Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Róża dla Aung San Suu Kyi               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
10-04-2010

  Havel o umowie START

15-11-2009

 

24-08-2008

 

20-01-2008

 

07-10-2007

 

05-10-2007

  Akcja AI "Stop rozlewowi krwi w Birmie!"

03-10-2007

 

+ zobacz więcej

Róża dla Aung San Suu Kyi 

04-07-2006

  Autor: Democratic Voice of Burma

"...Jeśli raz zdecydujesz się bronić pewnych wartości, popierać je, nawet poświęcać się dla nich wbrew ludziom dookoła, to obliguje cię do wytrwania, a nawet do pójścia dalej i dalej... "

 

 

Democratic Voice of Burma: Wczoraj na konferencji w Brukseli miał Pan ze sobą przez cały dzień zdjęcie Aung San Suu Kyi. Zrobił Pan to nie po raz pierwszy. Wydaje mi się, że pozostaje Pan w bliskiej relacji z Aung San Suu Kyi od dłuższego czasu, mimo że nigdy jej Pan nie spotkał. Dlaczego?

Vaclav Havel: W Brukseli spotkałem małą delegacje Birmańczyków, którzy nosili jej zdjęcie i ponieważ spodobał mi się pomysł, sam wziąłem jedno. Kiedyś zaproponowałem Panią Suu Kyi do otrzymania Pokojowej Nagrody Nobla i tego roku rzeczywiście została ona jej przyznana. Jestem zafascynowany i zaabsorbowany jej losem, ponieważ ona walczy o wolność i demokrację przeciw juncie używając pokojowych i zgodnych z prawem środków, w końcu w swoim czasie wygrała wybory, ale także dlatego że jest delikatną kobietą, która dzielnie znosi brzemię swego losu od wielu lat. To niezwykła, nadzwyczajna historia życia: wygrać wybory, być nieuczciwie pozbawionym tego zwycięstwa, a potem uwięzionym przez 10 lat. A bycie w areszcie domowym to naprawdę nic przyjemnego. Chociaż nigdy nie spotkałem jej osobiście, to jestem przekonany o tym, że jest charyzmatyczną osobą i mocno wierzę, że ostatecznie wszystko się ułoży.

DVB: Obecnie wielu ludzi twierdzi, że Aung San Suu Kyi nie jest polityczną siłą perspektywami, ponieważ została odizolowana od społeczeństwa przez areszt domowy, a jej partia została zdziesiątkowana. Uważają, że dla przyszłości Birmy lepiej by było znaleźć jakieś pragmatyczne jednostki ze struktur reżimu i negocjować z nimi. Pan kiedyś był w podobnej sytuacji –opowiedział się Pan na czele niewielkiej grupy ludzi przeciw silnemu reżimowi. Jak odniósłby się Pan do tych poglądów?

VH: Propaganda totalitarnych i autorytarnych reżimów przybiera różne formy. Jedną z nich jest deprecjonowanie jako obywateli oraz działaczy tych, którzy krytykują reżim i angażują się w działalność opozycyjną. Pamiętam o tym dobrze. Przez całe dekady pisano, że jestem naiwnym twórcą, człowiekiem, w którym nikt nie pokłada nadziei, że nie jestem w stanie pisać, że prowadziłem beznadziejną, głupią walkę, że nie mam kontaktu z normalnym życiem, że nikt mnie nie wspiera, że nikt mi nie współczuje, że jestem zapomnianym nędznikiem. Znam to dobrze. Fascynująca jest analogia. Fakt, że tak samo jest wszędzie.

Myślę, że Pani Suu Kyi powinna przyjąć to – i wierzę, że tak czyni – z pewnym dystansem i z uśmiechem. To sami Birmańczycy zdecydują, jeśli jej walka zakończy się zwycięstwem, czy wybierają ją, czy też nie. Nie ma powodu, dla którego miałaby się ona wycofać przez taką propagandę. Ważne jest, by bronić swoich przekonań i by być otwartym na świat, nie dać się omamić zawziętości, obsesji, nienawiści – zresztą myślę, że w przypadku Pani Suu Kyi bardzo mała jest na to szansa.

Bycie aktywnym/ną w życiu publicznym i w polityce zawsze niesie ze sobą samozaprzeczenie. Wyobrażamy sobie, że Pan i Aung San Suu Kyi często pytaliście się samych siebie, czy dalsza walka w ogóle ma sens. Co można sobie odpowiedzieć w sytuacji, gdy zadajemy sobie pytanie: czy walczyć dalej?

Napisałem kiedyś artykuł „Odpowiedzialność jako przeznaczenie”. Jeśli raz zdecydujesz się bronić pewnych wartości, popierać je, nawet poświęcać się dla nich wbrew ludziom dookoła, to obliguje cię do wytrwania, a nawet do pójścia dalej i dalej. To niekończący się łańcuch, przeznaczenie, od którego nie możesz uciec, którego nie możesz oszukać aż do śmierci, nawet jeśli mówienie o czymś, polityczne zaangażowanie czy uczestnictwo w życiu publicznym może być niewygodne lub nieprzyjemne. W końcu i tak musisz to zrobić, ponieważ pewnego dnia ta odpowiedzialność stanie się twoim losem. To nie do uniknięcia. W dodatku im później starasz się z tego wyplątać, tym gorzej ci to wychodzi, bo to oznaczałoby całkowite „cofnięcie swego życia” do momentu, w którym zaczęło się walczyć.

W kontekście Birmy ludzie często mówią, że demokracja to wartość euroatlantycka. Azja ma inną kulturę i przez to bliższa jej jest inna forma rządów. Odwołują się przy tym do „chińskiej drogi” czy wydarzeń w Rosji. Czy nie uważa Pan, że autorytarny rząd stabilizujący kraj w czasie reform ekonomicznych jest lepszy dla Azji i że demokracja, wprowadzająca chaos, może poczekać?

Europa, Ameryka i cały obszar euroatlantycki nie powinien w żadnym razie odgrywać roli jedynego, prawego eksportera, nauczyciela czy eksperta demokracji. Pomimo tego obowiązek solidaryzowania się z innymi i dbania o nich wypływa z naszej kultury, ze sfery naszej cywilizacji. Jednak bezwzględnie konieczne jest poszanowanie dla innych kultur. To podstawa jakiejkolwiek koegzystencji na Ziemi. Jednocześnie należy pamiętać, że istnieją uniwersalne wartości obowiązujące nas wszędzie: poszanowanie ludzkiej godności, elementarne prawa człowieka, których zalążki odnaleźć możemy we wszystkich religiach i we wszystkich okresach i cywilizacjach.

Oczywiście różne kraje w różnych zakątkach świata: reformują się „od góry” bądź reformy wymuszane są oddolnie. Ale we wszystkich przypadkach konieczne jest, by istniało lustro, które pokazywałoby reżimowi jak daleko jest od przestrzegania podstawowych praw i wartości człowieka, lustro, które byłoby permanentnym wyzwaniem i apelem. To przybiera inne formy w Rosji czy w Chinach, ale zawsze jest to jeden ze znikających elementów procesu politycznego. I choć te procesy mogą przebiegać stopniowo, niezauważalnie, zawsze muszą postępować jako przypomnienie o podstawowych wartościach i celach.

Razem z południowoafrykańskim biskupem Desmondem Tutu wezwał Pan Radę Bezpieczeństwa ONZ do poparcia rezolucji dotyczącej Birmy. [Mowa o raporcie „Zagrożenie dla pokoju: Wezwanie Rady Bezpieczeństwa ONZ do działania listopadzie sprawie Birmy”opublikowanym w listopadzie 2005 – przyp.red.] W chwili obecnej Rada zajmuje się tak istotnymi kwestiami jak Iran, Irak, terroryzm. Dlaczego uważa Pan, że Birma to temat, którym Rada powinna się zająć?

Narody Zjednoczone to instytucja, która obejmuje cały glob, powinna zatem zajmować się tym, co dzieje się na całym świecie. To podstawa, która wypływa z jej podstawowych zasad. Jest wiele kwestii, ale ONZ i Rada Bezpieczeństwa powinny być w stanie zająć się nimi wszystkimi i nie wykluczać jednych z powodu tego, że inne absorbują nas bardziej.

Ten wywiad jest wyjątkowy, ponieważ mogą go czytać Birmańczycy. Czy jest coś, co w szczególności chciałby Pan im powiedzieć?

 Każdy, kto chce żyć wolny i mieć pewność większego przestrzegania swoich praw, nie powinien tracić nadziei. To może długo potrwać. To jest trudne i nie jest się pewnym, że zakończy się dobrze. Ale moje doświadczenie wskazuje na to, że nie powinno się tracić nadziei.

W zeszłym roku w dniu urodzin Aung San Suu Kyi powiedział Pan, że bardzo by Pan chciał poznać ją osobiście i dać jej czerwoną różę na urodziny. Gdyby miał Pan taką możliwość, to co by Pan jej powiedział?

Oczywiście miałem taki plan, ale to nie wyszło. Dzisiaj wszystko, co mogę zrobić, to wysłać jej symboliczną różę, ale mocno wierzę w to, że nadejdzie dzień, gdy będę w stanie dać Pani Suu Kyi prawdziwą różę na urodziny osobiście.

Wywiad z byłym czeskim prezydentem został przeprowadzony w pradze 1 czerwca bieżącego roku przez serwis Demokratyczny Głos Birmy (Democtratic Voice of Burma). Przedruk za zgodą wydawcy.

Tłumaczenie: Ewa Dryjańska

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl