Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / John szuka partnera               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
23-06-2011

 

26-04-2011

 

19-04-2011

 

05-04-2011

 

29-03-2011

 

22-03-2011

 

08-03-2011

 

+ zobacz więcej

John szuka partnera 

01-07-2004

  Autor: Jarosław Błaszczak

John Kerry w cuglach zapewnił sobie tej zimy błogosławieństwo Partii Demokratycznej na drodze do prezydentury. Ale każdy sukces rodzi nowe problemy. Dla senatora z Massachussets podstawowy to "Jak pokonać Busha?". Ale zaraz potem w tym rankingu sytuuje się pytanie "Komu zaproponować wiceprezydenturę?". Odpowiedni dobór wyborczego partnera może mieć decydujące znaczenie dla końcowego wyniku.  Przedstawiamy Państwu czołowych demokratycznych polityków, których może rozważać Kerry. Opowiemy, kim są, oraz jaki wpływ mogą mieć na kampanię.

 

 

Na wstępie kilka słów wyjaśnienia. Amerykanie, biorąc udział w wyborach prezydenckich, znajdują na karcie do głosowania nie nazwiska pojedynczych kandydatów, lecz ich pary. Każdy z kandydatów na prezydenta decyduje na długo przed głosowaniem, kto będzie jego partnerem (ang. "running mate"). Decyzja ta jest ostateczna. Po wyborach prezydent nie może już odwołać swojego zastępcy.

Znaczenie kandydata na wiceprezydenta polega więc na tym, iż jest on często "uzupełnieniem" osoby pretendenta do prezydentury - pozwala poszerzyć grupę wyborców, którzy będą skłonni poprzeć tak powstały zespół. I tak podczas kampanii w roku 2000 Al Gore, samemu akcentując swoje chrześcijaństwo, zaprosił do tandemu Joe'ego Liebermana, który z kolei podkreślał swoje przywiązanie do judaizmu. George W. Bush, powszechnie oskarżany o ignorancję w sprawach zagranicznych, wystartował wspólnie z Dickiem Cheney'em, pamiętanym jako sekretarz obrony z czasów operacji "Pustynna Burza".

Konstytucyjne uprawnienia wiceprezydenta są bardzo ograniczone. To przede wszystkim prawo przewodniczenia obradom Senatu, ale bez możliwości głosowania (chyba, że głosy rozłożą się po równo - wtedy to on podejmuje rozstrzygającą decyzję).  Faktyczne znaczenie tego urzędu zależy jednak od sprawującej go osoby i jej relacji z prezydentem. Ogólnie można stwierdzić, że w ostatnich dekadach rola wiceprezydentów stopniowo się zwiększała.

Oczywiście jest jedna sytuacja, kiedy to, kto jest aktualnie wiceprezydentem, nabiera kapitalnego znaczenia. Dzieje się tak w przypadku opróżnienia, z jakiegokolwiek powodu, fotela prezydenta. Amerykańskie prawo nie przewiduje możliwości przeprowadzania przedterminowych wyborów - w razie odejścia głowy państwa natychmiast następuje zaprzysiężenie dotychczasowego zastępcy jako kolejnego prezydenta USA. Kadencja nie liczy się jednak wtedy "od początku" - trwa tylko do upływu czterech lat od ostatnich wyborów. Niby to tylko konstytucyjna teoria, ale w samym XX wieku taki niespodziewany awans spotkał pięciu wiceprezydentów, od Theodora Roosevelta (zastąpił zastrzelonego Williama McKinley'a) aż do Geralda Forda, który wprowadził się do Białego Domu po rezygnacji Richarda Nixona.

Teoretycznie, gdy prezydent odchodzi na polityczną emeryturę po ośmiu latach rządów, jego zastępca jest najbardziej naturalnym kandydatem do schedy po nim. W praktyce jednak przez całe minione stulecie tylko George Bush senior zdołał, na fali popularności Ronalda Reagana, wygrać wybory kończące jego kadencję wiceprezydecką. Kilku innym byłym "numerom 2" udało się wejść na sam szczyt w kilka lub kilkanaście lat po odejściu z administracji.

A oto politycy, którzy, zdaniem amerykańskich ekspertów, znajdują się w polu możliwych rozważań Johna Kerry'ego i jego doradców.
 

FRANKLIN RAINES

DOSSIER: Szef firmy Fannie Mae, w latach 1996-98 szef prezydenckiego Biura Zarządzania i Budżetu. Były partner w działającym na Wall Street banku inwestycyjnym Lazard Freres.

PLUSY: Znakomity fachowiec od spraw podatkowych; byłby pierwszym czarnym kandydatem na wiceprezydenta z ramienia jednej z głównych partii, co na pewno przełożyłoby się na poparcie wśród Afroamerykanów.

MINUSY: Brak doświadczenia ustawodawczego. I przede wszystkim: jego nazwisko nikomu nic nie mówi. 


RICHARD (DICK) GEPHARDT

DOSSIER: członek Izby Reprezentantów nieprzerwanie od 28 lat, zasiada w niej jako jeden z przedstawicieli stanu Missouri. Z wykształcenia prawnik, przed rozpoczęciem kariery politycznej był prokuratorem. W latach 1994-2002 stał na czele Demokratów w Izbie. Dwukrotnie próbował uzyskać nominację prezydencką swej partii (w 1988 i 2004), ale bez powodzenia. 

PLUSY: Doświadczenie w kampaniach parlamentarnych oraz w skali ogólnokrajowej; duże poparcie wśród związkowców; absolutnie pewne zwycięstwo w Missouri, jednym ze stanów, którego głosów żaden z kandydatów nie może być jak na razie pewien.

MINUSY: poparł publicznie wojnę w Iraku, co może powodować ataki ze strony lewicowców; niektórzy obwiniają go za porażkę Demokratów w wyborach parlamentarnych sprzed czterech lat.


BLANCHE LAMBERT LINCOLN

DOSSIER: w latach 1992-98 członkini Izby Reprezentantów (wybrana w stanie Arkansas), od 1998 zasiada w Senacie USA.

PLUSY: byłaby pierwszą od 20 lat kobietą wystawioną przez Demokratów do wiceprezydentury; świetnie radzi sobie w warunkach kampanii wyborczej; ma duże szanse zdobyć głosy kobiet, zarówno młodych, wykształconych i pracujących, jak i gospodyń domowych z małych miasteczek; jej działalność parlamentarna jest wysoko oceniana, wreszcie: dzięki niej Demokraci mieliby zapewnione zwycięstwo w Arkansas, rodzinnym stanie Clintonów.

MINUSY: stosunkowo słabo znana; relatywnie krótka kariera parlamentarna. Ponadto ma niewielkie doświadczenie w tak ważnych dziedzinach jak polityka zagraniczna czy obronność.

JOHN EDWARDS

DOSSIER: od 1998 senator z Karoliny Północnej, wcześniej przez ponad 20 lat wzięty prawnik Zajął łącznie drugie miejsce w tegorocznych prawyborach

PLUSY: typ polityka wiecowego - energiczny i elokwentny, duże poparcie na południu kraju, w kampanii prawyborczej bardzo dobre oceny zebrał jego program gospodarczy

MINUSY: Amerykanie kochają zwycięzców i nie zawsze szanują pokonanych. Edwards zajął w prawyborach drugie miejsce, ale uzbierał czterokrotnie mniej głosów delegatów (patrz szerzej: "Kronika prawyborcza: Demokraci 2004"). To może mu trochę przeszkadzać w dalszej kampanii. 


HILLARY RODHAM CLINTON

DOSSIER: była Pierwsza Dama, od niedawna senator ze stanu Nowy Jork, z wykształcenia prawniczka

PLUSY: powszechnie znane nazwisko; znakomita oratorka; stale rosnące wpływy w obydwu głównych partiach (choć oczywiście zwłaszcza w Demokratycznej); umie skutecznie zbierać pieniądze na kampanię; ocenia się, że mogłaby przyciągnąć głosy kobiet nie identyfikujących się z żadną z partii, a nawet części republikanek

MINUSY: główny minus to niechęć samej pani senator do włączania się do wyścigu o Białym Dom już w tej kampanii - prawdopodobnie ostrzy sobie zęby na wybory w roku 2008. Poza tym ma duży elektorat negatywny na prawicy.


BOB KERREY

DOSSIER: były gubernator Nebraski i były senator z tego stanu; obecnie rektor New School University w Nowym Jorku; członek komisji śledczej badającej okoliczności zamachów z 11 września (jej obrady mocno przypominają polską komisję d/s afery Rywina - są transmitowane na żywo w telewizji, gdzie cieszą się bardzo wysoką oglądalnością).

PLUSY: zasłużony weteran wojenny (w USA to bardzo przydaje politykowi blasku); doświadczenie w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego i zwalczania terroryzmu; zdaniem specjalistów podobieństwo nazwisk "Kerry / Kerrey" byłoby wielkim atutem marketingowym

MINUSY: uważany za nieprzewidywalnego jastrzębia; znielubiony nawet w macierzystej Nebrasce; jego publiczne wystąpienia wypadają zwykle mało efektownie


BILL RICHARDSON

DOSSIER: były kongresman z Nowego Meksyku, a obecnie gubernator tego stanu. W administracji Clintona był ambasadorem przy ONZ, a potem sekretarzem (ministrem) energetyki

PLUSY: ogromne doświadczenie w działalności politycznej na różnych szczeblach; duże poparcie na Południowym Zachocie i wśród ludności hiszpańskojęzycznej

MINUSY: mocno krytykowany za sposób kierowania Departamentem Energetyki, to za jego czasów wybuchły afery związane z naukowcem Wen'em Ho Lee, a także niskim poziomem zabezpieczeń w Los Alamos - na wpół legendarnym już laboratorium, gdzie prowadzone są kluczowe badania w ramach programu zbrojeń nuklearnych


WESLEY CLARK

DOSSIER: czterogwiazdkowy generał w stanie spoczynku; były głównodowodzący siłami NATO w Europie, dowodził operacją w Kosowie i Serbii w 1999; brał udział w tegorocznej kampanii prawyborczej, ale wycofał się w połowie i ostatecznie zajął czwarte miejsce.

