Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / 8 wieków po Czyngis-chanie               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
12-05-2007

 

10-10-2010

  Wybory parlamentarne w Kirgistanie

17-04-2010

 

16-04-2010

 

08-04-2010

 

01-03-2010

 

01-06-2009

 

+ zobacz więcej

8 wieków po Czyngis-chanie 

21-05-2005

  Autor: Ewa Dryjańska

Kirgistan i Uzbekistan – to dzięki nim zrobiło się ostatnio głośno o Azji Centralnej. Tak naprawdę jednak wiedza o tym regionie jest bardzo powierzchowna, a większość polityków i dziennikarzy przyzwyczaiła się do postrzegania go jako strefy wpływów Rosji. Głównie to ten czynnik, jak i odległość, sprawiają, że tak mało mówi i wie się o Azji Środkowej. Jedną z nielicznych instytucji w Polsce zajmujących się wspomnianą problematyką jest Zakład Badań Wschodnich Instytutu Nauk Politycznych UW. E-Polityka przeprowadziła wywiad z jego badaczem – Piotrem Załęskim:

 

 

e-polityka: Panuje powszechna opinia, że w krajach postkomunistycznych społeczeństwa są zdemoralizowane: kwitnie korupcja i nepotyzm. Czy ten opis pasuje do krajów Azji Centralnej?

Piotr Załęski: Korupcja jest wpisana w charakter tych państw. Statystyki Freedom House1 wskazują na poziom skorumpowania wahający się od 6 do 6,5 w przypadku Kazachstanu. Korupcja jest wszechobecna i nie dotyczy tylko elit. Nie jest to „ryba psująca się od głowy”. Żeby sprawę zrozumieć, zachęcam do lektury serii edytorskiej „Współczesna Azja Centralna” pod redakcją profesora Tadeusza Bodio2, w którego zespole mam zaszczyt uczestniczyć.

Czy korupcja wynika z tradycji?

P.Z.:Przede wszystkim wynika to z odmiennego postrzegania korupcji. To, co u nas jest piętnowane, tam nie jest uznawane za coś złego. Na przykład w Kazachstanie – jedynym kraju regionu, w którym możliwe są badania opinii publicznej w zachodnim rozumieniu, dwie trzecie ankietowanych twierdzi, że gdyby posiadali władzę, pomagaliby swoim bliskim bądź dążyli do wzbogacenia się. Z jednej strony ujawnia się tu skłonność do korupcji, z drugiej do nepotyzmu. To jest tam naturalne. Możemy się oburzać, jak rodzina Nazarbajewów lub córki Karimowa mogą zawłaszczać majątek państwowy? Tam jednak nikt się tym nie bulwersuje. Musimy pamiętać o tym, by nie przykładać do tamtej rzeczywistości kryteriów europejskich. Musimy mieć na uwadze to, że w samym islamie zjawisko, które my nazywamy korupcją jest odbierane inaczej. To, co my uznajemy za łapówkę, uchodzi raczej za prezent, dowód uznania. Jest to uwarunkowane kulturowo.

Korupcja jest wszędzie. Sięga najwyższych urzędów, ale i administracji lokalnej, policji, szkół wyższych. W przypadku Kazachstanu obecna jest już na szczeblu akimatów3 z ich krewniaczym czy też klientalnym doborem urzędników. Niektórzy politolodzy uważają, że wszystko jest do kupienia: miejsce na uczelni, stanowiska państwowe, nawet te na szczeblu ministerialnym. Dzięki temu, że taki urząd się kupi, później można czerpać z niego dochody, poprawić położenie całej rodziny, itd.

Mimo to niektórzy ludzie są już tym zmęczeni i chcieliby usunąć te procedery z życia społecznego. Czytałam o pewnym nauczycielu akademickim, który miał nieprzyjemności z powodu nie brania łapówek.

W każdym społeczeństwie są różni ludzie. Jeżeli chodzi akurat o uczelnie: rzadziej biorą łapówki biali. Ludność rdzenna czyni to w większym stopniu, ale to też nie oznacza, że wszyscy to robią. W Kazachstanie odbyło się badanie opinii publicznej na temat tego: kto i jak bierze. 1% Kazachów stwierdziło, że generalnie urzędnicy nie przyjmują łapówek, a dominowała odpowiedź, że PRAWIE wszyscy to robią. W kulturze zachodniej jest na odwrót – to większość nie bierze. Należy o tym pamiętać, oceniając ten proceder w Azji Centralnej.

Najczęstsze doniesienia o państwach regionu mówią o naruszeniach praw człowieka i oligarchizacji władzy. Czy są to kraje autorytarne?

Demokracja i autorytaryzm to kategorie zachodnie. Oczywiście możemy pokusić się o próbę takiej klasyfikacji, ale nie będzie ona w pełni sensowna. Gdybyśmy przyłożyli te pojęcia do panujących w Azji Centralnej ustrojów politycznych to, z całym szacunkiem dla tych krajów, nie możemy tu mówić o demokracji w żadnym z jej aspektów, nawet tym minimalistycznym. Uczciwe wybory nie są instytucją, która się tam zdarza. Powszechne są fałszerstwa, nierówne szanse w wyścigu wyborczym. W Turkmenistanie i Uzbekistanie nie ma w ogóle niezależnych mediów. W Kazachstanie są one bardzo często zamykane. Czasem niewygodni przeciwnicy są wręcz usuwani. Same wybory oceniane są przez Freedom House od 6 do 7 w przypadku Turkmenistanu. Tamtejsze elity twierdzą, że budują demokrację, że ich państwa znajdują się na drodze do niej. Jednak ogłaszanie demokratyzacji to pewien frazes, który pozwala zdobyć kredyty międzynarodowe czy zaufanie. Znacznie bliżej jest tym państwom do autorytaryzmu z tym, że autorytaryzm miękki ostatnio panował w Kirgistanie i wiadomo, jak to się skończyło. Tam prezydent nie zdecydował się na wysłanie sił porządkowych do stłumienia rozruchów, i stracił władzę. Ostatnie wydarzenia w uzbeckim Andiżanie pokazują, że pozostali tego „błędu” nie popełnią.

W przypadku Tadżykistanu trudno mówić o jednej władzy, która obejmowałaby obszar całego kraju, a tym bardziej ingerowała w życie obywateli. Jeśli chodzi o Kazachstan, tu podobnie jak w Kirgistanie następuje zwrot w kierunku twardego autorytaryzmu z tym, że jest on silniejszy. Uzbekistan jest przykładem bardzo silnego autorytaryzmu z drastycznymi naruszeniami praw człowieka. Dochodzi tam do torturowania więźniów. Brak jest jakichkolwiek partii opozycyjnych. Jeżeli działają one w Uzbekistanie z definicji muszą być fundamentalistyczne. Te ugrupowania, które były mniej radykalne zostały zlikwidowane już na początku lat 90-tych.
Należy wyraźnie wyróżnić Turkmenię, określając ją jako państwo totalitarne. Panuje tam jedna ideologia, kult wodza, brak niezależnych organizacji i mediów, po prostu monizm polityczny. Dopiero się okaże, do czego doprowadzi ten kraj turkmenizacja. Musimy mieć świadomość, że już 40% Turkmenów zostało wychowanych w okresie niepodległości. Wyrośli oni na zupełnie innych wartościach. Dzisiaj podstawowym podręcznikiem jest dzieło „Turkmenbaszy” – „Ruhname”- zbitka fałszerstw historycznych, biografia wodza i jego wzruszeń dotyczących rodziców. Z braku środków finansowych jest to właściwie jedyna książka, która jest obecna w edukacji, mediach, którą się czyta w zakładach pracy. Istnieje obowiązek, by czytać ją w meczetach. Wszechogarniający charakter tej ideologii pozwala na zaryzykowanie i sformułowanie stwierdzenia, że wedle naszych kryteriów, jest to państwo totalitarne. Ale dokonując takiej klasyfikacji trzeba sobie zawsze zdawać sprawę z tego, że są to kryteria wymyślone na Zachodzie.

Jaki jest islam w Azji Centralnej?

Azja Centralna jest pod tym względem bardzo zróżnicowana. Islam tradycyjny jest silny w Uzbekistanie i Tadżykistanie – tam, gdzie mamy do czynienia z osiadłym trybem życia. W Tadżykistanie jest wielu wyznawców ismailizmu, ale we wszystkich państwach dominuje sunnizm, wedle bardziej liberalnej, hanafickiej szkoły islamu. Jeśli chodzi o Kirgizów, Kazachów czy Turkmenów, islam jest bardzo mocno zsynkretyzowany z wcześniejszymi wierzeniami. W Kazachstanie przeprowadzono ciekawe badania, z których wynika, że prawie wszyscy uważają się za muzułmanów, ale jednocześnie 30% z nich nie wierzy w Boga. To dość paradoksalne… W każdym razie Kazach i muzułmanin to jest „splątana tożsamość”. Siłą rzeczy są tacy, którzy w Allaha wierzą, ale nie mają żadnej wiedzy teologicznej. Dominuje coś w rodzaju islamu ludowego, który sprowadza się do wybiórczego przestrzegania pewnych zasad, takich jak obrzezanie, ale trudno mówić o jakimś głębszym przeżywaniu. Co innego u Tadżyków czy Uzbeków. Nawet radykalne partie islamskie mają tam pewien posłuch. Mam na myśli partie, które Amerykanie wpisali na listę organizacji terrorystycznych, ale można też wspomnieć np. o Partii Wyzwolenia (Hizb ut Tahrir). Wywodzi się ona z Bliskiego Wschodu i postuluje budowę ogólnoświatowego kalifatu. Jest ona konkurencyjna dla władzy, bo poprzez tworzone wspólnoty oferuje pracę i możliwość przeżycia. Np. w Kotlinie Fergańskiej faktyczne bezrobocie szacowane jest przez niektórych nawet na grubo ponad 50%. Inni uważają, że dochodzi ono nawet do 80%. Na pewno można powiedzieć, że oficjalna hierarchia duchowna jest kontrolowana przez władzę. Co do wspomnianych już partii, ich oddziaływanie nie obejmuje raczej Kirgistanu (poza południem kraju) czy Kazachstanu. Szczegółowe dane na temat sytuacji religijnej można znaleźć np. w opracowaniu Ośrodka Studiów Wschodnich.

Choć tradycyjnie wiąże się Azję Centralną z dużymi wpływami rosyjskimi, region ten, przed wchłonięciem przez carską Rosję, miał stosunkowo dobrze rozwiniętą własną kulturę, system polityczny i społeczny…Na ile rodzime elementy zachowały się w społeczeństwach regionu, a na ile zostały zsowietyzowane?

W pewnym sensie mamy do czynienia z synkretyzmem. Generalnie trzeba przypomnieć, że idea sowiecka nie była zachodnia. Ona wkomponowywała się w tradycyjną kulturę, np. wzmacniała element podporządkowania. Na pewno nie można powiedzieć, że sowietyzacja doprowadziła do likwidacji poprzedniej tradycji. Z drugiej strony nie można twierdzić, że nie zostawiła żadnych śladów. Oczywiście społeczności pozostały w dużym stopniu tradycyjne: nadal są muzułmańskie, zachowują struktury klanowo-rodowe, a klientelizm jest na o wiele wyższym poziomie niż np. w sąsiedniej Rosji. Jednocześnie pierwiastki sowietyzacji gdzieś tam zostały, choć głównie w tym schodzącym obecnie pokoleniu, które było wychowane w ZSRR. Np. w Kazachstanie obywatelami Kazachstanu czuje się tylko ok. 20% ludzi, zaś 60% identyfikuje się raczej z ZSRR lub WNP. Dla nas to może dziwne, ale jest to dowodem kryzysu tożsamości narodowej. Pojawiła się niezagospodarowana przestrzeń po upadku ideologii komunistycznej, którą niektórzy zlikwidowali, np. Turkmenbaszy. W krajach, gdzie nie podjęto takich prób, istnieje kryzys tożsamości.

Czy odwoływaniu się do nacjonalizmu nie towarzyszy dyskryminacja mniejszości narodowych, szczególnie rosyjskiej?

Ja bym tego nie łączył. Odwoływanie się do tradycji narodowej jest dość naturalne. Np. w Kazachstanie siłą rzeczy państwo odwołuje się do tradycji kazaskich. Czy to się wiąże z dyskryminacją? Jeżeli chodzi o władzę, to tutaj rzeczywiście białych jest mniej niż ludności tytularnej. Ale nie powiedziałbym, że ktoś, będąc białym, będzie dyskryminowany w życiu codziennym. Oczywiście czasami trudniej znaleźć pracę, bo jak ktoś ma wybór, to zatrudni „swojego” itd. Mieliśmy duże fale emigracji białych. Teraz ta tendencja ulega zahamowaniu, a Rosjanie opuszczający Uzbekistan przenoszą się często do północnego Kazachstanu. W przypadku Kazachstanu czy Kirgistanu białych jest więcej. Zastanówmy się, czy podczas ostatniego zamachu stanu w Republice Kirgiskiej widzieliśmy na ulicach jakichś białych. Oni w tym nie uczestniczyli.

Co można powiedzieć wobec tego o stosunkach z Rosją?

Jeśli chodzi w ogóle o Rosję, już w erze Gorbaczowa zaczęto wyraźnie mówić o tym, że Azja ciąży, że trzeba do niej dopłacać. Jelcyn stwierdził: „Bierzcie tyle suwerenności, ile udźwigniecie”, co w końcu się ziściło. Ale jego polityka sprowadzała się do odcinania się Rosji od tych krajów. Dopiero w drugiej połowie lat 90-tych mamy zmianę kursu i dążenie, może nie tyle do przywrócenia imperium, ale do jakiejś hegemonii czy dominacji, niekoniecznie strefy wpływów rosyjskich, ale obszaru, gdzie Rosja ma coś do powiedzenia. To oczywiste i w jakimś sensie naturalne. Powinniśmy także pamiętać o elitach Azji Centralnej, dla których było naturalne to, że dążą w kierunku Rosji. Jeżeli przyjrzymy się bliżej społeczeństwu Kazachstanu, to jeżeli ci ludzie pragną z jakimś krajem zbliżenia, to większość nie myśli w tym momencie o państwach Azji Centralnej a o Rosji. Wyraża się to chociażby w aprobacie współpracy w Związku Euroazjatyckim. Należy też pamiętać, że z Kazachstanem, Kirgistanem i Tadżykistanem sąsiadują liczące ponad miliard ludności Chiny. Pojawiają się więc pewne niuanse, które powodują zintensyfikowanie kontaktów z Rosją, choć niektórzy próbują „grać na kilku frontach”. Nie ma polityki pod hasłem: „Rosja i kropka!”, natomiast jest ona ważnym a może nawet najważniejszym partnerem, zależnie od objętego w danym momencie kursu polityki zagranicznej.

Czy zatem WNP jest satysfakcjonującą formą współpracy dla Rosji i państw Azji Centralnej?

Jest to integracja papierowa, więc trudno tu mówić o jakiejś satysfakcji. Już w drugiej połowie lat 90-tych zaczęto w kręgach decydentów WNP mówić o różnych tempach integracji. Rosja zaczęła preferować dwustronne umowy. W sprawie Morza Kaspijskiego zawarła oddzielne umowy z Azerbejdżanem i Kazachstanem. Ściślejszą współpracę zawiązała jedynie część państw WNP: Rosja, Białoruś, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan; ale nawet w tym wypadku dominują porozumienia a nie praktyka. Nic dziwnego skoro stosunki pomiędzy niektórymi państwami są bardzo napięte. Dochodzi do zaminowywania granic, przeprowadzania dziwacznych linii demarkacyjnych przez środek wsi, odcinanie przez prezydenta Karimowa dopływu energii do pozostałych państw i w odwecie wylewanie przez Kirgistan wody, gdy nie jest ona potrzebna do nawadniania i powoduje powodzie. Przykłady można by mnożyć.

Z czego wynika ta niechęć? Są to przecież narody bliskie sobie kulturowo i historycznie.

Istotnie. Jednak wzajemne stereotypy silnie oddziałują podobnie jak w przypadku Polski i jej słowiańskich sąsiadów. Akurat Uzbecy i Kazachowie szczerze siebie nie lubią. Jest nawet takie powiedzenie uzbeckie: „Nie zachowuj się jak Kazach!”. Do tego dochodzą różne uprzedzenia personalne. Kiedyś telewizja rosyjska nie odmówiła sobie przyjemności pokazania jak prezydenci Karimow i Nazarbajew oblewają się wodą w czasie przemówienia. Tarcia te mogą wynikać z rywalizacji w Azji Centralnej. Na linii Taszkent – Astana ona rzeczywiście istnieje. Tym bardziej, że Uzbekistan upatrzył sobie do spełnienia rolę policjanta regionu. Choć obecnie nawet bardziej napięte zdają się być stosunki uzbecko-turkmeńskie: Nijazow przesiedlił całą mniejszość uzbecką w środek kraju. W następnym spisie ludności zostali odnotowani jako Turkmeni. Oskarżył też Uzbekistan o współorganizowanie zamachu na swoją osobę.

Jaka jest rola Chin w regionie i jakimi przesłankami kierowały się państwa tworząc Szanghajską Organizację Współpracy?

Powstanie SzOW wiązało się z dwoma zamierzeniami. Z jednej strony miał to być „prztyczek” dla Amerykanów – stworzenie organizacji z udziałem państw regionu, Rosji i Chin, która miała stanowić jakąś przeciwwagę geopolityczną, co nie za bardzo się udało. Oprócz tego SzOW jest jednym z elementów, dzięki któremu Chiny realizują swoją politykę na tym obszarze. Chiny należą do tego typu państw, który preferuje działanie zamiast pustych deklaracji. Rzeczywiście Chińczykom udało się zaistnieć w regionie. Większość sporów terytorialnych, choć zakończyła się kompromisowo, to jednak ze wskazaniem na Państwo Środka. Przez długi czas były problemy z demarkacją granicy chińsko-tadżyckiej, kiedy to Chiny rościły sobie pretensję do jednej trzeciej terytorium Tadżykistanu. W założeniu SzOW miała być organizacją współpracy gospodarczej. Przemawiała za tym bliskość do Chin kazaskich złóż ropy.

 

1. Freedom House to organizacja non-profit promująca “znaczącą, ogólnoświatową ekspansję wolności politycznych i ekonomicznych”. Co roku monitoruje ona stan przestrzegania praw politycznych i wolności obywatelskich we wszystkich krajach i terytoriach świata, które zamieszcza w specjalnym sondażu. Następnie ocenia implementację poszczególnych wolności i praw ostatecznie przypisując państwom cyfry od 1 do 7 i klasyfikuje je: 1-2.5 państwa wolne, 3-5.5 państwa częściowo wolne, 5.5-7 państwa, w których prawa człowieka nie są przestrzegane.
2. Prof. Tadeusz Bodio – kierownik Zakładu Badań Wschodnich Instytutu Nauk Politycznych UW; autor i kierownik międzynarodowego programu badawczego dotyczącego transformacji w państwach Azji Centralnej, realizowanego od 1996 roku.
3. akimat – kazachski odpowiednik urzędu wojewódzkiego

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl