Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Historia / Północ - Południe               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
Północ - Południe 

11-03-2004

  Autor: Ryszard Płatek

W minionym tygodniu głośno było o Korei. Z dwóch powodów. W Warszawie odbyła się konferencja poświęcona łamaniu praw człowieka w Korei Północnej, a południowokoreański koncern Hyunday ogłosił, że wybuduje fabrykę nie w Polsce, a na Słowacji... Tymczasem najważniejszym problemem Półwyspu Koreańskiego pozostaje jego podział. Oto krótkie przypomnienie historii tego ostatniego zimnowojennego muru.

 

 

Od 1910 r. Korea znajdowała się pod okupacja japońską. Rządy japońskie były okrutne i opresywne co spowodowało powstanie ruchu oporu wśród Koreańczyków. W sierpniu 1945 r. południową część Korei wyzwoliły wojska amerykańskie, zaś północną - radzieckie. Tragedia okupacji japońskiej została zastąpiona przez nieszczęście podziału między dwa supermocarstwa. W 1948 r. powstały dwa państwa koreańskie - w strefie amerykańskiej Republika Korei (Korea Południowa), a w strefie północnej Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna (Korea Północna). Podział nastąpił wzdłuż 38 równoleżnika. Korea, podobnie jak Niemcy, nie stała się jednym państwem. Na czele Korei Południowej stanął Li Syngman, zaś przywódcą Korei Północnej został Kim Ir Sen.
25 VI 1950 r. wojska Północy uderzyły na Południe, choć propaganda północnokoreańska przedstawiała odwrotną wersję. Do poł. września wojska komunistycznej Korei zajęły  prawie całą Koree Południową z wyjątkiem Pusan. Tam też lądowały oddziały amerykańskie gen. Douglasa Mc Arthura. Ofensywa była tak silna że oddziały Północy cofnęły się aż pod samą granicę chińską. Ale wtedy Mao Tse Tung wysłał z bratnią pomocą chińskie oddziały ochotnicze. Ofensywa chińska trwała do maja 1951 kiedy to została zatrzymana przez Amerykanów. Wkrótce w Panmundżonie podpisano rozejm ustalający przebieg linii demarkacyjnej pomiędzy obydwoma państwami koreańskimi.

Korea Północna związała się z systemem państw komunistycznych. Nie wstąpiła jednak ani do Układu Warszawskiego ani do RWPG (jedynie w charakterze obserwatora). Gdy w l. 60-tych XX w. doszło do "schizmy" w ruchu komunistycznym między ZSRR a  ChRL, KRL-D umiejętnie lawirowała między Moskwą a Pekinem.

Kim Ir Sen stworzył tymczasem niebywały kult swej osoby, przewyższający nawet kult Stalina. Kim Ir Sen... "wielki wódz", "wschodzące słońce" itd., narodził się 15 IV 1912 r. w Mangyondae, a rok jego urodzin stał się początkiem nowej ery w kalendarzu północnokoreańskim, zaś dzień 15 IV jest największym świętem narodowym, "Świętem Słońca". Tak więc rok 2004 jest to rok 92 ery dżucze.  Dżucze  to filozofia która  "wyjaśniała oryginalną zasadę rozwoju społeczno-historycznego mówiącego, że masy ludowe są podmiotem ruchu społecznego - historia społeczeństwa powstaje i rozwija się dzięki sprawczemu działaniu i roli mas ludowych w oparciu o główną zasadę, że człowiek jest panem świata i odgrywa decydującą rolę w jego przekształcaniu" - jak nas informuje Biuletyn Ambasady KRL-D w RP.

O kulcie Kim Ir Sena można by mówić bardzo długo. Północnokoreańską rzeczywistość można było sobie obejrzeć m.in. w telewizyjnych reportażach Andrzeja Fidyka ("Defilada") i Marii Wiernikowskiej. Warto też przeczytać wydaną ostatnio książkę Waldemara Dziaka pt. "Kim Jiong Il". Do standardowego repertuaru wizyty w Korei Północnej, należy hołd składany przed olbrzymim dwudziestometrowym pomnikiem Kim Ir Sena stojącym w Phenianie. "Na stopnie schodów wspina się grupa malców z przedszkola. Ustawieni w równym szeregu schylają się w niskim pokłonie, po czym pod nadzorem wychowawczyni skandują zgodnym chórem wyuczony tekst. - Co one mówią? - pytam Kwan Ho - dziękują wielkiemu wodzowi za swoje szczęśliwe dzieciństwo."- pisze Krystyna Konecka [1]. Naprzeciwko, na drugim brzegu rzeki Taedong stoi olbrzymi znicz - pomnik idei dżucze. Zbudowany został z 70 bloków granitowych, na 70 lecie Wodza. Do innych atrakcji należy Pałac Młodzieży i miejsce narodzenia wodza w Mangyondae. Najnowszym obiektem jest Mauzoleum w którym Wielki Wódz "spoczywa na wieki".  "Prezydent Kim Ir Sen wiecznie żyje razem z narodem"- głosi niezawodny biuletyn północnokoreańskiej ambasady w Polsce.

