"Musimy powstrzymać codzienne mordy!"

05-10-2006

Autor: Ewa Dryjańska

"Prześladowania, które mają miejsce w Chinach to coś więcej niż handel organami. Oni zabijają ludzi tylko po to, by sprzedać ich organy dla zysku! Przedtem ludzie ci są torturowani w nieludzki sposób" - rozmowa z Bei Gou pracownikiem radiostacji "Sound of Hope"

Jakiego rodzaju radiem jest „Sound of Hope”? Do kogo jest ono skierowane?

„Sond of Hope” jest siecią niezależnych rozgłośni radiowych, która ukazuje azjatycką kulturę w wyjątkowej perspektywie. Jesteśmy zaangażowani w dostarczanie informacji i reportaży, które są uczciwe i obiektywne. Ze swym przekazem staramy się dotrzeć do Chińczyków, szczególnie tych mieszkających w Chinach, ponieważ zdajemy sobie sprawę z tego, że nie mają oni dostępu do wiarygodnych informacji. Wszystkie źródła informacji są nadzorowane przez komunistyczne władze i służą im do kontrolowania świadomości ludzi. Czasem ludzie mieszkający poza Chinami są znacznie lepiej zorientowani w tym, co dzieje się w Chinach niż mieszkający tam Chińczycy. My chcemy im pomóc.

Prześladowania Falun Gong jest tylko jednym z przypadków naruszenia praw człowieka w Chinach. Poprzez nasze radio ludzie prześladowani przez rząd mają możliwość opowiedzenia swoich historii. Pomagamy im przemówić.

Waszym celem jest także „…ukazanie azjatyckiej kultury i jej przedstawicieli w wyjątkowej perspektywie […]” Czy to znaczy, że pragniecie także promować azjatycką kulturę w zachodnich społeczeństwach?

Zgadza się. Nadajemy po chińsku, ale także po angielsku. Dlatego emitujemy program „Speaking of Asia” (“Mówiąc o Azji”), którego celem jest edukacja zachodnich słuchaczy w przystępny sposób. Nadajemy tę audycję także po niemiecku i hiszpańsku, a w planach są jeszcze inne wersje językowe. Pomimo tego naszą główną grupą docelową pozostają Chińczycy.

Wydaje się to naturalne, że chcecie nadawać po angielsku, ale co skłoniło Was do emisji programów w innych językach?

Te audycje stanowią niewielki procent emisji. Posługujemy się angielskim, ponieważ istnieje bardzo liczna chińska diaspora, w której nie każdy zna dobrze chiński. Chcemy pomóc im w zachowaniu chińskiej tradycji. Hiszpańskie audycje pojawiły się dzięki hiszpańskojęzycznym ochotnikom z Nowego Jorku.

Piszecie na swojej stronie internetowej: „…Staramy się zbudować most, który wypełniałby kulturowe i informacyjne luki pomiędzy azjatycką i zachodnią kulturą.[…] Radio „Sound of Hope” celebruje dobro ludzkości…” – Czy to oznacza, że chcecie wziąć to, co uważacie za dobre z chińskiej i zachodniej kultury i połączyć to w coś uniwersalnego?

Można tak powiedzieć. Chcemy być takim mostem. Chcemy umożliwić Chińczykom oraz ludziom z Zachodu wzajemne zrozumienie i poznanie. Chcemy, by Chińczycy zrozumieli Zachód i odwrotnie.

Na pewno zdajecie sobie sprawę z tego, jak na Zachodzie postrzegani są Chińczycy: Powszechnie wiadomo, że Wasza kultura została w dużym stopniu ukształtowana przez konfucjanizm. Ludzie z Zachodu uważają, że Chińczycy wierzą w wyższość przedstawicieli władzy, że nie troszczą się o dobro jednostki, bo ważna jest tylko pomyślność społeczności. Czy uważa Pan, że możliwe jest zbudowanie w Chinach demokracji?

Myślę, że jest to możliwe i że ma to miejsce już teraz. Nie wiem, czy Pani zauważyła, że 13 milionów Chińczyków opuściło w ostatnim czasie Komunistyczną Partię Chin i związane z nią organizacje. W 2004 roku pojawiła się publikacja „The Epoch Times” - „Dziewięć komentarzy na temat Partii Komunistycznej”. Od tego czasu miliony Chińczyków przeczytały tę publikację i zrozumiały, jaka jest prawdziwa natura partii komunistycznej. Dlatego zdecydowali się ją opuścić. I ta liczba stale wzrasta. Ludzie chcą zmienić system. Chcą prawdy. Demokracja jest właśnie w trakcie tworzenia się.

Chińskie władze chcą powstrzymać przepływ niezależnej informacji. Nawet zagraniczne media są w Chinach cenzurowane. Co do waszego radia, jego przekaz jest zakłócany.

Dlatego zależy nam na dotychczasowym nadawaniu na krótkich falach. Kraje Zachodu chcą posłużyć się ekonomią w celu sprowokowania demokratycznych zmian w Chinach. Google i Yahoo miały zapewnić swobodny przepływ informacji, ale pod presją reżimu komunistycznego zaczęły stosować autocenzurę. Nie tak dawno głośna była sprawa Chińczyka, który napisał i opublikował w sieci artykuł krytykujący partię komunistyczną, a którego dane personalne zostały przekazane przez Yahoo władzom. W rezultacie firmy te pomagają władzom w robieniu złych rzeczy. To dlatego nasza inicjatywa jest wyjątkowa i cenna. Nie poddajemy się.

Popełnianie jakich grzechów zarzuciłby Pan chińskim władzom?

Jest ich wiele… Od objęcia władzy przez partię w 1949 roku, 80 milionów ludzi zostało zabitych lub zmarło w nienaturalnych okolicznościach. 80 milionów! To największa liczba ofiar władz w historii Chin. Stało się podobnie jak w Związku Radzieckim, gdzie również miliony ludzi straciły życie wskutek działań partii komunistycznej i tak jak w Kambodży, gdzie ¼ populacji kraju uległa eksterminacji. Reżim komunistyczny lubuje się w zabijaniu ludzi. Jego przedstawiciele posługują się kłamstwem, by oszukiwać i by uzasadnić narzucony przez siebie sposób sprawowania władzy. Używają przemocy, by mieć kontrolę nad ludźmi. To dlatego jeden człowiek w partii i sama tylko partia popełniła tyle zbrodni. Dlaczego są u władzy? Ponieważ codziennie okłamują. Dlatego obawiają się niezależnego głosu. Chcą ukryć prawdę.

Ale wielu ludzi spoza Chin mówi, że partia się zmieniła. Nie ma nowego Mao Zedonga, nie ma rewolucji kulturalnej, jest wolny rynek?

Nie sądzę, aby to był wolny rynek. Mój ojciec jest emerytowanym nauczycielem. Inwestował i dokonywał operacji finansowych w Chinach. Powiedział mi, że wszystko jest kontrolowane przez rząd. Jeśli piastujesz jakieś stanowisko, albo masz powiązania z ludźmi u władzy, jest ci łatwiej zarobić. W przeciwnym wypadku łatwo możesz zbankrutować z uwagi na politykę rządu. Jeśli Komunistyczna Partia Chin stoi ponad prawem, jak możesz oczekiwać prawdziwie wolnego rynku? To wygląda na wolny rynek, ale nim nie jest. To także jedno z kłamstw.

Powiedziała Pani, że nie ma już Mao Zedonga i rewolucji kulturalnej, ale 4-tego czerwca 1989 roku miała miejsce masakra studentów na Placu Tiannenmen. A w 1999 roku Jiang Zemin rozpoczął prześladowania ruchu Falun Gong. To nadal się dzieje! Dlaczego tak jest? Ponieważ jedną z dewiz partii komunistycznej jest „walka klas!”

Czy ma Pan na myśli to, że aby pozostać przy władzy partia szuka sobie przeciwników?

Tak. Dlatego zabijają ludzi. Taka jest natura partii, pomimo iż nie ma w niej już Mao Zedonga. Na szczęście jest coraz więcej ludzi, którzy zaczynają sobie z tego zdawać sprawę. Dlatego staramy się jak najlepiej umożliwić ludziom poznanie prawdziwej natury partii i wystąpienie z niej. Z zewnątrz partia wygląda inaczej, ale jej natura wcale się nie zmieniła.

Dlaczego chińskie władze prześladują Falun Gong?

Poprzedni prezydent – Jiand Zemin rozpoczął prześladowania. Powodem było zwiększenie się liczby praktykujących Falun Gong, która przewyższyła liczbę członków partii komunistycznej. Według szacunków liczba praktykujących wahała się od 70 do 100 milionów, podczas gdy partia liczyła 60 milionów członków. Będąc zazdrosnym o dużą popularność Falun Gong i obawiając się wzrostu liczby osób wyznających coś innego niż komunizm, Zemin zdecydował rozprawić się z Falun Gong. Oświadczył, że ruch konkuruje z partią o ludzi, chociaż Falun Gong jest po prostu praktyką samodoskonalenia i nie ma żadnego programu politycznego.

Praktykujący Falun Gong mówią, że ich ruch „nie jest religią i nie ma niczego wspólnego z polityką”. Wyznają trzy zasady: „Prawdomówność – Współczucie – Pobłażanie”. To sprawia, że jeszcze trudniej jest zrozumieć prześladowania. Czytałam o młodym Chińczyku, za którym się Pan wstawiał – Qu Yanlai, który był świetnym studentem i zwycięzcą Chińskiej Narodowej Olimpiady Chemicznej. Pomimo tego został uwięziony tylko za praktykowanie Falun Gong?

Tak, to był jedyny powód jego zatrzymania. Po ukończeniu studiów rozpoczął pracę. Pewnego dnia ( 30 września 2002 – przyp.red.) gdy szedł do firmy został aresztowany i od tego czasu jest w więzieniu.

Jaki warunek powinien spełnić, by zostać uwolniony? Czy wystarczyłoby zaprzestanie praktykowania?

W więzeniu praktykujący Falun Gong są torturowani i bardzo cierpią. Mają możliwość podpisania dokumentu o zaprzestaniu praktykowania. Jeśli się na to zdecydują, mogą zostać uwolnieni. Ale Qu odmówił, ponieważ pomyślał tak jak wielu innych w podobnej sytuacji: „Dlaczego miałbym przestać? Falun Gong jest takie dobre dla mojego ciała i umysłu.” Bardzo go zmieniło, dlatego odmówił. Wielu ludzi jest w podobnej sytuacji i nie poddaje się. Moja teściowa jest emerytowaną profesorką fizyki Uniwersytetu w Jining i już 3 razy została aresztowana. Ostatnim razem skazano ją na 2 lata w obozie pracy przymusowej. Potem policjant próbował ją zmusić do porzucenia praktykowania, ale odmówiła.

Niezależne śledztwo wykazało, że praktykujący Falun Gong są nie tylko prześladowani, ale że są ofiarami ludobójstwa…

Rząd Komunistycznej Partii Chin chce zlikwidować wszystkich swoich „wrogów”. Na pewno słyszała Pani o handlu organami… Część protestujących w Pekinie praktykujących Falun Gong została aresztowana. A jest prowadzona taka polityka, że jeśli z jakiegoś miasto albo prowincji przybędzie do Pekinu choć jeden praktykujący, by protestować, to przywódca tego miasta/prowincji ponosi za to karę. Dlatego wielu zatrzymanych nie ujawnia swoich personaliów, ponieważ pragnie chronić swoje rodziny i przyjaciół i nie chce, by przedstawiciele władz lokalnych ponieśli szkodę w wyniku ich aresztowania. Z tej przyczyny rząd przetrzymuje ich w tajnych obozach, gdzie są zabijani dla organów. Ponieważ nikt nie zna tych ludzi, są oni anonimowymi osobami, które znikają. Takie działania są bardzo proste do zrealizowania dla rządu i on to robi.

Więc jeśli ktoś ma praktykującego Falun Gong w rodzinie także jest zagrożony?

Znam parę osób: jedną z Kalifornii, jedną z Nowego Jorku i z innych stanów, które powiedziały mi, że ich bracia zaginęli bez wieści. Dopuszczają możliwość tego, że już zostali oni zabici przez rząd dla organów. Fakt pobierania organów od żywych jeszcze członków Falun Gong został potwierdzony przez niezależne dochodzenie dwóch Kanadyjczyków: specjalisty od praw człowieka - Davida Matasa i byłego Sekretarza Stanu Rządu Kanady do spraw Regionu Azji i Pacyfiku – Davida Kilgoura.

Problem polega na tym, że Chiny znajdują się w czołówce najbardziej wpływowych państw świata. To samo odnosi się do Rosji, w której trwa ludobójstwo na narodzie czeczeńskim. Liderzy państw, nawet demokracji, nie mówią o ludobójstwie, ale o współpracy gospodarczej z Chinami i Rosją. A społeczeństwa tych krajów często nie mają pojęcia o tym, co się tam dzieje. Czy uważa Pan, że w tej sytuacji możliwe jest wywołanie presji na te państwa, by skutecznie zatrzymać ludobójstwo?

Myślę, że media mają misję do spełnienia, którą jest pomoc w zatrzymaniu ludobójstwa. Macie władzę. Ludzie mogą czuć się niezdolni do tego, by coś zmienić, ale zadaniem mediów jest uświadamiać ludzi i budzić ich sumienia. Mogłoby być nim także zachęcanie decydentów i osoby publiczne do działania. Na przykład możecie zachęcić ludzi do kolektywnego składania podpisów pod petycją i wręczyć ją władzom. To zmusi je do działania. Musimy zatrzymać te codzienne mordy. Myślę, że jest to możliwe. Gdyby wszystkie media i wszyscy ludzie podjęli działanie, to powstrzymałoby ludobójstwo.

Media mogą także bezpośrednio przeprowadzać wywiady z decydentami. Jeśli zadacie im konkretne pytanie, będą zmuszeni podjąć działanie. Byłoby pomocne, gdyby wasz rząd wywarł presję na rząd Chińskiej Republiki Ludowej. Jego lider – Hu Jintao chciałby zakończyć prześladowania Falun Gong, ale zostały one zainicjowane przez poprzedniego prezydenta – Jiang Zemina.

Prześladowania, które mają miejsce w Chinach to coś więcej niż handel organami. Oni zabijają ludzi tylko po to, by sprzedać ich organy dla zysku! Przedtem ludzie ci są torturowani w nieludzki sposób. Raz ośmiu policjantów katowało Qu Yanlai’a. Qu Yanlai jest chudy i niski. Ośmiu barczystych policjantów biło go naraz. Proszę wyobrazić sobie tę sytuację. On bardzo cierpi.

Szczerze mówiąc wolę sobie tego nie wyobrażać…

Także chrześcijanie są prześladowani. Cierpią z powodu takich samych prześladowań jak praktykujący Falun Gong.

Istnieją dwie grupy chrześcijan w Chinach: jedna popierana przez władze i ta „nielegalna”. A więc prześladowana jest ta druga?

Pierwsza grupa ma bardzo ścisłe powiązania z rządem. Jest zmuszona do zaakceptowania wszystkich poczynań Komunistycznej Partii Chin. Aprobata dla działań partii to część ich wiary. Z tego co wiem, nie ma takich przypadków w innych religiach. Nikt nie traktuje jak religijny nakaz stwierdzenia: „ Stosuję się do zaleceń przywódców partii komunistycznej.” To jest nieprawdziwe. To nie są prawdziwi chrześcijanie.

Kiedy czytałam o Falun Gong, filozofia tego ruchu wydała mi się bardzo bliska podstawowemu przesłaniu chrześcijaństwa.

Falun Gong jest tradycyjną chińską praktyką. Wywodzi się z chińskiej kultury. W Chinach wyznawany jest buddyzm i taoizm. Od Buddy wywodzi się jedna z zasad Falun Gong – Współczucie, a z taoizmu Zasada Prawdomówności. Dlatego też Falun Gong jest kwintesencją chińskiej filozofii i kultury. To bardzo korzystne dla kraju, jeśli Falun Gong jest praktykowane.

Jeśli weźmiemy pod uwagę prześladowanie Falun Gong i szykany chrześcijan, to okazuje się, że chiński rząd ściga ludzi, którzy wierzą w takie wartości jak współczucie, miłość, prawdomówność… Jest to niemalże groteskowe.

…Okazuje się, że jest to złe. A jest tak dlatego, że partia komunistyczna wierzy w sprawowanie władzy za pomocą kłamstw i „walki klas”. To przeciwieństwo tradycyjnych, chińskich wartości. Komunizm pochodzi z Zachodu. Został wymyślony przez Marksa i domaga się usuwania tradycji siłą. Proszę sobie wyobrazić: gdyby wszyscy ludzie w jednym kraju kierowali się tymi trzema zasadami: Prawdomównością – Współczuciem – Pobłażaniem, panowałby tam pokój i harmonia. My nazywamy te trzy zasady Uniwersalną Regułą.

Co, jako przeciwnik chińskiego rządu a jednocześnie Chińczyk, sądzi Pan na temat tybetańskich i ujgurskich dążeń do niepodległości? Czy narody te mają do niej prawo? Jaka powinna być ich przyszłość polityczna?

Według mnie każdy powinien mieć prawo do wolnego wyboru, więc nie znam odpowiedzi na Pani pytanie.


Bei Gou jest chińskim emigrantem mieszkającym w Stanach Zjednoczonych. Jest doktorem na Texas A&M University. W radiu „Sound of Hope” jest Wicedyrektorm Działu Finansowego.

Źródło zdjęcia: Strona internetowa Texas A&M University


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.