Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Sprawy globalne / Światowa Organizacja Handlu               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
Światowa Organizacja Handlu 

03-02-2004

  Autor: Katarzyna Dobrowolska z Wenecji

Powołana do życia w roku 1995 Światowa Organizacja Handlu (WTO) ma na celu promowanie postępu gospodarczego świata poprzez liberalizację międzypaństwowych wymian handlowych. Skutki jej działalności są jednak odmienne od tych, których się spodziewano. Efektem typowo gospodarczym są pogłębiające się różnice w stopie życiowej pomiędzy krajami bogatymi i ubogimi.
Jak do tego doszło? Prześledźmy ten proces analizując ważniejsze zagadnienia traktowane przez WTO, jak: woda, organizmy genetycznie modyfikowane (ogm), usługi, dostęp do leków, rolnictwo.

 

 

Woda – W roku 1977, przy okazji pierwszej konferencji ONZ dotyczącej wody, została ona zdefiniowana jako „prawo każdego człowieka i całego człowieczeństwa”. W roku 2000 wody nie nazwano już prawem, lecz potrzebą człowieczeństwa. Ta na pozór nieznaczna modyfikacja zmienia kategorycznie postać rzeczy: o ile prawa nie można nikomu negować, o tyle potrzeba może stać się przedmiotem handlu, można nałożyć na nią cenę, można ją sprywatyzować. Takie propozycje wysunęły niektóre rządy. Groteska. Wygląda to tak trochę, jak scena z filmu słynnego neapolitańskiego komika Toto’, który przypadkowo spotkanemu Amerykanowi sprzedał... rzymską fontannę di Trevi.
Dziś jeszcze miliard i 400 milionów osób nie ma dostępu do wody pitnej. Światowa Organizacja Zdrowia informuje, że z tej przyczyny rokrocznie umiera 5 milionów osób i 250 milionów popada w choroby.

Organizmy genetycznie modyfikowane – W latach ’90 ubiegłego wieku niektóre wielkie koncerny międzynarodowe (z firmą Monsanto na czele) zainwestowały kolosalne sumy w badania i produkcję organizmów genetycznie modyfikowanych. Dziś twierdzą, jakoby uprawy transgeniczne mogły się przyczynić w znacznym stopniu do zwalczenia głodu na świecie i naciskają na rządy, by wycofać jakiekolwiek ograniczenia w ich rozprowadzaniu.
Nie znamy jednak jeszcze dokładnie wszystkich efektów, pozytywnych i przede wszystkim negatywnych, jakie ogm mogą wywrzeć na życie ludzkie. Dlatego nawet kraje najbiedniejsze, jak Zambia i Zimbabwe, nie zgadzają się na wprowadzenie upraw transgenicznych, w obawie przed nowymi chorobami w społeczeństwach już dotkniętych przez AIDS i inne epidemie.
Nie do pominięcia jest też aspekt potencjalnych niebezpieczeństw grożących środowisku. Zapylanie jest zjawiskiem nie do skontrolowania, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że nastąpią modyfikacje genetyczne także w uprawach tradycyjnych. W efekcie mogłoby to prowadzić do wielkich szkód w zróżnicowaniu biologicznym świata roślinnego.
Wielu obawia się także mechanizmów spekulacyjnych, które mogłyby narosnąć wokół upraw transgenicznych. Najprawdopodobniej narodziłaby się konkurencja pomiędzy rolnikami, którzy używają ogm - a więc mają większe zbiory, a tymi, którzy ich nie używają i zbierają niższe plony. To mogłoby prowadzić do stopniowego „wyparcia”  upraw tradycyjnych. Z drugiej strony, ogm nie reprodukują się, jak inne rośliny, więc rokrocznie trzeba nabywać ich nasiona. Prowadziłoby to do całkowitego uzależnienia rolnictwa od koncernów, które same ustalają ceny nasion... a co dalej, dopowiedzmy sobie sami.

Usługi (gats) – Światowa Organizacja Handlu dąży do rozszerzenia zakresu swoich wpływów na dziedziny, jak szkolnictwo, służba zdrowia, kultura, sport, turystyka itd. Zaproponowano już, by każdy kraj przedstawił listę dziedzin, które chce zliberalizować.
Liberalizacja usług doprowadziłaby do wielu nadużyć, zagroziłaby w znacznym stopniu zasadom welfare i prawom socjalnym, dałaby rządom pretekst do wprowadzenia niekontrolowanych prywatyzacji, ze szkodą dla najsłabszych klas społeczeństwa. Spowodowałaby powrót do społeczeństw „o dwóch lub trzech prędkościach”, gdyż nie wszyscy mieliby dostęp do usług na wysokim poziomie (wielu ubogich nie byłoby stać na porządną szkołę czy dobrego lekarza). Gats to jeszcze jeden dowód, że globalizacja niekontrolowana, kierowana przez same tylko zasady rynku, faworyzuje interesy krajów silnych ekonomicznie, osłabia i rzuca na kolana kraje słabe.

Dostęp do leków – Wielkie koncerny farmaceutyczne mają dziś patenty (a więc monopol) na produkcję wielu leków. Nie trzeba dodawać, że ten „interes” przynosi im kolosalne dochody. O ile przeciętny obywatel Zachodu może sobie pozwolić na zakup lekarstw, o tyle są one praktycznie niedostępne dla lwiej części mieszkańców krajów III-go świata.
Na konferencji ministerialnej w Doha (Katar, 2001) przyznano krajom ubogim prawo do produkowania leków tanim kosztem, by stawić czoła patologiom jak AIDS, gruźlica, malaria, zapalenie płuc czy biegunka: powyższe epidemie powodują corocznie 11 milionów ofiar, z czego połowa to dzieci poniżej piątego roku życia. Niestety, te negocjacje w grudniu roku 2002 spotkały się z wetem Stanów Zjednoczonych, na które wywarły nacisk koncerny farmaceutyczne. W wyniku tego stoi pod znakiem zapytania życie 30 milionów osób pochodzących ze 120 państw rozwijających się.

Dopłaty do rolnictwa – W skali rocznej Stany Zjednoczone, Europa i Japonia razem przeznaczają 350 miliardów dolarów, (czyli praktycznie 1 miliard dziennie) na dopłaty do swej produkcji rolnej. W efekcie prowadzi to do obniżenia cen rodzimych produktów rolniczych i wyparcia z rynku produktów pochodzących z krajów trzeciego świata, w których rolnictwo jest podstawą egzystencji.
350 miliardów dolarów to suma, która przewyższa siedmiokrotnie pomoce przeznaczane przez kraje bogate na rozwój Południa. Z drugiej strony, protekcjonizm Zachodu wobec rolnictwa powoduje, że kraje ubogie tracą ponad 100 miliardów dolarów z tytułu brakującego eksportu.

W takiej sytuacji, starcie frontalne na forum WTO było nie do uniknięcia. W czasie konferencji w Kankunie (wrzesień ubiegłego roku) 22 kraje (wśród których Chiny, Brazylia, Filipiny, RPA) odrzuciły oficjalny dokument WTO i przedstawiły inny, swój własny, co doprowadziło do zablokowania negocjacji. W ten sposób zadano cios przewadze wielkich potęg ekonomicznych, lecz dziś istnieje obawa przed odwetem: kraje bogate mogłyby uciec się do umów dwustronnych, a nie wielostronnych. No i zapłaciłby za to znowu trzeci świat.

Ten artykuł nie chce krytykować WTO samej w sobie: ważne, wręcz konieczne są organizmy regulujące światowy handel i niewybaczalnym błędem byłoby ich redukowanie. Obiektem krytyki są raczej metody stosowane przez organizację: nie można ograniczać debaty o globalizacji do samego tylko aspektu ekonomicznego, a tym bardziej nie można sprowadzać ekonomii do zasad dzikiego rynku. Nie chodzi tu wyłącznie o kwestie moralne, które może nie wszystkich interesują, lecz o czystą pragmatykę. Historia nauczyła nas już wiele razy, że kolosalne różnice w społeczeństwach i między krajami, wykorzystywanie ludzi i sytuacji nigdy nie prowadzą do pokoju i stabilizacji na świecie, przeciwnie.

 

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl