Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Aktualności / Dlaczego Giertych nie powinien być ministrem edukacji               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
05-11-2006

  Tolerancja w edukacji a zmiany systemowe

14-06-2007

 

02-06-2007

 

12-05-2007

 

10-11-2006

 

04-11-2006

 

04-11-2006

  Owsiak popiera program Giertycha

+ zobacz więcej

Dlaczego Giertych nie powinien być ministrem edukacji 

02-11-2006

  Autor: Marcin Jurzysta

Po tragicznych wydarzeniach w gdańskim gimnazjum, minister edukacji Roman Giertych ogłosił program „zero tolerancji”. Koncepcja Giertycha nastawiona jest na permanentną walkę z młodzieżą trudną, dotkniętą różnymi patologiami i nieprzystosowaną społecznie. Walka ta, jak sama nazwa wskazuje, będzie bezpardonowa, totalna i zaciekła. Konfrontacyjna postawa ministra-prawnika jest być może skuteczna na sali sądowej, w tej jednak sytuacji może prowadzić do dramatycznych konsekwencji. Minister Giertych wypowiadając walkę szkolnym chuliganom musi bowiem zdawać sobie sprawę, że jak w każdej walce, tak i tu będą ofiary. Istnieje przecież realna groźba, że na poligonie Giertycha polegnie cała polska oświata.

 

 

Jak powszechnie wiadomo zacietrzewienie nie sprzyja ani dialogowi, ani konstruktywnym pomysłom. A minister Giertych w swych pomysłach zacietrzewia się coraz bardziej. Giertychowe projekty są nie tyleż śmieszne i absurdalne, co przede wszystkim nieskuteczne. Bo jak inaczej określić postulat ministra, by nauczyciela (niczym policjanta) uczynić funkcjonariuszem publicznym? Taki zabieg, zdaniem Giertycha, posłużyć miałby przywróceniu autorytetu nauczyciela. Tyle, że żaden autorytet narzucony ustawowo tak naprawdę faktycznym autorytetem nigdy nie będzie. Na autorytet i szacunek trzeba bowiem sobie zasłużyć. Nie trzeba być wybitnym wizjonerem, by stwierdzić, że jakiekolwiek dyrektywy MEN w tej sprawie spotkają się ze sprzeciwem uczniów. Bo czy może być autorytetem nauczycielka, która mówi, że Kolumb to znany polski odkrywca? Czy przykładem dla młodych ludzi jest pani pedagog, która zajmuje się rozprowadzaniem narkotyków? Czy minister Giertych chce za wzorzec do urzędowego naśladowania postawić młodzieży nauczycielkę, która kiedyś brała udział w kręceniu filmów erotycznych? Tego typu przedsięwzięcia nic tutaj nie załatwią, a dodatkowo narażą na śmieszność autorytet szkoły.

Innym pomysłem Giertycha jest wprowadzenie systemu, o którym informuje LPR w swoich reklamówkach wyborczych. Chodzi tu o oddzielenie „złej” młodzieży od tej „dobrej”. Koncepcja ta budzi kontrowersje już na poziomie definicji. Otóż – kogo zaliczymy do owej złej, nieprzystosowanej społecznie młodzieży? Czy będą to członkowie subkultur młodzieżowych, graficiarze (skądinąd tworzący nieraz piękne dzieła), czy może ci noszący dredy lub ci mający kolczyki w nosie i pępkach? Kto? Bo przecież dla młodocianych przestępców już funkcjonują ośrodki o specjalnym rygorze, są to poprawczaki. Jakim zatem należy być odmieńcem, by trafić do OWW (Ośrodka Wsparcia Wychowawczego)? A może raczej należałoby tu zapytać, co trzeba czynić, by tam nie trafić. Hmm… zapewne chodzić na lekcje religii, schludnie się ubierać (najlepiej w mundurek), być wiecznym klakierem i lizusem, a najlepiej chodzić do szkoły katolickiej? W tym momencie należy przypomnieć panu ministrowi, że niedawno uczeń właśnie katolickiego LO zamordował swoją koleżankę.

Tak więc pomysły Giertycha są oczywiście nieskuteczne, ale przede wszystkim nieodpowiedzialne. Wiadomo przecież nie od dziś, iż agresja rodzi jeszcze większą agresję, a jej nagromadzenie w jednym miejscu, w placówkach, które chce stworzyć Giertych, może się okazać fatalnym w skutkach eksperymentem. Obawiam się bowiem, że młody człowiek po pobycie w takim ośrodku, będzie niestety świetnym kandydatem na przyszłego przestępcę. Zatem zamiast zionąć żądzą odwetu za tragedie, jakie ostatnio dokonały się z udziałem młodych ludzi, może raczej należałoby zastanowić się, czy my, dorośli, uczyniliśmy wszystko, by tej sfrustrowanej, zbuntowanej i zagubionej w dzisiejszej rzeczywistości młodzieży jakoś pomóc? Czy aby na pewno wszystkie nasze placówki oświatowe dysponują naprawdę wykwalifikowaną kadrą dydaktyczną, która umie i chce prowadzić dialog z młodymi ludźmi? A czy wszystkie nasze parafie mają odpowiednich, przygotowanych do pracy z młodzieżą księży katechetów, którzy nie tylko będą moralizować lub uciekać od trudnych zagadnień, ale będą dla młodych swego rodzaju latarnią na wezbranych wodach morza ich życia? Niestety, odpowiedź brzmi nie. Dziś jeśli młody człowiek nie ma oparcia w rodzinie (co też jest dramatem), zostaje pozostawiony sam sobie.

Minister edukacji chce zaradzić agresji, jaką coraz częściej obserwujemy w szkołach. To mu się oczywiście chwali. Fatalne jednak jest to, że agresję tę chce zwalczać agresją i bezwzględnością. Minister-pedagog nigdy by do takiej sytuacji nie doprowadził, przyświecałaby mu bowiem piękna idea, że nie ma ludzi doskonałych i nawet w łotrze można odnaleźć dobro. Minister-prawnik rozumuje inaczej, on widzi zło, występek, przestępstwo, za które powinna grozić dotkliwa kara. Prawnik w przeciwieństwie do pedagoga nie zauważa ucznia-człowieka, kontekstu społecznego, w jakim on funkcjonuje i wielu dramatów, które niejednokrotnie stoją za jego poczynaniami. Dlatego też Roman Giertych nie powinien być dłużej ministrem edukacji, na pewno nie pomoże on polskiej szkole, może jej za to bardzo zaszkodzić.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę
  Wasze komentarze
 

 

(~autor, 02-11-2006 17:30)

Opis:


Brak odpowiedzi na ten komentarz
+ powrót + odpowiedz
 

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl