Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Zabytki Czeczenii               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
19-04-2009

 

01-08-2007

 

18-04-2007

 

04-04-2007

 

13-10-2006

 

10-10-2006

 

09-10-2006

 

+ zobacz więcej

Zabytki Czeczenii 

03-05-2004

  Autor: Ewa Dryjańska

Trzy lata temu zniszczenie przez Talibów posągu Buddy w Afganistanie wywołało liczne protesty i zbulwersowało opinię publiczną na całym świecie. Jak to możliwe, że kultura materialna jednej z najstarszych cywilizacji jest permanentnie niszczona przy milczącym przyzwoleniu UNESCO?

 

 

Czeczeni, bo o ich kulturze tu mowa, są postrzegani przez przeciętnych zjadaczy chleba na zachód od Bugu jako nieznana wspólnota ludzi walcząca na odległym Kaukazie. Jako Dawid walczący z Goliatem otrzymywali wsparcie moralne od świata, jednak po 11 września i wydarzeniach na Dubrowce nastroje społeczne na całym świecie zmieniły się. „Chociaż [były] sekretarz generalny NATO Lord Robertson powiedział podczas wizyty w Moskwie w listopadzie 2001 roku, że opinia NATO w sprawie Czeczenii nie zmieniła się, jest jasne, że zachodnia krytyka tego, co Rosjanie nazywają ich własną wojną z terroryzmem, została wyciszona. Robertson powiedział: »Po tym, co stało się w Nowym Jorku i Waszyngtonie, rozumiemy nawet bardziej namacalnie to, czego Rosja doświadczyła przez terroryzm wywodzący się z Czeczenii«”.

„Rzeczywiście, prowadzona przez Amerykanów wojna w Afganistanie stała się dla Rosji okazją, aby jeszcze raz ukazać jej dwuletnią kampanię w zdominowanej przez muzułmanów republice jako walkę z partyzantami wspieranymi przez Taliban i sieć Al-Kaidy Osamy bin Ladena. Działania Moskwy na rzecz pozyskania zagranicznej opinii publicznej dla sprawy zwalczania czeczeńskich rebeliantów okazały się bardziej skuteczne niż te na rzecz pokoju w republice.” (s. 300, Troy McGrath Nations in transit 2002, New Jersey/New Brunswick 2002)
Po zamachach w Moskwie ten niewielki kaukaski naród dotknął ostracyzm i zarzuty fundamentalizmu religijnego. W moim artykule postaram się zaprezentować nieznane światu oblicze Czeczenii jako kraju o bogatej kulturze materialnej i duchowej.

Czeczeni są jednym z najstarszych narodów na świecie. Ten niewielki, bo przed I wojną czeczeńską liczący jedynie 1 mln ludzi naród, uformował się już w starożytności. Wajnachowie - jak siebie nazywają Czeczeni – przemierzali Bliski Wschód: ślady ich obecności znaleziono w Mezopotamii, Anatolii i oczywiście na Kaukazie. Wielce prawdopodobne jest, że to oni byli twórcami starożytnego państwa Urartu. Natomiast do dziś wiele geograficznych nazw w Czeczenii ma swoje odpowiedniki w Mezopotamii; np: Tygrys i Eufrat. Aż do rewolucji zachował się wywodzący się z zamierzchłych czasów organ kolegialny, który sprawował władzę u Wajnachów – mehkeł.
Także językoznawcy wskazują na pierwotny charakter języka Czeczenów, świadczy o tym dobitnie jego fonetyka. „»Im starszy język, tym prostsze, pierwotniejsze powinno być jego słownictwo.« […] »W czeczeńskim jest osiem słów, składających się tylko z jednej litery. Na przykład – se, czyli dusza, w którym głoska s zakończona jest jakby tchnieniem. Mówiąc obrazowo, ten wydech jest jakby samą duszą, która opuszcza ciało. Albo – y, dźwięk pośredni między samogłoską y oraz e, to stęknięcie reumatyka. Oznacza właśnie reumatyzm.«” (s. 92, Mirosław Kuleba Niezłomna Czeczenia, Kraków 1997 )

O wiekowości kultury Wajnachów świadczy także tzw. kultura wież, czyli architektoniczne zespoły mieszkalno-obronne, będące unikatem na skalę światową. Choć na równinach zostały całkowicie zniszczone przez Rosjan w XIX w., w górach pełniły swoje funkcje aż do 1944r. Rok ten w tragiczny sposób wpłynął na losy Czeczenów i ich kultury. Wtedy to Stalin zarządził deportację całego narodu, w celu jego eksterminacji, która miała dotyczyć także jego kultury materialnej i duchowej. „Po wysiedleniu żywych, przyszła kolej na zacieranie śladów czeczeńskiej historii. Specjalne oddziały NKWD przeczesywały wioskę po wiosce, grabiąc cały pozostawiony przez mieszkańców dorobek i niszcząc wszelkie ślady kultury materialnej narodu. Wszystkie znalezione gdziekolwiek książki, dokumenty historyczne, stare księgi religijne, rękopisy, arabskie traktaty naukowe-zwieziono do Groznego, zrzucono na stos i podpalono. Burzono wieże obronne. Z trzystu kamiennych baszt, które zachowały się w Wąwozie Arguńskim, ocalało zaledwie pięćdziesiąt położonych w najmniej dostępnych miejscach. Starto z powierzchni ziemi nawet cmentarze, a nagrobnych płyt użyto do budowy dróg i mostów.” (s.23-24, Mirosław Kuleba Czeczeński specnaz)

Po powrocie na Kaukaz w 1956 r. Czeczeni nie zapomnieli o utraconych zabytkach. Po rozpadzie ZSRR została utworzona specjalna komisja Czeczenów i Inguszy, która wystąpiła do Kremla o zwrot zagrabionych przedmiotów. Apelowała również o pomoc do UNESCO. W obu przypadkach bez odzewu. Według relacji Isy Adajewa - członka tej komisji, który był także dyrektorem Muzeum Narodowego Czeczenii w Groźnym – dewastacja zabytków nie skończyła się za czasów stalinizmu. Podczas I wojny czeczeńskiej rosyjski oddział dowodzony przez oficera wkroczył do Muzeum i na rozkaz strzelał do eksponatów z karabinów maszynowych. Isa Adajew już od paru lat rozgłasza to na organizowanych w Polsce naukowych spotkaniach i w wywiadach. Strona rosyjska odpiera te zarzuty. Po pierwszej oficjalnej wypowiedzi dyrektora serwis informacyjny rosyjskiej telewizji państwowej oznajmił, że eksponaty z Muzeum zostały zabezpieczone i przetransportowane do muzeów rosyjskich.

Beztroskę rosyjskich władz w obchodzeniu się z czeczeńskim dziedzictwem kulturowym zdaje się potwierdzać opis bombardowań Groznego podczas I wojny: „W pierwszych miesiącach 1995 r. na miasto spadło więcej pocisków niż na Stalingrad. Huraganowej nawale bomb burzących nie oparły się dziesięciopiętrowe wieżowce nowoczesnych dzielnic mieszkalnych, solidne, pamiętające jeszcze carskie czasy kamienice centrum, szpitale, biblioteki, muzea, cerkiew prawosławna. Z powierzchni ziemi został również starty kościół katolicki i Instytut Nafty i Gazu. Trzeci tej rangi na świecie.”
Także udokumentowane polecenia Borysa Jelcyna, dotyczące podjęcia działań wojennych świadczą, delikatnie mówiąc, o chęci zachwiania żywiołu narodowego Republiki. „Pewne fakty wskazują na to, iż Jelcyn, podejmując decyzję o inwazji na Iczkerię, postanowił raz na zawsze rozwiązać »problem czeczeński«. Są to przede wszystkim dwa dokumenty sygnowane przez premiera Wiktora Czernomyrdina – pierwszy z 1 grudnia 1994 roku, nr 1887-r, drugi z 9 grudnia 1994 roku, nr 1360. […] [Ten pierwszy] Stwierdzał […], iż tych obywateli, którzy przeżyją działania wojenne w Czeczenii, należy ewakuować do następujących rosyjskich obwodów: astrachańskiego, wołgogradzkiego, orenburskiego, saratowskiego i ulianowskego…” (s. 168-169, Piotr Grochmalski Czeczenia rys prawdziwy)

W myśl Konstytucji Federacji Rosyjskiej już sama interwencja rozpoczęta w 1994 roku była nielegalna (patrz s. 167-168, Piotr Grochmalski). Niezgodny z jej duchem był także brak poszanowania, czy też niszczenie zabytków (ust. 3 art.44 rdz.II: Każdy ma obowiązek troszczyć się o zachowanie spuścizny historycznej i kulturalnej, chronić zabytki historii i kultury).
Isa Adajew twierdzi, że dewastacja zabytków nie ograniczyła się tylko do jednego zdarzenia: wylewanie benzyny do górskich jezior czy jazda czołgami po liczących tysiąclecia kurhanach – to codzienność republiki. Dyrektor dowodzi także, że świadome obecnego status quo są liczące się w świecie organizacje międzynarodowe: „Japończycy z UNESCO widzieli to i płakali” – mówi. Mimo to nie zostały podjęte żadne działania, które mogłyby temu zapobiec, albo chociaż napiętnować barbarzyńskie akty wandalizmu. Na stronach UNESCO w kontekście relacji czeczeńsko-rosyjskich znaleźć można jedynie pochwały skierowane przez organizację do prezydenta Putina za współpracę podjętą w celu „odbudowy” systemu edukacji w Republice. UNESCO na pewno nie może wymawiać się brakiem prawnych regulacji w tym przypadku, bowiem statusowi i ochronie zabytków podczas wojny poświęcona jest cała Konwencja do spraw Ochrony Kulturalnej Własności w Przypadku zbrojnego Konfliktu (Konwencja Haska) uchwalona 14 maja 1954 r. i obowiązująca od 7 sierpnia 1956 roku. W Konwencji, którą Federacja Rosyjska, ówcześnie jako ZSRR, ratyfikowała ją 4 stycznia 1957 roku. „Dobra kultury” są w niej zdefiniowane „niezależnie od pochodzenia czy własności” jako:
a)  ruchome i nieruchome dobra o wielkim znaczeniu dla dziedzictwa kulturowego każdego człowieka, takie jak zabytki architektury, sztuki i historii, religijne lub świeckie, stanowiska archeologiczne, zespoły budynków, które, jako całość, są przedmiotem badań zainteresowania z punktu widzenia historycznego lub artystycznego, dzieła sztuki, rękopisy, książki i inne przedmioty o znaczeniu artystycznym, historycznym lub archeologiczym, jak również zbiory naukowe oraz ważne kolekcje książek i archiwaliów lub reprodukcji wyżej wymienionych.
b) budynki których głównym i wykonywanym zadaniem jest przechowywanie lub ekspozycja ruchomych dóbr kultury zdefiniowanych w podpunkcie a), takie jak muzea, duże biblioteki oraz archiwa, jak również obiekty, gdzie w razie konfliktu zbrojnego, przechowywane są ruchome dobra kultury zdefiniowane w podpunkcie a)
c) ośrodki zawierające znaczne ilości dóbr kultury zdefiniowanych w podpunktach a) i b), zwane dalej "ośrodkami zawierającymi zabytki" (art.1)
 
W tą definicję wpisują się zatem muzea, biblioteki oraz zespoły wieżowe – to co w Czeczenii z premedytacją lub nie jest systematycznie niszczone. Konwencja nie tylko zakazuje grabieży, aktów wandalizmu i odwetu podejmowanych na dobrach kultury podczas toczenia działań wojennych, ale nakazuje ich ochronę: artykuły 4 i 5. Dotyczy to w równym stopniu obu stron konfliktu, nawet jeśli operacje zbrojne nie mają w myśl prawa międzynarodowego charakteru zewnętrznego:

W razie konfliktu zbrojnego o charakterze niemiędzynarodowym mającego miejsce na terytorium jednej z Wysokich Umawiających się Stron, każda strona konfliktu jest zobowiązania do przestrzegania przynajmniej zapisów niniejszej konwencji odnoszących się do poszanowania dóbr kultury. (ust.1 art. 19)
   
Konwencja przewiduje także możliwość pośrednictwa, rozjemstwa i pomocy na zaproszenie jednej ze stron w celu zabezpieczenia dóbr kultury. Egzekucja tych artykułów nigdy jednak nie miała miejsca w przypadku Czeczenii, tak jak i zapis dokumentu dotyczący sankcji:

Artykuł 28
SANKCJE
Wysokie Umawiające się Strony zobowiązują się podjąć, w ramach swojego systemu sądów powszechnych, wszelkie niezbędne kroki prowadzące do oskarżenia i nałożenia sankcji karnych lub dyscyplinarnych na te osoby, niezależnie od narodowości, które łamią lub wydają polecenie złamania niniejszej konwencji.

Niestety pomimo doskonałych regulacji prawnych i szczytnych celów idee równości i poszanowania kultur, o narodach już nie wspominając, pozostają martwe. To prawda, której ludzkość doświadcza od wieków. Rzadko się jednak zdarza, że przybiera ona postać tak wyrafinowanego absurdu.

Źródła fotografii:
- UNESCO
- książka Mirosława Kuleby „Czeczenia: miecz proroka”, Wydawnictwo Alfa-Wero, Warszawa 2002

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl