Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Aktualności / Prawybory               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
23-06-2011

 

26-04-2011

 

19-04-2011

 

05-04-2011

 

29-03-2011

 

22-03-2011

 

08-03-2011

 

+ zobacz więcej

Prawybory 

25-01-2004

  Autor: Janusz Domaszuk z Chicago

Pierwsza odsłona prawyborów za nami. Tylko dla ludzi, którzy nie śledzą amerykańskiej sceny politycznej, mogły być zaskoczeniem. Ostatnie dwa tygodnie ostrych ataków politycznych odbiło się niekorzystnie na dwóch kandydatach, którzy sztukę obrzucania się politycznym błotem opanowali do perfekcji.

 

 

Howard Dean i Dick Gephardt w ostatnich dniach, jak rycerze podczas średniowiecznego turnieju, ruszyli na siebie uzbrojeni w telewizyjne reklamówki. Negatywna kampania wyborcza, dobra na Wschodzie i w dużych miastach, czerpiących siły witalne z konfliktów, pomówień, plotek i rozgrywek personalnych, nie zdała egzaminu w miejscu, gdzie ludzie znani są ze swego spokoju i wyważenia. Ordynarne zachowanie się Deana nie przeszło bez echa. Gubernator powinien zostawić ostrzejsze zachowanie na dzień, w którym prawybory pojawią się w jego rodzinnych okolicach, gdzie takie nietakty przyjmowane są jako humor polityczny. Tutaj tło spokojnej, jakby wiecznie zaspanej Iowy wyeksponowało obraz Deana jako niezbyt zrównoważonego polityka, a to może przesądzić o jego karierze. Amerykanie mimo, że są narodem kowbojskim nie przepadają za nerwowymi politykami, szczególnie gdy podlegać ma im cały nuklearny potencjał Ameryki.

Co jest ogromnym zaskoczeniem w wyborczych przedbiegach, to porażka Gephardta, który już po raz drugi próbował swoich sił w wyścigu o amerykańskie berło i koronę. Jego strategia oparta przede wszystkim na zdobyciu poparcia związków zawodowych i wjechaniu do Biełego Domu na ich barkach okazała się być ostatnim rozdziałem w karierze tego polityka z Missourri. Stało się to w stanie, gdzie aż 27% rodzin ma chociaż jednego członka związków w domu. Ale związki zawodowe to już nie ta sama siła polityczna, która przez lata formowała amerykańską scenę polityczną. Ich szeregi, nie tylko przerzedzone przez poprawiające się warunki pracy i republikanizację Ameryki, nie są już tak zwarte i jednomyślne jak to bywało w czasach Eisenhowera, czy Kennedy'ego. Szefowie związków zawodowych już nie mają takiej siły przebicia jak nawet dwadzieścia lat temu. Ostatnie co im zostało to składki związkowców, które szerokim strumieniem płyną do kieszeni polityków. Jak widać pieniądze są koniecznym warunkiem do prowadzenia i wygrywania politycznych bitew, nie są natomiast gwarantem zwycięstwa.

Patrząc na prawybory z perspektywy wstępnego starcia, są to pierwsze prawdziwie internetowe wybory. Mimo, że sieć była już obecna podczas wcześniejszych wyborów prezydenckich, nie odegrała ona wielkiej roli. Dzisiaj wyborcy o wysublimowanych gustach politycznych używają sieci jako miejsca kontaktowego, aby następnie spotykać się w grupach i poprzez nie włączać się w życie polityczne. Aż 40% pieniędzy jakimi dysponowali kandydaci to fundusze zebrane za pośrednictwem Internetu. Dean aż 11 milionów dolarów ze swojej puli 25 milionów, jakimi dysponował, dostał poprzez sieć.

Przed nami druga tura wyborów lidera demokratów. New Hampshire zawsze niosło ze sobą niespodzianki. Tym razem niespodzianką przygotowaną nam przez Clintonów, wciąż będących na wyżynach partii demokratycznej, jest Wesley Clark. Strategia byłych mieszkańców Białego Domu jest skierowana na wystawienie w przyszłych wyborach byłej pierwszej damy. Hilary Clinton od kilku lat buduje swój image z myślą o najwyższym urzędzie w USA. Dlatego decyzja o poparciu Clarka ma skomplikowane uzasadnienie polityczne, ale łatwo się w nim zorientować. Clark, jest w stanie wygrać prawybory i przegrać w wyborach prezydenckich, co stawiałoby Hilary Clinton w bardzo dobrej sytuacji wyjściowej do walki o fotel prezydencki. Stawałaby ona w szranki wyborcze z nowym kandydatem republikanów, a nie, tak jak dzieje się teraz, przeciwko zasiadającemu prezydentowi. Gdyby nieopatrznie wygrał demokrata, to szansa na start w wyborach otwierałaby się przed Hilary dopiero za osiem lat, a wtedy Pierwsza Dama mogłaby być już zbyt wiekowa. Jak się potoczą losy demokratycznych pretendentów, trudno wyrokować, ale już dzisiaj widać, że nie będą to zwykłe i nudne prawybory, czego sobie i wszystkim obserwatorom polityki życzę.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl