Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Zapomniane Kosowo?               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
23-11-2009

  Pierwsze wybory

13-11-2008

 

14-10-2008

 

08-07-2008

 

16-06-2008

 

11-05-2008

 

30-04-2008

 

+ zobacz więcej

Zapomniane Kosowo? 

18-01-2005

  Autor: Elena Wasylew z Kosowa

Jednym z najbardziej skonfliktowanych regionów w Europie nadal pozostaje Kosowo. Od 1999 roku - bombardowań przeprowadzonych przez NATO na terenie Serbii - są tam obecne wojska ONZ. Czy rzeczywiście doprowadziło to do stabilizacji i pokoju? - Relacja uczestniczki Europejskiego Wolontariatu i jej komentarz do artykułu, który miesiąc temu ukazał się w e-Polityce.pl: "Premier Kuba Rozpruwacz"

 

 

Muszę przyznać, że pisanie komentarza do artykułu "Premier Kuba Rozpruwacz" przyszło mi z wielkim trudem.

 

Przede wszystkim nie czuję się uprawniona do wygłaszania jakichkolwiek poglądów na temat politycznej sytuacji Kosowa. Ten temat zwyczajnie mnie przerasta. Poza tym, elekcja Ramusza Haradinaja na premiera Kosowa nie jest największym problemem, z jakim boryka się ten region, więc pisanie o tym jako o wielkim i oburzającym wydarzeniu jest nieporozumieniem. To jedynie logiczna konsekwencja polityki prowadzonej zarówno przez UNMIK, kosowskich Albańczyków i Serbów oraz rząd serbski. Serbia nie uznaje protektoratu ONZ nad Kosowem, więc Serbowie bojkotują wszelkie wybory i instytucje. ONZ organizuje wybory, w których Serbowie nie biorą udziału, ("bo to nie ich wybory"), wygrywają Albańczycy, premierem zostaje albański nacjonalista i były lider UCK - cóż w tym zaskakującego? Proszę mnie nie zrozumieć źle - ja jestem świadoma, jakie są intencje autora artykułu. Uważam jednak, że skupianie się na jednym wydarzeniu jako na głównym problemie, jest nieporozumieniem. Ja także jestem zdania, że świat zapomniał o Kosowie, chociaż ciąży na nim odpowiedzialność za przyszłość tego regionu, jako że jest to swoisty protektorat stworzony w celu zaprowadzenia pokoju. Tymczasem siły "pokojowe" zdają się powoli przygotowywać do przekazania władzy w ręce Albańczyków, pomimo że nadal pozostaje mnóstwo nierozwiązanych i prawdopodobnie nierozwiązywalnych kwestii. Z tymże teraz sytuacja się odwróciła - obecnie to Serbowie (oraz Romowie - pomijani i dyskryminowani przez wszystkich) są pozbawieni perspektyw i nadziei na lepszą przyszłość.

 

To, co mnie zaskoczyło podczas mojego krótkiego pobytu w Kosowie, to fakt, że Serbowie kosowscy wcale nie czują się wspierani przez swoich rodaków z Serbii. Wręcz przeciwnie: uważają, że Serbia nie przejmuje się tak naprawdę ich sytuacją i nie zapewnia im żadnej pomocy. Wielu z nich było zmuszonych do opuszczenia swych domów i przesiedlenia się do Serbii. Problem polega na tym, że tam wcale nie żyje im się łatwiej - czeka na nich bezrobocie i taki sam brak perspektyw. Ostatnio wiele enklaw serbskich pozbawionych było lub nadal jest prądu (w Lipjan Serbowie nie maja prądu już 28 dni). Dlaczego? Serbowie nie płacą rachunków za elektryczność i wodę od 99 r., ponieważ nie uznają instytucji albańskich. W związku z tym codziennie następują ograniczenia w dostawach prądu i wody (zarówno w domach albańskich jak i serbskich). Dodatkowo Serbowie i Romowie pozbawieni są możliwości podjęcia pracy i utrzymują się z pomocy socjalnej, która wynosi około 40 EURO na jedną osobę. Ograniczenia w dostawach prądu są przez Serbów traktowane jako posuniecie polityczne Albańczyków: Serbowie muszą zapłacić zalegle rachunki za prąd od 99 r. a są to niebagatelne sumy, w przeciwnym razie nie będą mieli elektryczności. Jest to swego rodzaju gra na przeczekanie - ile będą w stanie znieść Serbowie. W kilku enklawach rachunki zapłacił rząd serbski, ale to tylko niewielka część długu...

 

Mogłabym wymieniać podobne problemy bez końca, a i tak nigdy nie będę w stanie oddać sedna problemu. Jestem w Kosowie dopiero od trzech miesięcy, a im dłużej tu przebywam, im więcej mam informacji, tym bardziej jestem zagubiona i tym mniej rozumiem. Ilu ludzi spotykam, tyle wersji wydarzeń słyszę. Nie wiem, kto jest "dobry", a kto "zły". Nie wiem, jaka była sytuacja przed bombardowaniami. Nie jestem pewna, co działo się tuż po 99 r. Nie wiem też ile dobrego udało się zdziałać siłom pokojowym. Nie widzę żadnego sposobu na rozwiązanie problemu kosowskiego - podobnie jak wszyscy tutaj. Mogę pisać tylko o tym, co widzę, a i to nie zawsze okazuje się to takie klarowne. Wszystko ma jakiś ukryty sens. Za wszystkim stoi przeszłość, podziały etniczne i polityka. Tak. Według mnie Serbowie i Romowie są dyskryminowani i jest to dyskryminacja legalna, bo akceptowana przez siły międzynarodowe. Dlaczego uważam, że są dyskryminowani? Myślę, że fakt, że nie mają swobody poruszania się i mówienia we własnym języku jest wystarczającym argumentem. Chcę jednak podkreślić, że daleka jestem od wystawiania ocen typu: "kto jest katem, a kto ofiarą", bo, jak pisałam, nie o to w tym chodzi. Dziwi mnie po prostu fakt, że media w Europie milczą na temat sytuacji w Kosowie wspominając jedynie o wyrwanych z kontekstu wydarzeniach. Niestety także powyższa wypowiedź, pomimo moich starań, nie oddaje w najmniejszej części tego, co dzieje się w Kosowie.

 

Autorka pracuje w małej miejscowości niedaleko Prisztiny. Współpracuje z lokalną młodzieżą przy projektach social development i social reconstruction. Uczy także dzieci serbskie i albańskie angielskiego.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl