Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Aktualności / Rozmowa z eurodeputowanym Ryszardem Czarneckim (Samoobrona)               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
Rozmowa z eurodeputowanym Ryszardem Czarneckim (Samoobrona) 

13-07-2006

  Autor: Rafał Zychal
"Dziś jestem politycznie szczęśliwy, że powstała koalicja PiS-u i Samoobrony. To najbliższe mojemu sercu..."

 

 

 

 

Dlaczego w 2004 roku zdecydował się pan zostać członkiem, a z czasem jedną z twarzy Samoobrony?

Ryszard Czarnecki:
Współpracowałem z Andrzejem Lepperem już od maja 2002 roku. Uważałem to za naturalną kontynuację mojej aktywności w narodowej partii jaką była ZChN. Samoobrona jawiła mi się i dalej tak uważam jako ugrupowanie obrony polskiego interesu narodowego.

Czy jako ministrowi w rządzie m.in. Jerzego Buzka a także byłemu szefowi ZChN nie było ideowo bliżej na przykład do Prawa i Sprawiedliwości gdzie obecnie znajduje się wielu dawnych działaczy ZChN?

RC: Szanuję PiS, mam tam wielu przyjaciół, ale wybrałem Samoobronę. Wtedy, cztery lata temu, uważałem, że tylko zdecydowane - co do formy - działania mogą zmienić polityczno - biznesowe układy, które nie pozwalają Polsce rozwijać się tak dynamicznie, jak na to zasługuje. Dziś jestem politycznie szczęśliwy, że powstała koalicja PiS-u i Samoobrony. To najbliższe mojemu sercu...

Jak udało się panu jako człowiekowi o przekonaniach raczej proeuropejskich odnaleźć miejsce w Samoobronie, która uchodzi jednak za ugrupowanie, które nie jest gorącym zwolennikiem polskiego członkowstwa w UE?

RC: Samoobrona stopniowo ewaluowała z pozycji eurosceptycznych na pozycje eurorealistyczne. Nigdy jednak nie było w "Samoobronie" pytania, czy wchodzić do Unii Europejskiej czy nie. Było natomiast "na jakich warunkach należy wejść?" W tej sprawie, jak widać, mieliśmy rację, bo warunki naszego członkowstwa mogły być lepsze. Cieszę się, że mogłem i mogę kształtować program zagraniczny Samoobrony oraz praktyczne podejście mojej partii do zagadnień integracji europejskiej.

Czy Samoobrona wchodząc do koalicji rządowej, w której nie odgrywa dominującej roli nie obawia się tego, iż to PiS będzie starał się sobie przypisać wszelkie sukcesy tej koalicji (tak jak w emitowanych od niedawna spotach wyborczych) a niepowodzenia zrzucić na mniejszych koalicjantów?

RC: PiS wygrało wybory, ma najwięcej posłów i co oczywiste - ma silniejszą pozycję w koalicji. To nie jest kwestia naszych obaw, czy ich braku, lecz zwykłej matematyki wyborczej. Jest jasne, że PiS nie ma szans ani dziś, ani za 3 lata przy kolejnych wyborach na samodzielną większość w Sejmie RP. Potrzebny jest mu więc koalicjant. W interesie Jarosława Kaczyńskiego nie leży więc atakowanie Samoobrony. To nawet nie jest sprawa dobrej czy złej woli PiS-u, ale elementarnych interesów tej partii. Tylko koalicja SAMO - PiS ma szanse na 7 lat rządzenia - i premier Kaczyński o tym wie.

Czy nie będzie to oznaczało, iż pańska partia pozbawi się dość skutecznego do tej pory argumentu oddziaływania na wyborców, który w skrócie można przedstawić słowami Andrzeja Leppera - "Oni już byli"?

RC: Ostatnie sondaże wskazują, że Samoobronie "służy" współrządzenie, bo nasz elektorat powiększa się (nawet o 5%) w ciągu paru tygodni. Oznacza to, że nie dość, że tradycyjni wyborcy nie odwrócili się od Andrzeja Leppera, ale też pozyskaliśmy tych, którym do tej pory podobała się Samooobrona, ale nie chcieli na nią głosować, ponieważ nie wierzyli, że nasze ugrupowanie może mieć realny udział w sprawowaniu władzy. Ta tendencja będzie się umacniać. Biorąc pod uwagę tylko osoby zdecydowane na kogo oddać głos - nasze poparcie jest rzędu ok. 14%, a więc wyraźnie wyższe niż w wyborach.

Gdy powstawała koalicja PiS-Samoobrona-LPR jednym z kluczowych punktów toczonych negocjacji był podział stanowisk ministerialnych Czy proponowano Panu objęcie ministerialnej teki? Jeżeli tak, to dlaczego Pan odmówił?

RC: Tak, były takie rozmowy i przymiarki, ale nie chcę na ten temat się wypowiadać. Argumentacja, że można i należy "robić swoje" w Brukseli i Strasburgu, dobrze i aktywnie wypełniać obowiązki eurodeputowanego  przeważyła.  

Co uważa pan za swój największy sukces jako eurodeputowanego?

RC: Tych sukcesów jest kilka:
  • Największa - obok Janusza Onyszkiewicza - ilość wystąpień spośród polskich eurodeputowanych
  • Zorganizowanie i prowadzenie w PE czterech międzynarodowych konferencji (właśnie w tych dniach odbywa się - kolejna nt. sytuacji na Bliskim Wschodzie),
  • Przeszło 30 razy reprezentowałem PE - często jako jedyny Polak - w czasie oficjalnych wizyt i konferencji, przeważnie poza Unia Europejska.

Jakie są pańskie plany na przyszłość? Zamierza pan ponownie starać się o mandat europosła czy powrócić na krajową scenę polityczną?

RC: Nie podjąłem jeszcze decyzji, czy kandydować do Sejmu RP czy europarlamentu. I jedne i drugie wybory odbędą się, na szczęście, w tym samym roku - 2009. Mam więc czas na ostateczne rozstrzygniecie. Na pewno przez najbliższe 3 lata chcę w miarę możliwości aktywnie wpływać na politykę krajową.

Zbliżają się wybory samorządowe, a w związku z tym kampania wyborcza. Jaki kształt przybierze akcja Samoobrony? Czy możemy się spodziewać ostrej rywalizacji między obecnymi koalicjantami, czy też będzie obowiązywał niepisany „pakt o nieagresji”?

RC: Najbliższe wybory samorządowe to szansa na odzwierciedlenie koalicji rządowej, a konkretniej PiS- u i Samoobrony w 15-16 sejmikach wojewódzkich. To oczywiste, ze będziemy prowadzić wobec naszych partnerów kampanię pozytywną, nie atakując ich, lecz promując własny program i osiągnięcia. Nie będzie się to jednak wyrażało w żadnych pisanych aktach czy paktach.

Najgłośniejszym tematem politycznym ostatnich dni jest sprawa lustracji wicepremier Zyty Gilowskiej. Czy w pana mniemaniu premier Marcinkiewicz nie postąpił zbyt pochopnie dymisjonując Panią premier? Może należało zaczekać do rozpoczęcia procesu lustracyjnego?

RC: Tak - dymisja Gilowskiej była zbyt pospieszna. Gdyby zaczekać do rozpoczęcia lustracji, pani premier uzyskałaby szanse oczyszczenia się z zarzutów. A tak jest w stanie swoistego zawieszenia miedzy piekłem posądzeń a niebem bycia u władzy.


Wywiad dla serwisu e-Polityka.pl przeprowadził: Rafał Zychal

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę
  Wasze komentarze
 

  degradacja

(~endargo, 07-08-2006 09:12)

Opis:


Brak odpowiedzi na ten komentarz
+ powrót + odpowiedz
 

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl