Ukraińska walka o demokrację. Ciąg dalszy.

28-11-2004

Autor: Piotr Kuspyś

Symboliczna przysięga Wiktora Juszczenki składana przez prezydenta przed objęciem urzędu porwała do walki za demokracje wahających się i zaprowadziła pewną porcję zwątpienia na szczeblu władzy centralnej. Niepewnie poczuł się także obecny prezydent, gdy tłumy przyjęły taki gest ze strony Juszczenki z owacjami. Do tego stopnia, iż zgodził się na rozmowy z opozycją. Jak okazało się później była to forma gry na zwłokę, aby następnie zdyskwalifikować Juszczenki w oczach opinii międzynarodowej jako autora z góry zaplanowanego zamachu stanu.


Moralna przewaga Juszczenki powoli przeradzała się siłę polityczną. Stan ten umacniał się aż do momentu, gdy Centralna Komisja Wyborcza ogłosiła Janukowycza prezydentem. Chociaż werdykt ten nie wpłynął na wolę zdeterminowanego społeczeństwa, to jednak pozycja Wiktora Juszczenki została nieco osłabiona.

Obecnie Ukraina znajduje się pod dyplomatycznym "obstrzałem" opinii międzynarodowej. Stany Zjednoczone bardzo dyplomatycznie wyraziły swoje niezadowolenie, Unia Europejska też w końcu odważyła się przeciwstawić się Rosji w sprawie niedemokratyczności wyborów na Ukrainie. Przez milczenie UE i USA dały do zrozumienia, że Ukraina nadal należy do Rosji. Obecne słowa krytyki wobec władzy w Kijowie nie mają już takiej mocy, jaką miałyby wypowiedziane tuż po pierwszej turze wyborów, gdyż mając przy boku wielką Rosję nowe władze Ukrainy nie będą się zbytnio przejmować zdaniem reszty.

Tym czasem na Ukrainie utrwala się stan "trójwładzy". Kuczma nadal wydaje rozporządzenia jako urzędujący prezydent. Janukowycz umacnia swoje pozycje jako przyszły prezydent. Juszczenko, jako prezydent od narodu, pozyskuje coraz większe grono zwolenników pragnących demokratycznych przemian których nie da się już cofnąć. Po raz pierwszy bowiem w telewizji państwowej można było usłyszeć słowa krytyki pod adresem prezydenta, premiera i rządu. Po raz pierwszy politycy tak otwarcie mogli dyskutować nad obecną sytuacją polityczną w kraju. Jest nadzieja, że Sąd Najwyższy stanie na wysokości zadania i bezstronnie wyda werdykt w sprawie wyborów. Rada Najwyższa Ukrainy już to zrobiła poprzez przyjęcie dokumentu w którym piętnuje masowe naruszenia ordynacji wyborczej i pogwałcenie woli narodu.

Teraz wszystkie siły polityczne zastanawiają się nad sposobem rozwiązania kryzysowej sytuacji. Pierwsze skrzypce w tej sprawie należą teraz do Sądu Najwyższego. Ogromna odpowiedzialność ciąży na parlamencie i urzędującym prezydencie. Tym bardziej, iż zapoczątkowano już skrajne separatystyczne kroki przez obwód charkowski, który wraz z Donieckiem, Dniepropietrowskiem i Łuhańskiem nosi się z zamiarem powołania do życia Autonomii Południowo-Wchodniej Ukrainy. Jest forma przeciwstawienia się opozycyjnym protestom oraz rodzaj poparcia dla Janukowycza. Jakby na to nie patrzeć, miejscowe władze wypowiedzieli posłuszeństwa obecnemu prezydentowi i rządowi. Wtenczas ponad 100 samorządów wojewódzkich, powiatowych, miejskich i wiejskich za prawowitego głowę państwa już uznało Wiktora Juszczenko, który de facto jeszcze nie sprawuję takiej władzy.

Każdy scenariusz jest możliwy. Zgodnie z deklaracją wszystkich stron wykluczone jest natomiast użycie siły przeciwko komukolwiek. Zresztą od początku było wiadomo, że opozycja nie w taki sposób postanowiła dochodzić się prawdy, lecz poprzez wytrwałość i życzliwość, zwłaszcza wobec elektoratu Janukowycza.

Autor jest ekspertem Instytutu Badań nad Stosunkami Międzynarodowymi.


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.