Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Azja i Pacyfik / Terror w Dżakarcie               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
30-10-2010

 

28-10-2010

 

26-06-2010

 

22-04-2008

 

27-01-2008

 

24-12-2007

 

17-08-2006

 

+ zobacz więcej

Terror w Dżakarcie 

12-09-2004

  Autor: Przemysław Jaworski z Australii

Nie zdążono jeszcze pogrzebać wszystkich ofiar ze szkoły w Osetii,  kiedy światem wstrząsnął nowy wybuch, tym razem w Dżakarcie, w dalekiej Indonezji. Bomba, która wybuchła 9 września, o dziesiątej piętnaście, zniszczyła frontową bramę ambasady australijskiej w Dżakarcie, samochody i motocykle na ulicy przed ambasadą, zostawiła krater głęboki na trzy metry, szeroki na trzydzieści metrów i wybiła prawie wszystkie szyby w otaczających budynkach w promieniu 300 metrów. Wybuch było słychać w odległości 15 kilometrów, a grzyb dymu wzniósł się na czterysta metrów ponad Dżakartą.

 

 

Zabitych zostało 11 Indonezyjczyków a 168 osób odniosło rany. Pośród zabitych znajduje się młoda dziewczyna, czterech policjantów, ochroniarz ambasady, ogrodnik i kilka osób, które przypadkiem znalazły się na ulicy w momencie wybuchu. Wszystkie ofiary terrorystów to Indonezyjczycy. Było to przedpołudnie i ulica nie była zatłoczona, tak jak w późniejszej porze dnia. Według ostatnich doniesień, aż trzech samobójców brało udział w ataku. Policja australijska, razem z indonezyjską, zbierała ich kawałki aby przez badanie DNA ustalić ich tożsamość.

Czterdzieści pięć minut przed wybuchem policja indonezyjska dostała ostrzeżenie, że jeśli duchowy przywódca terrorystycznej organizacji Jemaah Islamiah, Abu Bakar Bashir nie zostanie zwolniony z więzienia, będzie dokonany atak bombowy na ambasadę. Aczkolwiek terroryści nie sprecyzowali dokładnie o jaką ambasadę chodzi, o ostrzeżeniu władze australijskie dowiedziały się dopiero w kilka godzin po wybuchu. Z kolei Jemaah Islamiah ogłosiła później na swojej stronie internetowej, że atak nastąpił w ramach rewanżu za poparcie Australii dla polityki USA w Iraku.

Po wybuchu cały personel ambasady australijskiej ewakuował się w idealnym porządku, aby niedługo potem wrócić na nowo do swoich obowiązków. W wyniku wybuchu przestała działać w ambasadzie klimatyzacja, ale kuloodporne okna pozostały nienaruszone, podobnie jak i konstrukcja budynku. Budynek największej spośród wszystkich australisjkich ambasad na świecie zbudowany jest na bazie konstrukcji żelbetonowej a przed jego frontową ścianą znajdują się dodatkowe ściany ochronne i zasieki z drutu kolczastego. Po zamachu bombowym na Bali, w roku 2002, rząd australijski wydał wiele milionów dolarów na rozbudowę i umocnienie swojej ambasady w Indonezji, najludniejszym muzułmańskim kraju świata.

Policja podejrzewa, że zamach był planowany przez dr Azahari Husina, specjalistę bombowego organizacji Jemaah Islamiah. Azahari, oraz jego prawa ręka Noordin Top, ścigani są przez policję indonezyjską od czasu zamachu bombowego na Bali, lecz jak dotąd bezskutecznie.

Zamach bombowy na ambasadę australijską nastąpił wkrótce po tym, jak Australia skrytykowała władze indonezyjskie za dziwne postępowanie z Ali Imronem, autorem zamachu bombowego na Bali. Ali Imron, odsiadujący dożywocie, wyszedł z więzienia z szefem policji aby z nim porozmawiać w kawiarni, w centrum miasta.

Wkrótce po wybuchu bomby przed ambasadą australijską, na miejsce zamachu przybyła pani prezydent Indonezji, Megawati Sukarnoputri, w towarzystwie ministra spraw zagranicznych Indonezji i szefa policji. Tego samego dnia przyleciał do Dżakarty australijski minister spraw zagranicznych Aleksander Downer.

Wybory prezydenckie w Indonezji mają się odbyć 20 września i raczej nie uważa się, że zamach na ambasadę Australii może wpłynąć na wynik wyborów. W Australii wybory planowane są na 9 października i nie można wykluczyć, że ostatni zamach przeważy szalę wyborów na korzyść konserwatywnego premiera Australii, Johna Howarda. Ostatnie badania opinii publicznej przyniosły szokujące wyniki. Pytano Australijczyków komu bardziej ufają, jeśli idzie o bezpieczeństwo kraju i 79% powiedziało, że obecnemu premierowi, Howardowi. Szefowi opozycyjnej Partii Pracy, Markowi Lathamowi, ufa tylko 21% Australijczyków.

Ostatni zamach bombowy w Dżakarcie jest tylko jednym z wielu, jakie miały miejsce w tym kraju w ostatnich latach. Poprzednie to:

  • 1 sierpnia roku, 2000 roku, zamach na ambasadora Filipin przed jego własnym domem. Ambasador został ranny, dwie osoby zabite.
  • 13 września, 2000 roku, zamach bombowy na giełdę w Dżakarcie. Zabitych zostało 15 osób.
  • 24 grudnia, 2000 roku, seria wigilijnych zamachów bombowych wstrząsnęła kościołami w Dżakarcie i innych miejscach kraju. Zginęło 17 osób, rany odniosło około stu osób.
  • 12 października, 2002 roku, zamach bombowy na Bali pociągnął za sobą śmierć 202 osób, w tym 88 Australijczyków.
  • 5 grudnia, 2002 roku, w zamachu bombowym na restaurację McDonald zginęły trzy osoby.
  • 5 sierpnia, 2003 roku, bomba, która wybuchła przed hotelem Marriott w Dżakarcie, zabiła 12 osób.

10 stycznia, 2004 roku, cztery osoby zginęły w zamachu bombowym na kawiarnię.

Spodziewane są następne zamachy bombowe. Tydzień temu Stany Zjednoczone ostrzegły swoich obywateli, aby unikali tych miejsc w Dżakarcie, gdzie zazwyczaj przebywają cudzoziemcy. Takie samo ostrzeżenie ogłosiła Australia i Wielka Brytania. Dotyczy ono całej Indonezji, włącznie z popularną wśród turystów wyspą Bali. Wczoraj wieczorem, szef Qantasu, największych australijskich linii lotniczych, ogłosił, że zwraca się pełną wartość biletu wszystkim tym, którzy zrezygnują z planowanej podróży do Indonezji.

Wielu ludzi, tak w Australii jak i w Indonezji, zadaje sobie pytanie, czy to szaleństwo kiedykolwiek się skończy. Przed ambasadą australijską w Dżakarcie składane są kwiaty i palą się świece, podobnie jak przed dwoma laty przed zniszczonym nocnym klubem na Bali. Przeciętni Indonezyjczycy, taksówkarze czy drobni sprzedawcy, są literalnie wściekli na terrorystów, którzy przynoszą wstyd ich krajowi i psują im biznes. Ruch turystyczny pomiędzy Australią a Indonezją, który niedawno się nieco ożywił, prawdopodobnie znowu osłabnie. Plaże na Bali, które dopiero zaczęły się zapełniać, znowu opustoszały. Policje obu krajów współpracują ze sobą już od dawna, lecz część terrorystów pozostaje nadal na wolności w ponad 200 milionowej Indonezji. Pozostaje tylko czekać i pytać, kiedy znowu i gdzie uderzą? Czy na ufortyfikowaną ambasadę czy na szkołę, tak jak w Rosji? I czy tego typu kreatury, którym jest w zasadzie wszystko jedno kogo zabijają, wciąż jeszcze nazywać ludźmi?

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl