A jednak rewolucja

10-12-2006

Autor: Paweł Kaleski

Prawo i Sprawiedliwość szło po wyborcze zwycięstwo ze sztandarami, na których wypisane było hasło rewolucji moralnej, jaka jest konieczna w naszym kraju, aby mógł on funkcjonować normalnie. Wielu powątpiewało w sens, celowość i przede wszystkim w realność dokonania owej rewolucji. Sceptycyzm był tym większy, iż miast spodziewanej koalicji powyborczej z Platformą Obywatelską, ostatecznie PiS weszło w układ rządzący z Samoobroną i LPR. A zatem z ugrupowaniami, które nie uchodziły za wzorce moralności. Jednakże premier-prezes, czyli Jarosław Kaczyński, uznał, że te właśnie partie gwarantują osiągnięcie sukcesu. Nie obeszło się oczywiście bez pewnych trudności (była mowa o ludziach wątpliwej reputacji, warchołach), ale te zostały przezwyciężone.


Na drodze do zwycięstwa rewolucji stawali też agenci, sprzedajne media, mordercy demokracji, a także inni spekulanci. Jednakże zwycięski pochód rewolucyjnej koalicji PiS – Samoobrona – LPR trwał nieprzerwanie, mimo bezpardonowych ataków, kłód rzucanych pod nogi, kijów wkładanych w szprychy itp., itd. Przedwyborczy sojusznik (PO) okazał się największym wrogiem i zbliżył się do czerwonego SLD, aby w ten sposób bronić III RP, stolika do brydża i nie dopuścić do budowy IV RP – lepszej, sprawiedliwszej i bardziej prawej.

Mimo tak wielu przeszkód i bezpardonowych ataków na swe oblicze koalicja okazała się niezwyciężona i, nieoczekiwanie, za sprawą dwóch mniejszych koalicjantów, czyli LPR i Samoobrony, dokonała się wreszcie owa długo i niecierpliwie wyczekiwana rewolucja moralna w Polsce.

Jej pierwszymi symptomami były wyczyny Młodzieży Wszechpolskiej (MW). Imprezy, na których sławiono nazistowskie symbole i gesty zostały ukazane w mediach. Oczywiście dla „bardziej wtajemniczonych” i prawidłowo odczytujących te imprezowe gesty było to: zamawianie pięciu piw, młodzieńcze wygłupy albo pozdrawianie się gestem rodem ze starożytnego Rzymu. Prawda jest jednak taka, że gloryfikowano zupełnie świadomie i z całą premedytacją symbolikę hitlerowską. Pikanterii sprawie dodaje fakt (a o czym nikt do tej pory nie wspomniał), że wszystko to działo się (a może i dzieje się nadal?) w Polsce, a więc w kraju, który został chyba najbardziej sponiewierany przez Hitlera i jego wojska w czasie wojny. I robią to Polacy, a więc ci, których niemieccy naziści uznali za podludzi i skazali ich na rolę niewolników, a docelowo mieli być zupełnie wytępieni. Polacy i Żydzi to najbardziej wyniszczone nacje w czasie II wojny światowej i przerażające jest to, iż dochodzi do takich ekscesów w naszym kraju za sprawą MW, która skądinąd deklaruje mocne przywiązanie do wicepremiera Giertycha – narodowca, patrioty. Idiotyczne i wręcz debilne są tłumaczenia o młodzieńczych wygłupach itp. Nie tak dawno podnoszono larum po przedwyborczych żartach panów Aleksandra Kwaśniewskiego i Marka Siwca, którzy parodiowali papieża (wcale ich nie bronię!). Niemalże ich wyklęto i odsądzono od czci i wiary. Czy oznacza to, że zażartować sobie z papieża nie wolno, a sławić wojennych oprawców Polaków już wolno? Sławić ich gesty i symbole? I niech nikt nie mówi, że w Europie także odradza się nazizm, bo i co z tego. Tylko miernoty równają do zera. Ludzie szanujący siebie, swoją historię i kraj starają się równać do najlepszych wzorców. Nie tak zdaje się miała wyglądać młodzież w IV RP, ale jak widać ten problem jest bagatelizowany przez rządzących. No cóż, najważniejsze są widocznie teczki (ale nie te szkolne bynajmniej).

Po tym „szczytnym” wkładzie w rewolucyjne dzieło ze strony LPR także Samoobrona postanowiła dać z siebie to, co najlepsze. Najpierw wypłynęła sprawa niejakiego posła Jana Bestrego, który miał ratować swego czasu ze swoimi posłami-uciekinierami układ rządzący. Sam, będąc dezerterem z Samoobrony, okazał się człowiekiem o nieciekawej przeszłości. Oskarżony o molestowanie seksualne (także dzieci), szybko musiał zwijać się z politycznego podium. A tak swoja drogą ciekawe, co dalej z zarzutami, jakie mu przedstawiono (opierając się na dokumentach sądowych i z miejsca pracy) i z jego polityczną karierą? Szybko zapomniano mu te wątpliwej urody etycznej czyny. Na razie cicho-sza o nim. A to duży błąd.

Długo nie trzeba było czekać na nowe doniesienia z szeregów partii Andrzeja Leppera. Oto okazało się, że w szykach tego ugrupowania miało miejsce wiele przypadków świadczenia pracy w biurach poselskich w zamian za usługi seksualne. Jak donoszą media takie zachcianki mieli tak posłowie, jak i posłanki tejże partii. Układ był prosty – chcesz pracować w biurze poselskim? To musisz być uległa(y). Nie mam zamiaru bronić tutaj tych osób, które być może wcale nie okażą się ofiarami, tych, które mogły odmówić, ale tego nie zrobiły. Chodzi o sam fakt postrzegania swojej pozycji przez ludzi z Samoobrony i ich oczekiwań od podwładnych. Same siebie przeszły posłanki tego klubu, np. Danuta Hojarska, która stwierdziła, że sama chciałaby być molestowana, Wanda Łyżwińska, która pytana o męża stwierdziła, że to dobrze, bo znaczy, iż chłop jeszcze może, czy też najsłynniejszej diwy w biało-czerwonym krawacie, lubiącej seks jak koń owies i mającej kurwiki w oczach Renaty Beger, która otwarcie stwierdziła, że ofiara posła Stanisława Łyżwińskiego słabo się ceniła, gdyż zrobiła to za 1200 zł miesięcznie. Będąc złośliwym można by zapytać, co trzeba zrobić i z kim w tej partii, aby zająć eksponowane miejsce w Sejmie z ramienia klubu parlamentarnego? Bo co należy do zadań asystentów i innych pracowników biur poselskich już zdaje się wiemy.

Dzięki takiemu postępowaniu pewnych osób mamy teraz cyrk z posłem Łyżwińskim i jemu podobnymi (może nawet sam przewodniczący jest w to zamieszany), którzy muszą udowadniać, ze nie są ojcami jakichś dzieci. Jakby to było najważniejszą sprawą z punktu widzenia rządzenia krajem i istnienia koalicji, które swoją drogą zostało mocno zachwiane. Miejmy nadzieję, że prokuratura zajmie się tymi ekscesami (przy okazji nie zapomni o Młodzieży Wszechpolskiej i przywołaniu jej do porządku a nie delegalizowaniu!) i szybko wyjaśni wszystko, a także ukarze winnych. O ludziach Samoobrony wypada tylko powiedzieć – prości ludzie, proste obyczaje.

Jak widać rewolucja się powiodła. Bez wątpienia mamy do czynienia z nową moralnością. I to idącą z samej góry, bowiem z ław poselskich. Złośliwie można by sparafrazować słowa pewnych rewolucjonistów zza naszej wschodniej granicy, którzy krzewili swoje jedynie słuszne rewolucyjne koncepcje w XX wieku – niech żyje zwycięski sztandar naszej koalicji – warcholstwo!

Nie tak zdaje się miało to jednak być. Prawo i Sprawiedliwość miało dokonać moralnej sanacji dzięki głosom Samoobrony i LPR, gdyż Platforma Obywatelska ostatecznie nie była chętna do współrządzenia krajem z braćmi Kaczyńskim w roli tego drugiego. Tymczasem obecnie to Liga Polskich Rodzin i Samoobrona dokonują przemiany moralności. Jej jakość jest wątpliwa, a do tego PiS chcąc nie chcąc jak na razie firmuje to dzieło. A przecież miało być zupełnie inaczej. Panie premierze, czas na zmianę! Jeśli nie władzy, to chociaż własnego (koalicyjnego) otoczenia.


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.