Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Wschodni Sudan: Zapomniany kryzys               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
21-03-2005

  Kronika ONZ 7/2005 (17)

12-12-2004

  Kronika ONZ 7/2004

28-11-2004

  Kronika ONZ 5/2004

09-04-2006

 

25-02-2006

 

23-10-2009

 

09-09-2009

  Sudan: dziennikarka skazana za noszenie spodni

+ zobacz więcej

Wschodni Sudan: Zapomniany kryzys 

09-01-2007

  Autor: Ayesha Kajee z Johannesburga

Podczas, gdy oczy świata zwrócone są ku darfurskim polom śmierci, wschodni Sudan próbuje sprostać wyzwaniu 200,000-nej fali uchodźców.

 

 

Jeśli Darfur, zachodnia, zapomniana część Sudanu, jest Kopciuszkiem Sudanu, to wschodni Sudan musi być jej ohydną przyrodnią siostrą.

Podobny jak w przypadku Darfuru stopień marginalizacji przez rząd w Chartumie oraz brak infrastruktury służb socjalnych powoduje, iż katastrofa humanitarna na wschodzie kraju może okazać się nawet gorsza niż ta w Darfurze – jak twierdzą dyplomaci i pracownicy humanitarni.

Wschodni Sudan, rozległa, spalona słońcem kraina o powierzchni około 300,000 m2, jest domem dla 3-4 milionów najbiedniejszych Sudańczyków.

Znajdują się tam kopalnie złota i złoża gazu, a wschodnie wybrzeże miasta Port Sudan jest kluczowe dla eksportu “czarnego złota” (ropa naftowa) do Chin i Indii, stanowiący główne źródło dochodu dla kraju. Lecz dochód per capita w niektórych rejonach wynosi ledwie 25 centów dziennie. Odkąd Bank Światowy uznał ludzi żyjących za mniej niż dolara dziennie za krańcowo biednych, mieszkańcy wschodniego Sudanu zajmują w rankingu miejsce najbardziej tragicznie zubożałych mieszkańców globu.

Podczas gdy oczy świata zwrócone są ku Darfurskim polom śmierci i sytuacji uchodźców z Dafruru, trzy stany wschodniego Sudanu: Kassala, Red Sea i Gedaref  przyjęły wspólnie  74,000 własnych uchodźców – nazywanych IDP-sami – ludźmi właśnie wypędzonymi - oraz ponad 110,000 uchodźców z sąsiedniej Erytrei i Etiopii.

Obozy uchodźców są tak słabo wyposażone, iż nie mają oni nawet plastikowych folii – plandek, z których mogliby zrobić sobie prowizoryczne schronienie od słońca czy deszczu. Niektórzy uchodźcy, którzy uciekli do Sudanu przed powtarzającymi się wojnami pomiędzy Erytreą a Etiopią, żyją tam w zapomnieniu od dekad. Ich sytuację ONZ nazwała ostatnio “jedną z 10 najbardziej nieznanych historii na świecie”.

Region ten w ciągu ostatnich jedenastu lat był obszarem mniejszej intensywności działań sił powstańczych. Rebelianci ze wschodu mają podobne motywy jak ci z Darfuru i południa kraju – marginalizacja i lekceważenie. Maja także podobne żądania: chcą większego udziału we władzy i większych zysków z sudańskich zasobów złóż paliw.

Do niedawna rząd w Chartumie odpowiadał na działania rebeliantów kontratakiem armii i oddziałów milicji. Walki zmusiły tysiące osób do opuszczenia domostw położonych na względnie żyznych glebach, i osiedlenia się w obozach na obszarach niemal pustynnych, dotkniętych suszą.

Rebelianci są wspomagani przez Erytreę, która w ten sposób odpłaca Chartumowi za jego pomoc erytrejskim rebeliantom. Większość z rebeliantów to Bejowie, używający wielbłądów i stosujący taktykę walki atak-ucieczka.

Wschodni rebelianci otrzymują pomoc także od wschodniej SPLM (Sudan People’s Liberation Movement – Ruch Wyzwoleńczy Ludności Sudanu) oraz  JEM-u (Justice and Equality Movement-Ruch Sprawiedliwości i Równości), będącego jedną z głównych grup rebelianckich w Darfurze. 

Po podpisaniu północno-południowego paktu pokojowego CPA-Comprehensive Peace Agreement, w styczniu ubiegłego roku – starannie negocjowanego, by zakończyć trwający od dekad konflikt między muzułmanami z północy a chrześcijanami i animistami z południa – Front Wschodni (Eastern Front), koalicja rebeliantów z dwóch największych grup rebeliantów we wschodnim Sudanie zintensyfikował swe protesty w gniewie po tym jak wykluczono go z porozumienia.

Siły rządowe zastrzeliły 27-miu pokojowo protestujących w Port Sudan w styczniu br., ku międzynarodowemu oburzeniu. Rząd uwięził także przywódców rebelianckich bez jakiegokolwiek oskarżenia, którzy prawdopodobnie byli torturowani, nie dopuszczał pracowników organizacji humanitarnych, zamknął granicę z Erytreą i wprowadził stan nadzwyczajny, by w ten sposób ograniczyć działania rebeliantów.

Próba ta jednak obróciła się przeciw rządowi. Rebelianci przypuścili atak na strategiczną rządowa instalację – zbudowany przez Chińczyków ropociąg o długości 1500 kilometrów, pompujący każdego dnia 500,000 baryłek z centrum i południa kraju do Port Sudan. Pod presją konfliktu w Darfurze, borykając się z kruchym, dopiero co zawartym pokojem na południu, Chartum potrzebował "ugaszenia tego ognia (wschodni Sudan)” - mówi Ahmed el-Amin Terik, doradca jednego z gubernatorów we wschodnim Sudanie. "Nie chodzi o to, że rebelianci na wschodzie byli bardzo grozni. Lecz nawet komar nie pozwala ci spać.”. Walki na wschodzie kosztowały życie pond 5000 osób w ciągu ostatnich dziesięciu lat, dla porównania w Darfurze i na południu ofiar jest setki tysięcy.

Odwrotnie, rebelianci zrozumieli, iż planowane wycofanie żołnierzy SPLM ze wschodu, po porozumieniu północ-południe, może osłabić ich pozycję. Erytrea, pragnąca polepszenia stosunków z Sudanem, była gospodarzem rozmów pokojowych w Asmarze, które zakończyły się podpisaniem porozumienia pokojowego pomiędzy rządem Sudanu a Frontem Wschodnim (Estern Front) w połowie października tego roku.

W skutek porozumienia zostało ogłoszone zawieszenie broni a wschodni rebelianci otrzymali także stanowisko przy prezydencie, kilka ministerstw i miejsc w parlamencie. Zagwarantowano także, iż około 600 milionów dolarów zostanie wydane na programy zdrowotne i wodne we wschodnim Sudanie w ciągu kolejnych pięciu lat.

Jednak Sudan Human Rights Organisation ( Sudańska Organizacja Praw Człowieka), ciesząc się z porozumienia, wyraziła jednocześnie obawę, iż “porozumienie to podtrzymuje hegemonię rządzącej Narodowej Partii Kongresu - National Congress Party [w Chartumie] i nie zapewnia wystarczających środków na rozwój regionu”. Tak jak porozumienie z maja 2006 roku ws. Darfuru zostało powszechnie zignorowane przez wszystkich sygnatariuszy, nie ma także pewności czy porozumienie odnośnie południowego Sudanu przyniesie jakiekolwiek efekty.

Odwrócenie ponad pół wieku zapomnienia i zacofania wymaga dziesiątków lat i miliardów dolarów. Stopień śmiertelności noworodków w stanie Red Sea jest najwyższy w kraju. Jedynie 20 tamtejszych wiosek i 50 w stanie Kassala ma dostęp do opieki zdrowotnej. Połowa mieszkańców stanu Kassala jest chronicznie niedożywiona. Miasta takie jak Tokar w stanie Red często nawiedzają susze i powodzie. Tegoroczna powódź dotknęła przeszło 30,000 osób.

W niektórych regionach pisać i czytać potrafi 3% ludzi, a sytuacje dodatkowo pogarsza kultura muzułmańska dominująca w regionie, a zakazująca kobietom nauki.

Religia jest czynnikiem łączącym dwie partie w jeden Front Wschoni (Eastern Front) – Kongres Beja (Beja Congress), reprezentujący niemal dwuipółmilionową społeczność etniczną ludu Beja w regionie oraz Wolne Lwy Rashaida (Rashaida Free Lions), grupę reprezentującą mieszkańców pochodzenia arabskiego. Koalicja Beja-Rashaida, niezwykłą pośród plemion arabskich i afrykańskich, została scementowana przez wpływowy, religijny ruch Sufi - Braterstwo Khatmiyyah (Khatmiyyah Brotherhood).

Obie grupy z tradycji są nomadzkie, lecz ostatnie susze i ucieczki przed wojną zmusiły wielu z nich do szukania pracy w miastach. Widać to w rosnących wokół Prot Sudan czy Kassali slumsach, gdzie jest największe poparcie dla Baja.

Rebelianci zgodzili się na znacznie mniej, niż pierwotnie zakładali. Choć chcieli otrzymywać jednego dolara z każdej baryłki ropy wywiezionej z Port Sudan, co przynosiłoby im około 150 milionów dolarów rocznie, zgodzili się na 600 milion dolarów w funduszy rozwojowym na określony czas. Także liderzy Beja musieli zadowolić się stanowiskami w Chartumie, zamiast autonomii. Rebelianci twierdzą, iż zgodzili się na porozumienie pod presją Erytrei, której zależało na normalizacji stosunków z Sudanem.

Długa zimna wojna na linii Erytrea-Etiopia ostatnio przejawiająca oznaki zaognienia, skierowały rząd w Asmarze ku porozumieniu z Sudanem i zneutralizowaniu go jako potencjalnego sprzymierzeńca Etiopii. Front Wschodni (Eastern Front), polegający na bazach operacyjnych w Erytrei, choć miał wybór to był pod presją Erytrei.

Zarówno Beja jak i Rashaida są dumnymi ludźmi, z którymi Chartum musi się liczyć. Zaniechanie przez rząd programów rozwojowych i socjalnych dla wschodniego Sudanu, może wywołać ataki Frontu na ropociągi, które dostarczają bogactw elitom Chartumu.
Petrochemiczna ekonomia to silna broń także dla dywersantów z Nigerii i Iraku. Ropociągi dają dużo wschodniemu Sudanowi, tak jak i jedyny w kraju głębokowodny port w stanie Red Sea oraz ultrakonserwatywna społeczność podatna na wpływy ekstremistów i polityków, powodują potrzebę Chartumu, by popychać rozwój na wschód.

Sytuacja uchodźców nie była przedmiotem porozumienia w Asmarze i ich szeregi zasilają uciekinierzy przed przymusowym wcieleniem do wojska w Erytrei. Uchodźcy nie mogą podejmować pracy polegają na pomocy humanitarnej, która rząd Sudanu uznał za nielegalną. Sudański analityk Eric Reeves mówi, iż Chartum celowo wzmacnia “niedożywienie i śmiertelność we wschodnim Sudanie, traktując to jako element walki z siłami niepodległościowymi (Front Wschodni)”.

W wyniku tego większość uchodźców żyje w warunkach, w których głód jest normą, a choroby, których można by uniknąć, takie jak malaria zbierają wielkie żniwo. Pomimo konserwatywnej kultury, głowami większości uchodźczych rodzin są kobiety, często wdowy. Zmuszone są zarabiać, by uzupełniać wątłe racje żywnościowe, które organizacjom humanitarnym uda się przemycić, jednak kulturalne więzy znacznie ograniczają ich możliwości.

Dla tych z uchodźców, którzy mieszkali we wschodnim Sudanie od dzieciństwa, jest on jedynym domem, jaki znają. Maja jedynie nadzieje, iż pokój w regionie mógłby wzmocnić pomoc humanitarną, co z kolei mogłoby skupić na ich sytuacji uwagę mediów.

Zawieszenie broni i otwarcie granicy sudańsko-erytrejskiej to także nadzieja na odrodzenie lokalnego handlu, podstawy ekonomii regionów jak np. Kassali. Liderzy ufają, iż stabilizacja to także pomoc z zagranicy i niezwykle potrzebne zagraniczne inwestycje. Lecz od kiedy świat zignorował wschodni Sudan w czasie konfliktu, wydaje się, że obojętność trwać będzie dalej, przynajmniej tak długo jak globalne dostawy energii nie będą zagrożone. 


Ayesha Kajee pracuje w South African Institute of International Affairs, oraz stałym współpracownikiem Institut for War and Peace Reporting.

Mapa Sudanu pochodzi ze strony Wikimedia Commons. Kolorem ciemnozielonym oznaczony jest obszar kontrolowany przez rząd Sudanu, jaskrawozielonym - Darfur, na czerwono południowy Sudan (autonomiczny), na wschodzie w kolorze zielonym wschodni Sudan kontrolowany przez Front Wschodni.

Tłumaczenie: Andrzej Kaniewski

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl