Eduardo Rodriguez ma nadzieje, iż proces wyborczy, legitymizacja nowych władz wyprowadzi państwo z głębokiego kryzysu politycznego, w którym się znalazło w wyniku niezadowolenia społeczeństwa z państwowej polityki paliwowej. Wywołało to liczne strajki i starcia z siłami porządkowymi kraju, które trwały tygodnie. Upór protestujących doprowadził do rezygnacji z piastowanego stanowiska Carlosa Mesy i zaprzysiężenia przez Kongres prezydenta tymczasowego Eduarda Rodrigueza, Prezesa Sądu Najwyższego.
Głównym żądaniem strajkujących było upaństwowienie rezerw surowcowych kraju. Prezydent spełnił postulaty protestujących i kierując się uchwaloną w maju przez Kongres ustawą o paliwach, wydał rozkaz armii boliwijskiej aby ta przejęła kontrolę nad sektorem paliwowym by zagwarantować bezpieczeństwo wewnętrzne państwa (chodzi głównie o bogate złoża gazu ziemnego).
Spełniony zostanie również inny kluczowy postulat przeprowadzenia referendum w sprawię autonomii poszczególnych regionów w Boliwii (m.in. Santa Cruz de la Sierra, Tarija, Beni i Pando). Kongres podjął odpowiednią decyzję o ich przeprowadzeniu w lipcu, a prezydent zapowiedział powołanie specjalnej komisji odpowiedzialnej za organizację referendum.
Grudniowe wybory powszechne nie powinny wiele zmienić w polityce państwa. Kierując się sondażami wyborczymi, trzeba stwierdzić że, największe szanse na odniesienie sukcesu mają byli prezydenci: Carlos Mesa, który został zmuszony do rezygnacji z zajmowanego stanowiska oraz Jorge Quiroga. Pierwszy uzyskał 25% poparcia, drugi - 17%. Kolejni na liście są przemysłowcy: Samuel Doria Medina (16%) i Evo Morale (14%). Carlos Mesa nie zdecydował się jeszcze, czy po raz kolejny weźmie udział w kampanii prezydenckiej, jednakże prowadzenie w sondażach jest prawdopodobnie wystarczającym bodźcem by ponownie ubiegać się o urząd.