Bo też Wielki Wódz okazał się być śmiertelny. 8 VII 1994 r. "przestało bić serce genialnego mózgu rewolucji", ale koreańscy komuniści pocieszają się że "Prezydent Kim Ir Sen wiecznie żyje razem z narodem".

Jeszcze za życia Kim Ir Sen przekazał następstwo synowi Kim Dzong Ilowi "Drogiemu Przywódcy". Jest on oczywiście podobnie jak ojciec najgenialniejszym człowiekiem na świecie  i specem od wszystkiego. Zna się np. na dziennikarstwie i pouczał kamerzystów że ich najważniejszym zadaniem jest takie ustawienie kamery, aby jak najkorzystniej sfilmować Wielkiego Wodza... Kim - junior został  "generalnym sekretarzem Partii Pracy Korei i Przewodniczącym Komitetu Obrony", ale nie Prezydentem gdyż ten tytuł na wieki zachowano dla Kima - seniora... Kim Pyong Il, inny syn Wodza, jest z kolei ambasadorem KRL-D w Warszawie.

W r. 1996 nawiedziła Koreę Północną klęska powodzi co spowodowało straszliwy głód. Phenian zdecydował się poprosić świat o pomoc żywnościową. Uciekinierzy z "Raju Robotniczego" opowiadają też wstrząsające rzeczy o północnokoreańskich obozach koncentracyjnych i terrorze. Ale blokada informacyjna już nie działa tak ostro jak niegdyś. Północnokoreańskie odbiorniki radiowe są wprawdzie przez władze tak przestrajane, by nie dało się odbierać stacji zagranicznych. Ale - zwłaszcza przy granicy z Chinami - można już na wolnym rynku nabyć radia. Ludzie kupują, nie zgłaszają władzom  (co jest w tym kraju przestępstwem !), słuchają zagranicy i dowiadują się... Może to są szanse na zmiany - jest nawet pomysł by zrzucać na terytorium KRL-D małe radyjka (co przypomina "akcję balonową Radia Wolna Europa" i zrzucanie na terytorium Polski broszurek z tekstem przemówienia Chruszczowa w 1956 r.). Koreańscy uciekinierzy uważają jednak że ich rodacy będą się bać dotykania takich odbiorników, gdyż przez lata straszono ich że wszystko co pochodzi z Południa jest powleczone cyjankiem...

W 2000 r. zarysowała się szansa na normalizację stosunków między obiema Koreami. Kim Dzong Il zaprosił do Phenianu prezydenta Korei Południowej Kim Dae Dzunga. Pokazano wiwatujące tłumy. Do jednych z sensacji tej wizyty należało zaproszenie do odwiedzenia Korei Północnej jakie Kim Dzong Il za pośrednictwem południowokoreańskiego prezydenta skierował pod adresem... Jana Pawła II ! Watykan odpowiedział że najpierw musi być wyjaśniona sytuacja północnokoreańskich katolików. Według oficjalnych informacji w KRLD żyje 12.000 chrześcijan, w tym ponad 3.000 stanowią katolicy. Kim lubi też podróże ale pociągiem, bo podobno boi się latać samolotami. W lecie 2001 r. uwagę świata zwracał pancerny pociąg którym Kim Dzong Il udał się w podróż do Moskwy. Dba o zdrowie - ostatnio zachęcał rodaków by za jego przykładem rzucili palenie, i wezwał do walki z "trzema głupcami XXI w. - tymi co palą tytoń, tymi co nie słuchają muzyki i nie korzystają z internetu". Autor niniejszego tekstu nie podpada pod żadną z tych kategorii... hi!

Zapowiedziano otwarcie - po półwiekowej przerwie - otwarcie linii kolejowej łączącej podzielony półwysep. O szybkim zjednoczeniu Korei - nawet gdyby upadł północnokoreański reżym - nie ma jednak co marzyć. Wszelkie porównania do zjednoczenia Niemiec nie są odpowiednie, bo przepaść cywilizacyjna między obiema Koreami jest olbrzymia. Najpierw musiałoby nastąpić względne wyrównanie poziomów. Ale potem... niemal 70 mln zjednoczona Korea stałaby się regionalnym mocarstwem, co stanowiłoby wyzwanie dla pozycji sąsiednich mocarstw - Chin, Japonii, a być może i Rosji.

O negocjacjach amerykańsko - północnokoreańskich pisać tu nie będziemy. Trudno jednak nie ulec wrażeniu że świat nie wie co z tym fantem zrobić. Korea Północna szantażuje świat możliwością posiadania broni atomowej, chemicznej, czy biologicznej, ale przypierana do muru wszystkiemu zaprzecza. Za prezydentury Clintona nastąpiło pewne ocieplenie wzajemnych stosunków, a nawet wizyta amerykańskiej pani sekretarz stanu Madelein Albright którą Ukochany Przywódca zaprosił na manifestację ku jego czci. Ale nastał - jak wiemy - nowy prezydent. Z Afganistanem i Irakiem już sobie poradził...Wprawdzie negocjacje w Pekinie na razie oddaliły groźbę konfrontacji, to nigdy nic nie wiadomo.

BIBLIOGRAFIA
1. Krystyna Konecka: Koreański koń czholima. Białystok: KAW, 1989, s.32

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl