą rówieśników z zagranicy. Sprawiło mi wielką przyjemność obserwowanie, jak rozwiązują problemy, przygotowują program, jak się przy tym bawią i jednocześnie zyskują doświadczenia.
Co byś poradził komuś, kto chce zrealizować własny projekt?
Myślę, że każdy powinien być aktywny. To ważne, żeby rozejrzeć się dookoła. Jest dużo możliwości.
Jakie konkretnie?
Mamy wspaniałe narzędzie do poszukiwań – Internet. Można tam znaleźć informacje o projektach dla młodzieży I linki do setek stron. Można zaprenumerować odpowiednią listę dyskusyjną i tą drogą otrzymywać zaproszenia. Osobiście szukam partnerów właśnie w ten sposób. Wysyłam informacje do EuroDesku (komórka UE zajmująca się pomocą w przekazywaniu informacji o projektach między organizacjami z krajów członkowskich – przyp. red.) i otrzymuję stamtąd dane o organizacjach pozarządowych. Ludzie powinni należeć do jakiejś organizacji. Po prostu powinni się organizować.
Czy osoba, która chce stanąć na czele projektu, musi charakteryzować się jakimiś określonymi cechami?
Myślę, że cechy nie odgrywają większej roli, jeśli chodzi o przewodzenie projektom. Więc jeśli ma się jakiś pomysł, można się nim podzielić. Można zachęcać innych młodych ludzi, by wzięli w nim udział. Nie trzeba mieć do tego jakichś niezwykłych cech charakteru.

delegaci WYC podczas realizacji jednego z projektów - sztuki teatralnej
Nie trzeba też mieć koniecznie wsparcia władz. Generalnie one mogą pomóc. Mogą stworzyć programy, które czynią ludzi bardziej aktywnymi i są źródłem pieniędzy. Jednak władze mogą jedynie pomóc urzeczywistnić pomysł, ale nie dadzą nikomu samego pomysłu. Najważniejsze jest to, żeby inicjatywa wyszła od młodzieży.
Czy wierzysz, że młodzi ludzie mają specjalną rolę do odegrania?
Są przyszłością społeczeństwa. Myślę, żę mają do przekazania ważne przesłanie. Chcą wziąć swój los we własne ręce. Chcą coś osiągnąć, zrobić coś pozytywnego.
Rozmawiała w Stirling: Ewa Dryjańska