Niemieccy politycy i komentatorzy różnie oceniają polskie weto w sprawie nowego porozumienia Unii Europejskiej z Rosją. Na wczorajszym posiedzeniu unijnych szefów dyplomacji w Brukseli nasz kraj nie zgodził się na tak zwany mandat negocjacyjny, bez którego Unia nie może rozpocząć rozmów na temat nowej umowy o współpracy z Rosją.
Minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier z SPD wezwał polski rząd do przemyślenia, czy sprzeciw w tej sprawie może być - jak powiedział - "właściwym stanowiskiem na dłuższą metę". Niemieckie media cytują również przewodniczącego frakcji chrześcijańskich demokratów w Parlamencie Europejskim, Niemca Hansa-Gerta Poetteringa, który wyraził zrozumienie dla polskich argumentów.
W ocenie naszego veta podzielona jest również niemiecka prasa. Konserwatywna "Frankfurter Allgemeine Zeitung" przypomina, że na niedawnym szczycie w Lahti kraje Unii mówiły jednym głosem, że europejski rynek zostanie otwarty dla Rosji, jeżeli podpisze ona Europejską Kartę Energetyczną. "Polska chyba jako jedyny kraj potraktowała to poważnie" - napisał frankfurcki dziennik. Podobny w tonie komentarz "Berliner Zeitung" radzi unijnym politykom, aby apelowali o zmianę stanowiska Rosji, a nie Polski.
Tymczasem gospodarczy "Handelsblatt" zarzuca polskim politykom brak elastyczności i forsowanie swoich interesów - jak pisze gazeta - "za pomocą łomu". "Handelsblatt", a także konserwatywna "Sueddeutsche Zeitung" uważają, że Polska coraz bardziej izoluje się od unijnych partnerów.
|