Waldemar Pawlak jako premier na czele rządu - taki scenariusz gotowe są zaakceptować PO, PSL i SLD w przypadku, gdy nie dojdzie do samorozwiązania Sejmu - pisze "Życie Warszawy".
Platforma wie, że bez zgody PiS nie ma szans na rozwiązanie tej kadencji Sejmu i nowe wybory. Jednak przed tym głosowaniem politycy partii Tuska nie chcą mówić o innych scenariuszach.
Co będzie, jeśli nie uda się przegłosować wniosku o samorozwiązanie Sejmu? „Wtedy poszukamy innych rozwiązań” - mówi Grzegorz Schetyna, sekretarz generalny PO.
„Życie Warszawy” powołując się na własne informacje donosi, iż opozycja już opracowuje plan awaryjny. PO rozmawia z PSL i SLD o utworzeniu rządu technicznego. Miałby on trwać tylko kilka miesięcy, potem odbyłyby się wybory.
Donosy o rzekomym „rządzie technicznym” potwierdza Ryszard Kalisz z SLD: „Jeśli nie dojdzie do samorozwiązania Sejmu, jesteśmy przygotowani na dwa warianty. Pierwszy - szkodzenie PiS- owi. Drugi - rząd techniczny. Możemy porozumieć się w tej sprawie ze wszystkimi klubami poza PiS i LPR”.
Kandydatem takiego rządu na premiera miałby być Waldmar Pawlak, obecny szef PSL. Platforma nie chce na tym stanowisku osoby z SLD, bo obawia się zarzutów o "paktowanie z postkomunistami". Sama też nie zamierza wskazywać kandydata na szefa rządu, żeby nie brać na siebie całej odpowiedzialności za rządzenie. Woli mniej eksponowane stanowisko wicepremiera.
„ŻW” pisze, że SLD zgodzi się na taki rząd pod warunkiem, że dostanie resorty odpowiedzialne za podział unijnych pieniędzy.
Aby odwołać stary rząd, potrzeba 231 głosów. W obecnej sytuacji wystarczy do tego poparcie PO, SLD, PSL i Samoobrony - podaje gazeta.