PLUSY: jego życiorys stanowi najlepszy dowód kompetencji w kwestiach bezpieczeństwa; poza tym jako człowiek z Arkansas może pomóc wygrać na zawsze trudnym dla Demokratów Południu.

MINUSY: kompromitująco słabe wyniki w prawyborach; ponadto oskarżany jest o koniunkturalną zmienność poglądów na niektóre kwestie, na czele z dopuszczalnością aborcji


TOM VILSACK

DOSSIER: były członek stanowego senatu w Iowa, a od dwóch kadencji tamtejszy gubernator. Z zawodu prawnik.

PLUSY: ma szanse na duże poparcie na Środkowych Zachodzie; jest nową twarzą w polityce w skali ogólnokrajowej, co może być remedium na zmęczenie znanymi od lat postaciami

MINUSY: raczej pozbawiony charyzmy; wielu krytyków wytyka mu bardzo lewicowe podejście do kwestii budżetowych (wysokie podatki - wysokie wydatki)


MAX CLELAND

DOSSIER: były senator ze stanu Georgia, odznaczony za bohaterstwo w Wietnamie.

PLUSY: Może przyciągnąć głosy licznych amerykańskich weteranów, jak również mieszkańców Południa.

MINUSY: Jego wiarygodność w partii została poważnie nadwątlona po tym, jak w roku 2002 nie zdołał wywalczyć w swoim rodzinnym stanie reelekcji.


SAM NUNN

DOSSIER: były senator ze stanu Georgia, przewodnicząct senackiej Komisji d/s Sił Zbrojnych; obecnie analityk zajmujący się wojskowością

PLUSY: ma szanse na duże poparcie na Południu; ogromna wiedza i doświadczenie w sprawach obronności; ma opinię człowieka centrum, akceptowanego nawet przez bardziej umiarkowanych Republikanów

MINUS: Mało charyzmatyczny, niezbyt popularny na lewym skrzydle Partii Demokratycznej


Zdecydowanym faworytem w tej stawce jest John Edwards. Przemawia za nim wiele argumentów. Po pierwsze jest piękną, choć dość rzadko kultywowaną tradycją amerykańskich prawyborów, że zwycięzca ofiarowuje drugiemu na podium miejsce u swego boku. Tak naprawdę nie jest to jednak przejaw ducha fair-play, a czysty pragmatyzm. Chodzi o ponowne zjednoczenie i zwarcie szeregów w podzielonej na czas prawyborów partii.

Po drugie, Edwards jest tym wszystkim, czy Kerry nie jest. Kerry wywodzi się ze środowiska bogatych mieszczan z Nowej Anglii. Jego żona jest dziedziczką fortuny Heinzów, potentatów przemysłu spożywczego. On sam długo uchodził za inteligenckiego sztywniaka i dopiero po długich tygodniach pracy nad swoim wizerunkiem na potrzeby tej kampanii, zdołał się trochę "wyluzować".

Edwards z kolei do wszystkiego doszedł sam. Pochodzi z biednej robotniczej rodziny z położonej na południu kraju Karoliny Północnej. Jako pierwszy spośród swoich bliskich zdołał zdobyć wyższe wykształcenie. Został prawnikiem specjalizującym się w procesach wytaczanych potężnym firmom i instytucjom przez zwykłych obywateli, poszkodowanych w wypadkach. Dla wielu z tych "przeciętnych Amerykanów" zdołał wywalczyć wysokie odszkodowania, a dzięki prowizjom od nich sam dorobił się fortuny. Jest bezpośredni, jego przemówienia porywają. To taki "swój chłop".     

A co na to wyborcy? W sondażu przeprowadzonym kilka dni temu przez Instytut Gallupa na zlecenie dziennika "USA Today" oraz sieci CNN, 72% ankietowanych Amerykanów uznało, że Edwards byłby dobrym partnerem dla Kerry'ego. Na drugim miejscu uplasował się Dick Gephardt (64%). Trzeci był Wesley Clark, ale jego wynik nie przekroczył już bariery 60% (ankietowani mogli wypowiedzieć się o każdym z kandydatów, czy wzbudza ich aprobatę czy wprost przeciwnie).

Drugie pytanie w sondażu brzmiało "Gdyby Kerry wybrał na swojego partnera Edwardsa, jaki byłby Twój stosunek do tej decyzji", 48% pytanych określiło się jako "usatysfakcjonowanych", a 24% wręcz jako "entuzjastycznych".

Słowem: wszystko przemawia za Edwardsem. Ale polityka, która na starość staje się historią, lubi płatać figle, więc jeszcze nie przesądzajmy...


źródło:
CNN

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl