Jak donosi dzisiejszy „Nasz Dziennik” lider LPR Roman Giertych przekazał wczoraj premierowi czarną listę blisko 100 nazwisk działaczy, którzy według niego nie powinni znaleźć miejsca na listach Prawa i Sprawiedliwości w wyborach samorządowych.
Znaleźli się tam głównie byli działacze Ligi, którzy w proteście przeciw praktykom obecnego wicepremiera odeszli z LPR i utworzyli Ruch Samorządowy.
Przypomnijmy, że w kwietniu, gdy władze LPR zdecydowanie opowiadały się przeciwko koalicji z PiS, grupa kilku posłów z Anną Sobecką i Bogusławem Kowalskim na czele opuściła szeregi Ligi i jako Narodowe Koło Parlamentarne negocjowała umowę koalicyjną. Początkowo Giertych zapowiadał, że nie wejdzie do koalicji z tymi ludźmi, jednak po czasie przyjął stanowisko wicepremiera i ministra edukacji.
Nigdy jednak wcześniej nie robił nic, by "rozłamowcy" zostali przykładnie ukarani. PiS zawsze zapewniało, że owi byli ludzie z partii Giertycha nie zostaną ukarani. Jak widać – do czasu.
Sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński w rozmowie z "ND" potwierdził całą operację, zbagatelizował jednak jej skutki, stwierdzając, że to "dla dobra koalicji".
Nie mogą zrozumieć tego sami „rozłamowcy” LPR. „Jeśli PiS nie dotrzyma słowa, to jak będzie wyglądało w oczach naszego elektoratu? Jak ludziom powiedzieć, by popierali PiS, jeśli jego obietnice okażą się kłamstwem?” – mówi jeden z nich.