Fiasko poniosły wszystkie projekty zgłoszone pod głosowanie izby, do czego walnie przyczyniła się partia wiodąca, w której ponoć zabrakło jasnych wytycznych – co, jak i dlaczego. Wygląda na to, że tym razem automatyczne sterowanie z góry zawiodło. Drugą ważną sprawą, jak pokazały oddane głosy, jest to, że nawet w takiej partii jak PiS ludzie potrafią mieć własne zdanie, niezależne od nikogo ani niczego. Trzeba dać im po prostu je wyrazić, a do tej pory byliśmy świadkami niesamowitej i niespotykanej zgodności przemożnej większości członków tego ugrupowania kiedy przyszło głosować nad kolejnymi poprawkami, projektami, wersjami projektów do tej pory nie zrealizowanych ani nie realizowanych. Takie kwestie jak aborcja, eutanazja, ochrona życia itp. to na pewno sprawy o fundamentalnym znaczeniu dla każdego człowieka, nie tylko polityka, posła, ministra. A wydaje się, że jest właśnie odwrotnie – że to oni chcą być wyrocznią i omnibusem. Nie mniej to dziedziny, które muszą zostać uregulowane, ale też w taki sposób, by istniał względny margines wyjątku. On jest potrzebny po to, by ktoś nie musiał być postawionym między młotem a kowadłem dokonując wyborów życiowych.
Marek Jurek wyłamał się spod partyjnego nadzoru, bo poważnie potraktował wyzwanie i obowiązek przed którym stanął. Jego decyzja mogła uświadomić innym, komu prawdziwie zależy, by w Polsce było lepiej, cokolwiek się pod tym pojęciem kryje. Nieważne jest w tej chwili nawet to, czy większość Polaków uważa, że szeroko pojęte zmiany są potrzebne czy nie, bo analizie poddana została osobowość i charakter Marka Jurka, a nie jego decyzyjność. Dziś rzadkością są osoby, które potrafią poświecić intratną posadę rządową w imię obrony swoich racji i walki o sprawę. Nie bronię Marka Jurka. Często też się z nim nie zgadzałem w wielu sprawach. Oceniając jednak jego postawę konieczne w tym momencie jest wyzbycie się własnych, politycznych zapatrywań i trzeźwa ocena tego co zaszło.
Marek Jurek jest politykiem, któremu nawet skłonny byłbym zaufać (na pewno zrobiliby to wyborcy, widzący ładnie prezentującego się, mówiącego w telewizji nienaganną polszczyzną, kulturalnego człowieka) i dać szansę do kierowania tym statkiem o nazwie Polska. Nie ma w sobie wiele cech z innych członków PiS, którzy raz po raz pokazują publicznie swoje oszołomstwo i arogancje, co później przekłada się także na inne partie w parlamencie. Wystarczy spojrzeć na osoby, które zsolidaryzowały się z byłym marszałkiem, m.in. niezwyciężony śledczy z komisji bankowej, która funkcjonuje jakoś niezgodnie z prawem i właściwie nie wiadomo co się tam dzieje – Artur Zawisza, a już mamy małe wątpliwości. Nie byłoby tych wątpliwości, gdyby nie fakt, że wcześniej ten poseł zasłynął ze swojego wybuchowego charakteru i kilka razy chcąc bronić samego siebie po prostu się zbłaźnił. Inni „odczepieńcy” to osoby mniejszego kalibru, ci, którzy nie goszczą codziennie na pierwszych stronach gazet. Czy taki twór może rzeczywiście coś zdziałać na scenie politycznej? Może i może ale pytanie – co?
Zagrożenie zdaje się, że poczuł już Roman Giertych, który szuka nieformalnego wsparcia w kręgach dawnego ZChN. Osobiście też złożył propozycje Markowi Jurkowi w kwestii współpracy, pomysł wspierany przez samego premiera a przez Jurka stanowczo odrzucony. O. Rydzyk już dawno zmienił kurs swojej polityki, sugerując poparcie idei powstania nowej partii. Inicjatywa jurkowska daje ludziom alternatywę, której sami szukają i dziś potrzebują. Ma być ona pozbawiona skrajnego radykalizmu, ideologiczno-historycznego zacietrzewienia i skostniałego fanatyzmu. Bo w treści programowej obie formacje walczą o to samo. Różnią się tylko tym, że LPR próbuje zdobyć punkty procentowe metodą populistycznych haseł i pomysłami nie pasującymi do wymagań dzisiejszej Polski, prymitywnymi i najprostszymi. Kto kogo zje najpierw, zobaczymy.
Być może Marek Jurek nie ma mentalności przywódcy, który mógłby rywalizować z Jarosławem Kaczyńskim. Ale pojawienie się Prawicy RP zasygnalizowało opinii publicznej, że w PiS ma miejsce kryzys wewnętrzny i wcale tak zgodnie i kolorowo nie jest. Co więcej, od teraz partia Jurka będzie pełnić rolę nieformalnej opozycji, recenzenta polityki prezentowanej przez braci Kaczyńskich. Na wielu płaszczyznach będzie także popierać działania rządu ale swoje i co ważne odrębne zdanie będzie się starała przekazać. Czy PiS ma jeszcze siłę by toczyć bój z kolejnym niby bardziej sojusznikiem ale też rywalem?
Czy więc nie nadchodzi ostateczny czas by rozważyć pomysł przeprowadzenia przedterminowych wyborów i nie marnować ani nerwów ani kolejnych pieniędzy na reformy, których nie da się przy tym układzie sił politycznych zrealizować? Ruch Marka Jurka może przelać czarę goryczy. Więcej dowodów na nieporadność rządzącej dziś koalicji nie chcemy widzieć.