Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Wywiady / Wywiad z Pawłem Piskorskim (Platforma Obywatelska)               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
Wywiad z Pawłem Piskorskim (Platforma Obywatelska) 

11-11-2003

  Autor:
Paweł Piskorski1. Czy Platforma Obywatelska przewiduje w przyszłości koalicje z Unią Wolności lub nawet połączenie sił?

Paweł Piskorski: Unia Wolności jest ugrupowaniem, które w tej chwili ma bardzo niewielkie poparcie, ale zdecydowała się na samodzielny start w wyborach samorządowych. Sądzę, że w Unii jest wiele osób, które myślą o współpracy z PO bądż nawet zasileniu jej szeregów. Widać to zwłaszcza teraz, przy wyborach samorządowych. Jesteśmy bardzo otwarci na te osoby, ale wydaje mi się mało prawdopodobna fuzja partii politycznych polegająca na połączeniu. Jeszcze raz podkreślę, że jesteśmy otwarci na te osoby z Unii Wolności, które reprezentują podobne do nas poglądy, zapominając o tym jak Unia Wolności bardzo cierpko i w przykry sposób określała Platformę w momencie jej powstawania.

 

 

2. Czy Platforma zdaje sobie sprawę z tego, że jest o niej cicho w mediach, że schodzi na drugi plan. Ostatnie wyniki badania opinii publicznej opublikowane przez OBOP wskazują na poparcie PO na poziomie 10 % a PiS 14% ?

P.P.: Nie ma sensu przejmować się doraźnymi sondażami dlatego, że trzydzieści dni wcześniej ich wyniki były odwrotne. To są fluktuacje, które nie maja większego znaczenia, natomiast z całą pewnością trudno się przebijać z inicjatywami bądź akcjami, nawet tak spektakularnymi jak nasze protesty w sprawie winiet samochodowych. Platforma musi uderzyć się w piersi i poprawić tą sytuację. Pamiętajmy jednak o tym, że media, zwłaszcza media publiczne nie są zainteresowane pokazywaniem głosu opozycji. Mam więc nadzieje, że zarówno my będziemy w stanie poprawić naszą politykę medialną, jak też media publiczne staną się bardzie pluralistyczne.

3. Czy obiór Platformy jako partii nie umiejącej przebić się w mediach nie wynika z tego, że brakuje jej silnych osobowości ? W mediach widoczna jest tylko pani poseł Zyta Gilowska. Jeśli już pojawiają się inne osoby to brakuje im charyzmy, a tym samym nie potrafią skutecznie przekonać do swoich racji.

P.P.: Uważam, że w Platformie jest dokładnie odwrotnie. Platforma powstawała właśnie jako grupa osób znanych publicznie, nie anonimowych. Nie jesteśmy partią, która była tworzona przez jednego czy dwóch liderów, tylko oprócz tak zwanej trójki: Olechowski, Płażyński, Tusk także przez wiele publicznie znanych postaci w kraju lub środowiskach lokalnych. Uważam, że tego rodzaju problemu nie ma. Problem tkwi w tym, że bardzo często dziennikarze sami dokonują wyboru osób, które pojawiają się w mediach. Przypomnę tylko, że PO ma bardzo wiele osób w komisjach sejmowych i jak często widać są to osoby wiodące w pracach tych komisji.

4. Co sprawiło, że Artur Balazs zrezygnował z członkostwa w PO na rzecz swojej kanapowej partyjki SKL-RNP ?

P.P.: Artur Balazs na pierwszych posiedzeniach klubu Parlamentarnego Platformy starał się wprowadzić w życie, wszystkie złe modele i złe zasady funkcjonowania, które pamiętamy z AWS. Starał się w ten sposób wymusić na klubie parlamentarnym ustępstwa na swoją rzecz w sprawie statutu i władz PO. Metodą na uzyskanie tych ustępstw było grożenie wyjściem. Przeważająca większość klubu nie mogła się na takie postępowanie zgodzić ponieważ nie była to kwestia Artura Balazsa tylko zasad. PO nie mogła powtórzyć błędu polegającego na tym, że poszczególne grupki parlamentarzystów będą dyktowały swą wolę większości. Jak to się skończyło w AWS - chyba wszyscy pamiętamy. Pozostało decyzją indywidualną Artura Balazsa i innych osób, że złamali słowo, dane przed wyborami parlamentarnymi. Skądinąd część posłów SKL wyraźnie dawała do zrozumienia, że od początku taka była intencja grupy, która opuściła klub parlamentarny PO. Wejść do Sejmu z list PO a potem się odłączyć pod byle pretekstem. Mogę tylko z przykrością przyjąć ich sposób podchodzenia do polityki.

5. Jak bronić się przed Samoobroną i dlaczego Pana zdaniem odnosi ona tak spektakularne sukcesy ?

P.P.: Samoobrona jest popularna ponieważ problem społeczny, jakim jest bieda, bezrobocie, czy ogólnie negatywne skutki zmian zachodzących w Polsce są dla wielu ludzi zjawiskiem istniejącym. Taka sytuacja stwarza dobrą atmosferę, pożywkę dla partii populistycznej. Po drugie, polityka SLD, zwłaszcza w czasie kampanii wyborczej i wcześniej, gdy SLD pozostawało w opozycji, tworzyła iluzję prostych rozwiązań. Przypomnijmy sobie jak SLD mówiło, że będzie lepiej, że miliony Polaków znajdzie pracę a sytuacja w kraju poprawi się jeśli tylko zmieni się rząd. Tworzenie takich iluzji spowodowało, że wielu ludzi uwierzyło w istnienie możliwości wprowadzenia prostych rozwiązań, sprowadzających się do słów Andrzej Leppera: pieniądze przecież są, wystarczy je tylko wyciągnąć z banku i rozdać. Ludzie, którzy są przekonani co do wolnorynkowych zasad i gospodarki kapitalistycznej, muszą po prostu tak działać, by te dwa elementy likwidować. Po pierwsze, starać się by pracy było coraz więcej, a margines ubogich Polaków był coraz mniejszy. Nic tak nie przeciwdziała Andrzejowi Lepperowi jak zamożność Polaków i dobry stan polskiej gospodarki. Po drugie, należy powtarzać do znudzenia, że żadnych prostych rozwiązań nie ma a populiści, którzy próbowali takie rozwiązania wprowadzać, chociażby w Ameryce Południowej, bardzo szybko doprowadzali swoje kraje do bankructwa.

6. Co Pan sądzi o całkowitej prywatyzacji polskiej służby zdrowia. Czy pomysł likwidacji kas chorych podoba się Panu?

P.P.: Prywatyzacja służby zdrowia powinna postępować stopniowo. Musimy przy tym pamiętać, że czym innym jest struktura własności szpitali czy przychodni a czym innym jest system ubezpieczeń zdrowotnych, który powinien być powszechny, gwarantując opiekę zdrowotną każdemu obywatelowi. Wymarzonym modelem jest sytuacja, w której ubezpieczenie zdrowotne, pochodzące przecież z naszych podatków i składek, pozwala na zamówienie usługi zdrowotnej niezależnie od tego czy struktura własnośći danego szpitala jest rządowa, samorządowa czy prywatna. Do takiego rozwiązania mamy jednak długą drogę. Z całą pewnością kluczem w służbie zdrowia nie jest kwestia własności murów szpitala ani nawet własności sprzętów medycznych, ale to jak wygląda system ubezpieczeń. System, który powinien dawać dostateczną ilość pieniędzy gwarantujących usługę na właściwym, wysokim poziomie. Tych pieniędzy jest za mało i system nie działa. Pomysły centralizacji systemu, czyli pomysł ministra Łapińskiego likwidacji kas chorych, które nie działają dobrze, przyniesie tylko jedną rzecz. Pełną dyspozycyjność personalną i kadrową w stosunku do ministra zdrowia. Nie przyniesie natomiast potanienia kosztów, nie przyniesie także zracjonalizowania wydatków, lepszej, rynkowej, przejrzystej oceny między kosztami, a wydatkami na służbę zdrowia.

7. Polska scena polityczna jest bardzo podzielona, szczególnie po prawej stronie. Czy - pańskim zdaniem - w naszej sytuacji lepszy jest model kontynentalny czy raczej amerykański, gdzie istnieją dwie duże partie ?

P.P.: System amerykański bardzo często jest postrzegany jako system dwóch skrajnych ugrupowań. Jednak tak naprawdę republikanie i demokraci w trakcie ewolucji tego systemu bardzo się do siebie zbliżyli. Choćby dlatego jest on tak bardzo kontestowany w Stanach Zjednoczonych. Bardzo wielu amerykańskich wyborców mówi, że różnice między ugrupowaniami tak się już zatarły, że praktycznie są to dwie partie centrowe. W Europie system dwupartyjny funkcjonuje bardzo rzadko. Raczej jest to system dwóch bloków bądź koalicji. Tak jest w Niemczech, we Francji, we Włoszech czy Hiszpanii. Sądzę, że polska scena polityczna będzie ewoluowała właśnie w tym kierunku. Po jednej stronie będzie koalicja partii lewicowych z największym udziałem i dominacją SLD. Z drugiej zaś, prawdopodobnie powstanie jakaś koalicja partii centroprawicowych. Dzisiaj ta koalicja - mówię to z nadzieją - wyłania się wokół Platformy i PiS-u.

8. No właśnie. PO i PiS zawiązały koalicję. Czemu ma ona służyć. W Warszawie praktycznie jest fikcją a w wielu innych miejscach Polski PO startuje w wyborach z innymi ugrupowaniami?

P.P.: Mamy określoną sytuację polityczną w kraju. Jest ona zdominowana przez partie lewicowe i populistyczne. Z jednej strony jest rząd SLD-PSL z drugiej narastający populizm Leppera i Ligi Polskich Rodzin. W związku z tym szukanie porozumienia z PiS, mimo różnic, uważam za absolutnie naturalne. Nie przesądzam, że to się w pełni uda. Ale warto szukać. PO i PiS to dwa najbliższe, w sensie programowym ugrupowania. Jednocześnie wybory samorządowe a zwłaszcza wybory, do których udało nam się doprowadzić, czyli bezpośrednie wybory wójtów, burmistrzów i prezydentów, mają tę specyfikę, że nie liczą się tylko szyldy partyjne, ale osobowości kandydatów. One wpływają na decyzje wyborców. W większości miejsc, tam gdzie są to wybory czysto polityczne, mamy koalicję PO i PiS, ale w kilku miastach np. Warszawa, Gdańsk, Kraków czy Poznań mamy rywalizację kandydatów. Sądzę, że rywalizacja ta zaistnieje przede wszystkim w pierwszej turze. Ta walka nie zaszkodzi całości koalicji, ale jednocześnie pokaże preferencje wyborców. Sytuacja rywalizacji kandydatów z koalicji, może mieć miejsce tylko przy wyborach samorządowych, zdecentralizowanych i bliskich wyborcom. Oczywiście nie może zaistnieć w wyborach parlamentarnych. Jeśli więc zdecydujemy się na koalicję w wyborach parlamentarnych, to tak jak w innych krajach, będą potrzebne wzajemne kompromisy, które w finale mogą doprowadzić do całkowitego porozumienia.

9. Czyli Platforma dopuszcza możliwość zawiązania ścisłej koalicji z PiS w wyborach parlamentarnych ?

P.P.: Przyglądamy się ruchom na scenach politycznych krajów europejskich oraz naszej ordynacji wyborczej. Ta z kolei premiuje łączeniem się ugrupowań politycznych. Chociażby wprowadzona przez SLD metoda liczenia głosów d`Hondta, premiująca ugrupowania zwycięskie. Wyborcza logika zmusza nas więc do współpracy. Jeśli spojrzymy na podzieloną centroprawicę francuską, włoską czy nawet na niemiecką - to wniosek jest jeden: lepiej szukać porozumienia i tworzyć koalicje, która może być zdolna do zdobycia większości w parlamencie niż szukać pola do rywalizacji. Zapewniam, że PO podchodzi z dobrą wolą do takiego porozumienia. Czy ono będzie możliwe, okaże się w ciągu najbliższych dwóch lat.

10. Andrzej Olechowski nie wyklucza startu w wyborach prezydenckich w 2005 roku. Czy nie sądzi Pan, że to nieuczciwe wobec warszawiaków, którzy mogą wymagać, aby prezydent, którego wybiorą sprawował swoją funkcję przynajmniej jedną, pełną kadencję.

P.P.: Andrzej Olechowski mówi bardzo wyraźnie, że jego celem jest dobre zarządzanie Warszawą. Jako warszawiak, ale również jako osoba, która patrzy na kolejnego prezydenta jak na swojego następcę, jestem zadowolony z deklaracji Olechowskiego. Boje się kandydatów, którzy mówią: "mnie interesuje tylko Warszawa. Będę rządził przez wiele lat, a potem idę na polityczną emeryturę". Podobne podejście oznacza, że nie będą się starać, nie będą walczyć o Warszawę. Mogą w dowolny sposób rządzić stolicą, bowiem nie zależy im na ocenie wyborców. Andrzej Olechowski mówi zaś: jeśli będę dobrym prezydentem Warszawy, jeśli pozyskam zaufanie warszawiaków, to być może będę mógł się ubiegać o prezydenturę kraju. Jeśli zepsuję sprawy warszawskie, to nie będę mógł ubiegać się o zaufanie Polaków. Z punktu widzenia warszawiaka jest to deklaracja najlepsza z możliwych. Ponieważ nikt tak bardzo nie będzie się starał być dobrym prezydentem Warszawy jak Andrzej Olechowski, którego ambicje nie kończą się tylko na Warszawie. Stolica niczego przez to nie traci. Ma z kolei nadzieję, że może zyskać dobrego, ambitnego prezydenta.

11. Jak w tym kontekście ocenia Pan apel Zbigniewa Bujaka o złożenie deklaracji przez kandydatów na prezydenta stolicy, że nie będą starć się o fotel prezydencki.

P.P.: Nie jest dla nikogo tajemnicą, że jest dwóch, może trzech kandydatów, którzy mają w tych wyborach szanse. Za tymi liderami rankingów jest peleton kandydatów, którzy starają się znaleźć jakikolwiek pretekst do publicznego zaistnienia. Pan Bujak zadeklarował, że nie będzie startował na prezydenta kraju. Nikt zresztą nie wymieniał go w gronie potencjalnych kandydatów. Miło, że to zadeklarował, ale z całą pewnością nie może się mierzyć ani z Andrzejem Olechowskim, który w ostatnich wyborach prezydenckich miał drugie miejsce, ani z Lechem Kaczyńskim - jedną z silniejszych osobowości polskiej polityki. Traktuje to jako chęć pokazania się w kampanii wyborczej, ale deklaracje o zainteresowaniu tylko Warszawą napawają mnie obawą, że to nie jest wystarczająca rękojmia do objęcia stanowiska prezydenta miasta.

12. W ostatnich tygodniach wspomniany Lech Kaczyński przegrał dwie sprawy sądowe o zniesławienie. Czy w związku z tym powinien wycofać się z wyścigu do fotela prezydenta Warszawy?

P.P.: To jego sprawa. Wydaje mi się, że nie ma powodu, dla którego powinien się wycofywać. Jest problem prawny, którego my nie będziemy przesądzać, tylko sądy lub Państwowa Komisja Wyborcza. Czy, jeśli zapadnie orzeczenie skazujące, Lech Kaczyński będzie mógł sprawować funkcję prezydenta stolicy - o tym zdecyduje sąd, nie politycy. Radzę jednak wszystkim, zwłaszcza tym, którzy atakują innych, wypowiadając oszczerstwa - daleko idący umiar. Szczęśliwie mamy już w Polsce taką sytuację, że kłamstwa nie pozostają bez echa i każdy kto czuje się pomówiony ma prawo zwrócić się do sądu z wnioskiem o obronę swojego dobrego imienia.

13. Jak w tym kontekście oceni Pan zarzuty Lecha Kaczyńskiego mówiące, że za jego przegraną stoi Andrzej Olechowski, ponieważ sprawę przeciw niemu prowadziła kancelaria Smoktunowicz&Falandysz i to za jej sprawą rozprawa odbyła się w tempie ekspresowym ?

P.P.: To kolejny element spiskowej teorii dziejów. Andrzej Olechowski i ja podkreślaliśmy, że jest to jeden z trzech procesów. Proszę zwrócić uwagę, że pan Kaczyński stara się kłaść nacisk jedynie na sprawę pana Gudzowatego, a przemilcza sprawę pana Wałęsy. Przecież wszystkie te sprawy odbyły się jednocześnie. Nie wierzę w żaden spisek w tej sprawie. Orzekają sądy a nie kancelarie prawne. Strony mogą wynajmować dowolnych prawników, ale jedyna ich rola to dobre argumentowanie w sądzie na rzecz klienta. Rozumiem, że pan Kaczyński miał także prawników, którzy dobrze prowadzili jego sprawę. Jednak atak na niezawisłe sądy jest szkodliwy i nie służy autorytetowi państwa. Szczególnie atak wynikający z chęci dyskredytowania poglądów politycznych przeciwników. Wychodząc z takiego założenia zawsze dojdzie się do wniosku, że każdy wyrok jest wynikiem politycznego spisku. Sądy stają się w ten sposób elementem politycznej walki.

14. Jeśli Andrzej Olechowski przegra wybory, którego z pozostałych kandydatów widziałby pan na stanowisku prezydenta Warszawy ?

P.P.: W moim przekonaniu Andrzej Olechowski wygra te wybory, a na pewno wejdzie do drugiej tury. W związku z tym Platforma nie ma żadnego dylematu kogo popierać w drugiej turze.

15. Jak ocenia pan szanse Jana Rokity ubiegającego się o prezydenturę Krakowa i Jacka Sobczaka popieranego przez PO w Lublinie?

P.P.: Uważam, że Jan Maria Rokita ma duże i ciągle rosnące szanse w Krakowie. To kandydat, który w kolejnych wyborach parlamentarnych odnosił niezłe efekty i dobre wyniki. Może łączyć różne środowiska polityczne w Krakowie. Lublin jest miastem trudnym. Boję się, że w Lublinie może nastąpić dominacja SLD. Mam jednak nadzieję, że pan Sobczak zdoła wejść do drugiej tury. Jeśli już się w niej znajdzie to moim zdaniem ma poważne szanse na odniesienie sukcesu. Kluczową sprawą jest awans do drugiej tury.

16. Region Mazowiecki Platformy Obywatelskie ogłosił ostatnio nazwiska swoich kandydatów w wyborach samorządowych. Wśród nich znaleźli się Joanna Fabisiak i Andrzej Smirnow - dotychczasowi Pana adwersarze, szczególnie zaangażowani w konflikt warszawski, który doprowadził do wprowadzenia zarządu komisarycznego. Czym spowodowany jest start tych osób z list PO?

P.P: Jestem przekonany, że należy łączyć środowiska ludzi myślących w podobny sposób. Model tworzenia i rozszerzania Platformy powinien pozwalać na sięgania do każdego, kto myśli w podobny sposób. Małostkowe i niemądre byłoby przesłanianie konfliktami z przeszłości takich możliwości.
Istnieją różne modele tworzenia partii na prawicy. Jeden model reprezentowany przez AWS polegał na zgarnianiu wszystkich, którzy tylko mają ochotę, niezależnie od poglądów politycznych i woli współpracy. Czym taka polityka się kończy - widać na przykładzie AWS. Taki model PO zdecydowanie odrzuca. Drugi jest skrajnie odmienny, reprezentowany przez PiS. Polega na tym, że nie przyjmuje się nikogo, a jeśli już to po bardzo wielu trudnościach. To pociąga za sobą małą otwartość na inne środowiska. Platforma stara się realizować trzeci model. Otwieramy się i przyjmujemy ludzi, którzy mimo, że wywodzą się z innych środowisk, deklarują nie epizodyczną współpracę, ale chcą stale z nami pracować. Wobec tego z dobrą wola i dużą radością przyjmujemy zarówno deklaracje Andrzeja Smirnowa jak i Joanny Fabisiak o długotrwałej współpracy i tworzeniu wspólnego środowiska. Nasze poglądy były bardzo podobne, tak więc z naszej strony otwarcie jest kolejnym krokiem do budowania PO.


17. Jak Platforma ocenia bezpośrednie subwencje dla rolnictwa i co sądzi o funduszach infrastrukturalnych ?

P.P.: Jeśli chodzi o fundusze rolne to chcielibyśmy, aby jedynym elementem decydującym o subwencji nie była sprawa areału. Tego rodzaju rozwiązanie doprowadzi do marnotrawienia pieniędzy. Wolelibyśmy, aby były stosowane algorytmy, które sprzyjają produkcyjności i nowoczesności. Idealnym rozwiązaniem byłoby wspieranie dobrych gospodarstw rolnych, rokujących nadzieję tak aby jeszcze bardziej ułatwić im rozwój. Polskie rolnictwo wymaga restrukturyzacji. Nie oznacza to, że małe gospodarstwa nie będą funkcjonować. Chcielibyśmy, aby fundusze uzyskiwane przez Polskę dla rolnictwa nie były kolejną formą pomocy socjalnej, ale by stały się elementem przebudowy polskiej wsi.

Kluczem do funduszy infrastrukturalnych są dwie sprawy. Jedną jest wysokość pieniędzy, które Polska będzie mogła, w ramach funduszy, otrzymać na drogi, mosty, oczyszczalnie ścieków itp. Drugim elementem są zasady przyznawania pieniędzy. Jest to ważne dlatego, że w przypadku zastosowania bardzo restrykcyjnej metody np. 50 % danego projektu musiałoby być finansowane ze środków własnych, to może się okazać, że Polskę po prostu nie stać na podjęcie tych pieniędzy. To główny powód, dla którego PO tak mocno nalega na negocjatorów, aby starali się zmniejszać konieczne wpłaty własne, niezbędne do zrealizowania projektu. Jeżeli wymagane wkłady będą tak wysokie, nie będziemy w stanie wykorzystać należnych nam pieniędzy.


18. Czy PO widzi szanse na popularyzacje internetu, e-govermentu, e-samorządu? A jeżeli tak to co sama w tym celu robi ?

P.P.: Dla Platformy społeczeństwo informatyczne jest nie tylko hasłem zawartym w jednym z czołowych punktów naszego programu, ale konkretnym działaniem w parlamencie. Posłowie PO stworzyli specjalny zespół poselski zajmujący się propagowaniem społeczeństwa informatycznego. Zespół ten działa na rzecz pozyskiwania środków mających służyć wyposażeniu szkół w sprzęt komputerowy, tworzeniu specjalnych programów nauczania. Sam staram się popularyzować program PO poprzez własną stronę internetową. Przy okazji zapraszam do jej obejrzenia: www.piskorski.pl. Uważamy, że rozwój internetu w Polsce to konieczność. Internet jest wspaniałym narzędziem. Tak jak kiedyś takim narzędziem było posługiwanie się pismem i wynikające z takiego przekonania programy zwalczające analfabetyzm, tak śmiało można powiedzieć, że w XXI wieku propagowanie internetu jest zwalczaniem analfabetyzmu informatycznego. Kraje, w których obywatele znają języki obce, gdzie jest łatwy dostęp do internetu są nieporównywalnie bardziej atrakcyjne inwestycyjnie. W tym kierunku polskie społeczeństwo powinno zmierzać.

19. Jak widzi pan swoją przyszłość polityczną. Czy zamierza Pan w 2010 lub 2015 roku startować w wyborach prezydenckich ?

P.P.: Bycie posłem ugrupowania opozycyjnego męczy nie tylko mnie, ale wszystkich moich kolegów. Jest to rola niewdzięczna. Znacznie lepiej jest rządzić. Przez rządzenie politycy są w stanie realizować dobre programy. Mam nadzieję - to mój pierwszy i główny cel polityczny - że w 2005 roku wygramy wyboru parlamentarne i utworzymy rząd. Mam też nadzieję, że rząd tworzony przez polityków PO będzie na tyle dobrze pracował, że nie skończy się na jednej kadencji. To cel bieżący i najistotniejszy. Nie ma natomiast sensu prorokować co się będzie działo w polityce w wyborach prezydenckich za lat osiem czy czternaście, bo zarówno polityka polska jak i europejska są bardzo zmienne.

Dziękuję za rozmowę.

P.P.: Ja również dziękuję i życzę wielu sukcesów wortalowi www.e-polityka.com


Wywiad dodano 12.10.2002

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl