Szkocki blog - piątek, 29 lipca

31-07-2005

Autor: Jarosław Błaszczak

Przez najbliższych kilkanaście dni w e-Polityce.pl pojawiać się będą relacje z kolejnych wydarzeń Światowego Kongresu Mlodzieży w Szkocji. Jednak równolegle z opisywaniem oficjalnych imprez chcemy, by mogli Państwo poczuć atmosferę Kongresu, stanowiącego unikalne spotkanie ponad 600 młodych ludzi z ponad 150 krajów. Dlatego po raz pierwszy w historii naszego serwisu zapraszamy do lektury bloga.


Jak każdy blog, będzie to dość swobodny opis odczuć naszych wysłanników. O ile w pozostałych tekstach będziemy starać się pisać o rzeczach obiektywnie ważnych, tutaj przedstawimy to, co nam osobiście wydaje się ciekawe, śmieszne lub irytujące. Mamy nadzieję, że zaakceptują Państwo taką nieco bardziej osobistą formulę niż zwykle.

***

Choć oficjalnie Kongres zaczyna się dopiero jutro, dla nas to już dzień trzeci. Wszyscy dziennikarze zostali poproszeni o przylot już w środę, aby zacząć pracę jeszcze przed przybyciem delegatów. Podzieliliśmy się na redakcje (radiowo-telewizyjną, fotograficzną i prasową) i oprócz przygotowywania materiałów dla naszych macierzystych mediów, tworzymy także dużą część strony internetowej  Kongresu (www.scotland2005.org), wewnętrzną gazetę dla uczestników oraz materialy pokongresowe – książkę, a także płyty CD i DVD.

Ja znalazłem się w redakcji prasowej – brytyjski magazyn „Positive News” użyczył nam tytułu oraz jednej z dziennikarek, która została naszą naczelną i tak zaczęliśmy przygotowywać codzienne wydania „Positive News”, rozdawane potem bezpłatnie delegatom. Przy okazji: nasze dzieło także można znaleźć na stronie Kongresu, w dziale „News and Events”, w sekcji „WYC Daily”.

***

Pracujemy dzisiaj nad dopiero drugim numerem „Positive News”, ale już przekonujemy się, jak ryzykowne może być dotykanie jakiejkolwiek polityki, gdy pisze się dla tak wielonoradowego audytorium. Rusadan i Isabella, Gruzinka i Szwedka, poszły wczoraj na rozmowy między przedstawicielami dwóch zwaśnionych od lat narodów: Azerów i Ormian. Temat: Górny Karabach. Napisały m.in. o masakrach dokonywanych na Ormianach przez Azerów oraz o tym, że prawo Azerbejbedżanu do tego terytorium jest kwestionowane (wkrótce tekst ukaże się na naszych łamach).

Reakcja była niemal natychmiastowa. Rano numer trafił do delegatów i już kilkadziesiąt minut później do naszej redakcji zawitał jeden z Azerów, oburzony przeinaczeniami, których miały się dopuścić nasze dziennikarki. Rusadan po chwili była już cała w nerwach – to dopiero pierwszy numer, a już zarzucają jej nierzetelność. W dodatku rzecz dotyczy kraju sąsiadującego z jej własnym, więc nietrudno o posądzenie o brak obiektywizmu.

Na ratunek przyszedl jej Bart, adept politologii z Wisconsin w USA. Usiadł z naszym niezadowolony czytelnikiem i pomógł mu zredagować list do redakcji, który zamieścimy w jutrzejszym numerze gazety. Nie było to łatwe, bo choć artykuł sięga wstecz tylko do roku 1988, nasz gość chciał odwoływać się do historii tak odleglej jak pogromy Ormian sprzed 80 lat (notabene umniejszał ich znaczenie).

Kolejne wpisy w naszym blogu już wkrótce.


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.