Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Sprawy globalne / Dokąd zmierza NATO?               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
05-04-2011

 

29-05-2010

 

30-07-2009

 

31-03-2009

 

22-03-2009

  USA chce Rasmussena na szefa NATO

28-08-2008

 

18-08-2008

 

+ zobacz więcej

Dokąd zmierza NATO? 

27-03-2007

  Autor: Pierre Lellouche
Mamy moralny obowiązek wspierać wartości Sojuszu, zwłaszcza w odniesieniu do narodów, które zdecydowały się podążać drogą demokracji.

 

 

Podczas mojej kadencji na stanowisku przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego NATO – instytucji niezależnej od samego Sojuszu zgodnie z podziałem na instytucje legislacyjne i wykonawcze – dokładałem wszelkich starań, aby udoskonalić pracę Zgromadzenia oraz rozszerzyć jego zasięg oddziaływania tak, aby stopniowo przekształcać jego pierwotnie ograniczoną funkcję - forum konsultacyjnego dla parlamentarzystów państw członkowskich – w narzędzie „demokratycznej kontroli” w obrębie NATO. Jestem przekonany, że parlamentarzyści działający w ramach Zgromadzenia mają do odegrania kluczową rolę podobnie, jak w Radzie Europy oraz Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Parlamentarzyści odpowiadają nie tylko za głosowanie w sprawie budżetów obronnych w swoich narodowych parlamentach, wspierają oni również proces rozszerzania Sojuszu poprzez ratyfikację protokołów akcesyjnych do Traktatu Waszyngtońskiego oraz rozmieszczanie jednostek zbrojnych poszczególnych państw w ramach operacji zaprowadzania i utrzymania pokoju pod flagami ONZ i NATO.

Co więcej, parlamentarzyści NATO omawiają poszczególne zagadnienia w atmosferze przyjaźni i szczerej debaty, która jest często bardziej swobodna i otwarta, niż w samym NATO. Zgromadzenie może również decydować o umieszczeniu nowych kwestii w programie spotkań komitetów oraz sesji plenarnych, często na długo, zanim są one omawiane przez Radę Północnoatlantycką. W ostatnich latach dużo mówiło się na przykład o tym, w jaki sposób Sojusz może najlepiej utrzymać swoje znaczenie. Nie wątpię, że parlamentarzyści NATO mogą wnieść i wniosą znaczący wkład do tej dyskusji. Listopadowy szczyt Sojuszu w Rydze będzie unikalną okazją do tego, aby kontynuować ten dialog w udziałem szefów państw i rządów państw NATO.

Stan Sojuszu

NATO znajduje się obecnie w paradoksalnej sytuacji. Z jednej strony, Sojusz przetrwał geopolityczną rewolucję spowodowaną ustaniem zagrożenia ze strony ZSRR. Nasz Sojusz odegrał fundamentalną rolę w umacnianiu pokoju, na przykład na kontynencie europejskim - poprzez wniesienie decydującego wkładu w uregulowanie konfliktów na Bałkanach, a także poprzez wysoce skuteczny wkład w zwalczanie terroryzmu, zwłaszcza w Afganistanie.

Jednocześnie Sojusz wyposażył się w nowe zdolności, takie jak Siły Odpowiedzi NATO. Sojusz w udany sposób rozwinął również swoje partnerstwo w Unią Europejską w jej wymiarze związanym z bezpieczeństwem i obroną, co widzimy w Bośni i Hercegowinie. Na innym poziomie, Sojusz rozbudował również swoje stosunki z Rosją, Ukrainą oraz innymi członkami Partnerstwa dla Pokoju. Sojusz utrzymał swoją atrakcyjność: fale rozszerzenia w latach 1999 i 2004 pomogły wyeliminować podziały w Europie poprzez włącznie do NATO byłych adwersarzy z Układu Warszawskiego oraz państw uwolnionych spod dominacji radzieckiej.

Jeszcze inne, nowe państwa kandydujące w wyraźny sposób wykazały się wolą przystąpienia do euroatlantyckiej wspólnoty wartości i z determinacją podjęły się realizacji niezbędnych reform. Jestem przekonany, że musimy udzielić tym państwom więcej pomocy, zachęty i wsparcia, ponieważ ich akcesja przyczyni się do wzmocnienia stabilności kontynentu europejskiego. Podczas majowej sesji w Paryżu, Zgromadzenie potwierdziło swoją opinię, że drzwi Sojuszu powinny pozostać otwarte dla tych państw demokratycznych, które mogą i chcą przyjąć na siebie zobowiązania związane z członkostwem. W szczególny sposób odnosi się to do aspiracji wcześniej wyrażanych przez Ukrainę oraz – w niedawnym czasie – przez Gruzję.

Z drugiej strony, przyszłość Sojuszu wydaje się pod wieloma względami niejasna. Piętnaście lat po zakończeniu zimnej wojny raison d’être naszej organizacji wciąż pozostaje otwartą kwestią. Czy, zgodnie z wypowiedzią kanclerz Angeli Merkel z lutego 2006 roku, NATO jest nadal „podstawowym forum” omawiania problemów bezpieczeństwa państw członkowskich? Czy powinno się stać „NATO z globalnymi partnerami” jak wyraził się sekretarz generalny Jaap de Hoop Scheffer na ostatniej konferencji na temat polityki bezpieczeństwa w Monachium? Czy NATO powinno zdecydować się na opcję globalną tak dalece, by powitać państwa takie jak Japonia, Australia i Izrael, jako swoich pełnoprawnych członków, jak ostatnio sugerował prezydent Hiszpanii José Maria Aznar? Czy może Sojusz powinien zejść na drugi plan w stosunku do tworzonych ad hoc koalicji chętnych, do czego odniósł się amerykański sekretarz obrony Daniel Rumsfeld w swojej formule, iż „misje określają kształt koalicji”? Bezpośrednio po wydarzeniach z 11 września Sojusz nie został wykorzystany ani w Afganistanie, ani w Iraku. Niektórzy komentatorzy podają w wątpliwość spójność Sojuszu oraz jego zdolność do podejmowania wspólnych działań w przypadku nowych międzynarodowych kryzysów, na przykład w Iranie.

Poza tym, po stronie europejskiej istnieją słabości i nierozwiązane kwestie, pogłębione przez negatywny wynik referendów konstytucyjnych we Francji i Holandii w 2005 roku, który gwałtownie zahamował proces integracji politycznej w obrębie Unii Europejskiej. Do dzisiaj praktycznie nie widać, aby rodziła się jakaś ogólnoeuropejska potęga wojskowa, jako że członkowie UE ponoszą koszty równoważne 40% amerykańskich wydatków na obronę i są w stanie wystawić maksymalnie równoważność 10% amerykańskich sił ekspedycyjnych. Bardziej niż kiedykolwiek, Europa jest rozrywana przez trzy grupy państw: państwa neutralne, które obstają przy swojej neutralności nawet po zakończeniu zimnej wojny, zwolenników „opcji euroatlantyckiej” promujących ideę filarów w NATO oraz eurogaulistów dążących do wzmacniania Europy, jako przeciwwagi dla potęgi i globalnej dominacji USA.

Co więcej, w oczywisty sposób widoczne jest pewne „zmęczenie rozszerzaniem”. W Unii Europejskiej widać to w odniesieniu do Turcji i Ukrainy, a w NATO przykładem jest chłodny stosunek okazywany przez niektóre rządy europejskie w stosunku do kandydatury Gruzji. Bardziej niż kiedykolwiek NATO potrzebuje fundamentalnej rekapitulacji swojej raison d’être, długoterminowych celów oraz równowagi pomiędzy biegunem amerykańskim a europejskim. Taka rekapitulacja powinna być podstawowym punktem odniesienia dyskusji w Rydze, gdzie w mojej opinii, szefowie państw i rządów powinni zdecydować o utworzeniu „grupy mędrców” zajmującej się tą kwestią oraz innymi zagadnieniami o podstawowym znaczeniu dla Sojuszu.

Wyzwania, które przed nami stoją

Pierwsze wyzwanie jest oczywiste i proste: przetrwanie naszych wartości wymaga, by państwa demokratyczne pozostały zjednoczone w tym niebezpiecznym świecie. Bolesne doświadczenia w Bośni i Hercegowinie, w Afganistanie, a zwłaszcza w Iraku dały nam bardzo wiele wiedzy, którą musimy rozważać po obu stronach Atlantyku. W moim najgłębszym przekonaniu, silna więź transatlantycka jest nadal w najlepszym interesie zarówno Europy, jak i Ameryki. Jednak, aby zapewnić kontynuację funkcjonowania potężnego i znaczącego Sojuszu, konieczne jest spełnienie dwu warunków: ze strony USA niezbędne jest jasne zobowiązanie i decyzja, aby zaakceptować nie tylko konsultacje, ale także wspólne podejmowanie decyzji w podstawowych kwestiach strategicznych. To oznacza raczej zachęcanie do integracji europejskiej w wymiarze obronnym, a nie przeciwstawianie się jej. Drugim warunkiem jest projektowanie europejskiej integracji obronnej nie w opozycji do USA, ale jako wkład do bezpieczeństwa euroatlantyckiego. Warunkiem jest rzeczywiście ambitne partnerstwo, co wymaga od Europejczyków podejmowania długotrwałych wysiłków w zakresie obronności, bardziej skorelowanych z tym, co czynią Wielka Brytania i Francja – zdecydowanie wybijające się w gronie państw członkowskich w odniesieniu do bieżących wydatków na obronę.

Drugie wyzwanie związane jest z terroryzmem i proliferacją. Od Nowego Jorku po Waszyngton, od Madrytu po Londyn i od Ammanu po Sharm el Sheikh, terroryzm w ostatnich latach nie słabnie, a ostatnie deklaracje przywódców al-Kaidy dowodzą, że powinniśmy niczego nie oczekiwać i niczego nie negocjować z tymi, którzy okazują pogardę dla ludzkiego życia. Najbardziej przerażające zagrożenie pojawia się na styku terroryzmu i proliferacji – jak to określił mój przyjaciel André Glucksmann, „w zderzeniu Auschwitz i Hiroszimy”. W czasach, które nazwałbym pierwszą erą nuklearną – w erze MAD (wzajemnie gwarantowanego zniszczenia) – ochrona ludności była uważana za czynnik destabilizujący w takim zakresie, w jakim osłabiała odstraszanie. We współczesnym świecie nie można się spodziewać, aby nuklearne odstraszanie odstręczyło terrorystów; równie nieuzasadnione jest niepodejmowanie wszystkich niezbędnych kroków zmierzających do ochrony naszych społeczeństw.
Mamy moralny obowiązek wspierać wartości Sojuszu, zwłaszcza w odniesieniu do narodów, które zdecydowały się podążać drogą demokracji


Państwa NATO muszą, zatem znacząco wzmocnić swój potencjał w dziedzinie planowania i koordynacji działań cywilnych na wypadek sytuacji specjalnych. Jednocześnie członkowie NATO powinni przyśpieszyć współpracę międzynarodową w celu zapobiegania handlowi materiałami rozszczepialnymi oraz rozmontowania siatek terrorystów. Powinny również wystąpić z nowymi inicjatywami ukierunkowanymi na zapobieganie proliferacji, podobnymi do tej, która została przedstawiona 19 września 2006 roku w Wiedniu przez byłego senatora USA Sama Nunna i zmierza do stworzenia międzynarodowego banku paliw nuklearnych pod auspicjami MAEA, co pozbawiłoby osoby potencjalnie zaangażowane w proliferację wygodnego pretekstu do rozpoczęcia procesu wzbogacania. Jedynie podjęcie tych wyzwań może w poważny sposób ograniczyć potencjalnie śmiertelne zagrożenie dla cywilizacji zachodniej i samego naszego istnienia.

Naszym trzecim wyzwaniem jest uregulowanie naszych stosunków ze światem muzułmańskim – najbliższym sąsiadem Sojuszu Atlantyckiego. Jeden z naszych najstarszych sojuszników, Turcja, ma w większości muzułmańskie społeczeństwo, a nie sposób jest przecenić roli Turcji we wzmacnianiu południowej flanki Sojuszu. Sojusz jest również obecny w terenach działania, takich jak Bośnia, Kosowo i Afganistan, gdzie społeczeństwo jest częściowo lub w większości muzułmańskie. Wierzę, że to, co obserwujemy nie jest rzekomym starciem pomiędzy cywilizacjami Wschodu i Zachodu, ale walką w obrębie samego świata muzułmańskiego, pomiędzy tymi radykałami, którzy próbują nadużywać pewnej antyzachodniej interpretacji islamu w celu promowania swoich własnych programów politycznych, (co nazwałem „zielonym faszyzmem”), a muzułmanami umiarkowanymi lub popierającymi sekularyzm, którzy próbują pogodzić świat islamski z nowoczesnością. Państwa NATO nie mogą obojętnie czekać na wynik tej walki.

Afganistan jest obecnie kluczowym testem dla Sojuszu, który – w zróżnicowanym stopniu – obejmuje wszystkie te trzy wyżej przedstawione wyzwania. Porażka tej operacji NATO oznaczałaby nie tylko dramatyczny regres dla demokracji i sekularyzmu w świecie muzułmańskim, ale także zachęciłaby ruchy fanatyków i zwolenników dżihadu na całym świecie. Należy, zatem zmobilizować wszystkie nasze wysiłki w celu pokonania talibów i stabilizacji tego kraju. Powiedzmy sobie wprost: trzeba zrobić znacznie więcej pod względem generacji sił i zaangażowania potencjału ludzkiego w terenie, aby zagwarantować sukces.

Kolejnym wyzwaniem jest rozwiązanie „zamrożonych konfliktów” Abchazji, Południowej Osetii, Górskiego Karabachu i Zadniestrza. Prezydent Gruzji, Michaił Saakaszwili i jego odpowiednik w Azerbejdżanie, Ilham Alijew, wspólnie wystąpili na naszej sesji wiosennej w Paryżu. Odbyliśmy również użyteczną wymianę poglądów z naszymi rosyjskimi kolegami z Dumy podczas połączonego seminarium, które miało miejsce w Soczi w czerwcu 2006 roku. NATO powinno zachęcać wszystkie zaangażowane strony do intensyfikacji wysiłków, w dobrej wierze i z zamiarem doprowadzenia do pokojowego uregulowania tych sporów, zgodnie z prawem międzynarodowym i uznawanymi przez nie zasadami OBWE. Jednocześnie, wszelkie wysiłki zmierzające do wykorzystania tych konfliktów w celu ponownego zapędzenia narodów południowego Kaukazu do rywalizujących ze sobą „stref wpływów” są skazane na porażkę. Z drugiej strony, jasna perspektywa członkostwa w NATO pomogłaby natomiast w rozwiązaniu tych konfliktów poprzez wzmocnienie demokracji, wzrostu gospodarczego oraz rządów prawa. Nasze rządy powinny być gotowe do wnoszenia wkładu na miejscu w ramach jakiejkolwiek operacji wspierania pokoju, jaka może być uruchomiona w tym regionie, w ścisłej współpracy z innymi instytucjami, takimi jak Unia Europejska, ONZ i OBWE.

Ostatnie, ale nie mniej ważne – Sojusz musi inwestować w umacnianie demokracji. Tak jest obecnie w Gruzji – kraju, który w oczywisty sposób zasługuje na nasze poparcie. Na sesji wiosennej nasze Zgromadzenie przyjęło rezolucję wzywającą Sojusz do rozpoczęcia, „gdy tylko będzie to możliwe” „zintensyfikowanego dialogu” z Gruzją na temat kwestii związanych z członkostwem i z radością przyjęliśmy fakt, iż nasze rządy formalnie zainicjowały ten dialog we wrześniu 2006 roku. Zgodziłbym się, że zintensyfikowany dialog pod kątem członkostwa w NATO jest „drogą do celu, a nie jego gwarancją”, ale nie powinniśmy ustawać w wysiłkach, aby zagwarantować, że na tej drodze Gruzja może liczyć na zdeterminowane wsparcie naszych demokracji.

Na Ukrainie, parlamentarzyści NATO monitorujący ostatnie wybory do władz legislacyjnych w marcu 2006 roku byli pod wrażeniem dojrzałości politycznej okazanej przez naród ukraiński. NATO powinno wspierać wysiłki mające zagwarantować, że zdobycze demokratyczne „Pomarańczowej Rewolucji” nie zostaną zmarnowane w wyniku wewnętrznych utarczek politycznych i skandali korupcyjnych. Inną kwestią będzie, czy naród ukraiński będzie w stanie swobodnie wybierać swoje rozwiązania w zakresie obronności – do czego uprawniają go porozumienia OBWE.

To prowadzi mnie do największej przyczyny zaniepokojenia w tej części świata. Jeśli postępy demokratyzacji bywają zaraźliwe, tak samo jest z reakcyjnością. Zgromadzenie Parlamentarne NATO od lat stara się ustanowić normalne stosunki z rosyjskimi partnerami poprzez prowadzenie debat w naszymi kolegami z Dumy na forum Komisji NATO-Rosja, która jest ekwiwalentem Rady NATO-Rosja na szczeblu parlamentarnym. Nie możemy nie dostrzegać narastającego antydemokratycznego i antyzachodniego tonu wystąpień naszych rosyjskich kolegów – czegoś, co odzwierciedla tak zwaną rosnącą „lukę w dziedzinie wartości”. Wraz z pogorszeniem się retoryki dostrzegamy niepokojącą rozbieżność interesów w szerokim zakresie zagadnień dotyczących wewnętrznej i zagranicznej polityki Rosji, takich jak brak niezależnego sądownictwa, ataki na wolność prasy, rosnące zaniepokojenie w związku z bezpieczeństwem energetycznym, kwestia nuklearna w Iranie oraz podejmowane przez Moskwę próby ponownego ustanowienia swoich wpływów w dawnym imperium – często w bardzo brutalnym stylu.

Czas, abyśmy obudzili się i spojrzeli prawdzie w oczy, niezależnie od tego, jak może ona być nieprzyjemna. Musimy obecnie wypracować jakąś wspólną strategię odnośnie najlepszych dostępnych nam metod promowania i wspierania demokracji w Rosji i dookoła niej, w celu zredukowania tych napięć. Z pewnością nie zapomnimy, że NATO zostało stworzone w 1949 roku jako Sojusz oparty na wartościach demokratycznych i mamy moralny obowiązek wspierać te wartości, zwłaszcza w odniesieniu do narodów, które zdecydowały się podążać drogą demokratyzacji. Podobnie jak w przeszłości, będziemy stawać wobec nowych wyzwań, toczyć bitwy i wygrywać.

Pierre Lellouche jest przewodniczącym Zgromadzenia Parlamentarnego NATO oraz członkiem francuskiego parlamentu. Poglądy delegatów lub urzędników Zgromadzenia Parlamentarnego nie reprezentują oficjalnej polityki NATO. Nie ma formalnych powiązań pomiędzy NATO i Zgromadzeniem Parlamentarnym NATO – te dwie organizacje działają jako całkowicie samodzielne podmioty.

Artykuł  po raz pierwszy ukazał się w NATO Review.

 

 

 

 

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę
  Wasze komentarze
 

  NATO [ 2 ]

(, 27-03-2007 19:38)

Opis:

 

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl