Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Kraj / Tylko ryba nie bierze?               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
Tylko ryba nie bierze? 

09-01-2003

  Autor: Aleksander Wojtala
<p align=justify>Korupcja towarzyszy ludzkości od zarania jej dziejów. Już Judasz sprzedał Chrystusa za nędzne 30 srebrników, Juliusz Cezar został cesarzem w dużej mierze dzięki zdolności kupowania odpowiednich urzędników. Caryca Katarzyna regularnie korumpowała polskich magnatów i posłów. Przykłady łapówkarstwa można mnożyć w nieskończoność. Od cienia przekupstwa nie jest wolna żadna epoka ani żaden kraj. Jednak fakt, że łapówkarstwo to nieodłączny towarzysz człowieka nie może być usprawiedliwieniem, wszak zjawisko owo jest szkodliwe, a to głównie dlatego, pomijając wszystkie inne aspekty, że podważa zaufanie, bez którego nie sposób budować żadnych relacji międzyludzkich.

 

 

W wielkim skrócie korupcja polega na czerpaniu korzyści majątkowych lub osobistych przez osoby pełniące funkcje publiczne w zamian za załatwienie sprawy, życzliwość bądź informacje. Układ korupcyjny ma to do siebie, że równą odpowiedzialność za jego powstanie ponoszą obydwie strony, zarówno ten który daje, jak i ten który bierze. Częstotliwość ujawniania tego rodzaju przypadków prowadzi do powstania uogólnień, że każdy funkcjonariusz publiczny to sprzedawczyk, którego przeznaczeniem jest demoralizacja a władza państwowa jest wobec zjawiska bezsilna. Tymczasem prawda jest inna, ale niestety przeciętnemu obywatelowi trudno jest odnieść takie wrażenie jeżeli przyjrzy się historii III RP. Niewyjaśniona afera FOZZ, mroczne szaty, które po dziś dzień okalają tajemniczą postać „króla żelatyny” i jego związków z kolejnymi gabinetami, tonąca w odmętach zapomnienia kwestia wykorzystania równie tajemniczych pożyczek moskiewskich, to tylko niektóre, najbardziej znane afery korupcyjne, które rozpłynęły się w mgle codzienności. I jak tu wierzyć w skuteczność działania mechanizmów państwowych? Moim zdaniem jedno jest pewne, coś z tym wszystkim trzeba zrobić. Przecież nie może być tak, by o tym, kto wygrywa przetarg na wymianę nawierzchni chodnikowej decydowała wysokość kwoty przekazanej pod stołem do rąk urzędnika podejmującego stosowną decyzję. Na marginesie, podobno zagraniczne koncerny zmuszone do wchodzenia w zawiłe relacje z polskimi urzędnikami planując budżety na poszczególne lata rezerwują sobie, średnio około 20% środków na cele, nazwijmy rzecz po imieniu, łapówkarskie.

Problem jednak w tym, że na temat korupcji powstały już tony różnego rodzaju opracowań, artykułów, analiz, przeprowadzono setki programów profilaktycznych, przegadano tysiące godzin, a efektu ani widu ani słychu. Urzędnicy, jak brali tak biorą, a zainteresowani w szybkim dorobieniu się biznesmeni jak dawali tak dają.

Ostatnim hitem jest ujawniona przez Gazetę Wyborczą sprawa znanego producenta filmowego, Lwa Rywina, który złożył na ręce Wandy Rapaczyńskiej, prezes Agory, wydawcy Gazety, ofertę nie do odrzucenia. Otóż w zamian za, bagatela, 17,5 miliona dolarów, które miały trafić do „ludzi władzy” za jego pośrednictwem, obiecał przeprowadzić zmiany w ustawie o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, które pozwoliłyby Agorze na zakup telewizji Polsat. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że jako głównego mocodawcę Rywin wskazał ni mniej ni więcej tylko proeuropejskiego postkomunistę Leszka Millera, obecnego premiera Rzeczpospolitej. Sprytny redaktor naczelny Michnik, zaprawiony w konspiracyjnych gierkach całą rozmowę nagrał na supernowoczesny, cyfrowy dyktafon i zrobiła się niezła zadyma. No właśnie, czy się zrobiła? Na razie po wybuchu bomby pozostał jedynie smród dziennikarskiego dymu. Co prawda prokuratura wszczęła postępowanie, tylko z tego faktu nic, poza uruchomieniem stosownych procedur, nie wynika. W sprawie FOZZ-u też takowe wszczęto i toczy się po dziś dzień. Podejrzewam, że sprawa tak długo będzie dyskutowana jak długo będą się nią zajmować media, a te z racji swojej natury w najbliższym czasie zapewne znajdą sobie bardziej krwawy kąsek i wszystko wróci do normy, a chodzi o to by do owej złej normy nie wróciło.

Cóż więc można zrobić? Myślę, że warto ulec magii prostoty i sięgnąć do źródeł.

Podmiotem etyki jest człowiek. Z faktu tego jasno wynika, iż każdy z nas winien zacząć od siebie zanim podda ocenie innych. Nie wolno nam przypinać łatek łapówkarzy politykom skoro sami dajemy w łapę policjantowi, który przyłapie nas na przekroczeniu dozwolonej prędkości. Nie przystoi patrzeć na sąsiada, którego firma prosperuje dzięki lewym przetargom spod byka skoro sami dajemy profesorowi koniak za to, by łaskawym okiem popatrzył na nas podczas egzaminu. Odpowiedzmy sobie na pytanie, kto z nas uniknął macek korupcji? Mamy gotową odpowiedź na pytanie, dlaczego Polska korupcją stoi. Kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamieniem.


Autor: Konrad Kaptur



 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl