Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Europa Środkowa i Wschodnia / Dziki Wschód               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
Dziki Wschód 

27-06-2006

  Autor: Paweł Witecki

„Pełzająca okupacja”, tym terminem zwykło się określać w Rosji powolny, lecz konsekwentny wzrost liczby ludności pochodzenia chińskiego we wschodniej części Syberii, przy jednoczesnym spadku populacji Rosjan.

 

 

Depopulacja Rosji jest faktem. Liczba ludności kraju spada co roku o niecały milion osób. Jak ocenia Państwowy Komitet Statystyczny, jeżeli obecne tempo wzrostu (a raczej spadku) demograficznego utrzyma się, do 2050 roku populacja zmniejszy się do 102 mln. Dla porównania, w tej chwili kraj zamieszkuje około 140 milionów osób. Sytuację komplikuje fakt, że zjawisko kryzysu demograficznego dotyczy przede wszystkim etnicznych Rosjan. Równolegle zaś ma miejsce boom wśród narodów nierosyjskich, jak Azerowie czy właśnie Chińczycy. I to właśnie ci ostatni są najszybciej wzrastającą liczebnie mniejszością w Federacji Rosyjskiej.

Jak wykazał spis ludności z października 2002 roku, w Rosji żyje dziś 3,7 mln Chińczyków. To oznacza, że stanowią już czwartą co do wielkości grupę etniczną – po 104 milionach Rosjan, 7,2 Tatarów oraz 5,1 Ukraińców. Według ekspertów, do 2010 roku liczba ta ma się zwiększyć to 10 milionów. Ponad 3/4 z tej populacji mieszka na rosyjskim Dalekim Wschodzie. Głównie w takich miastach, jak: Błagowieszczeńsk, Chabarowsk i Władywostok. Co prawda sytuację ratuje poniekąd fakt repatriacji Rosjan z byłych republik radzieckich, ci jednak, ze zrozumiałych powodów, nie chcą osiedlać się na Syberii, wybierając zwykle zachodnie rejony kraju.

 

 

 

W Federalnym Dystrykcie Dalekiego Wschodu, który obejmuje powierzchnię 6 mln km kwadratowych, zamieszkuje w tej chwili około 7 milionów osób. W 1991 roku było ich o 2 miliony więcej. Po drugiej stronie granicy, w północno-wschodnich prowincjach Heilongjiang, Jilin i Liaoning tłoczy się już ponad 100 milionów. W dodatku ten region Chin jest dotknięty szczególnie silnym bezrobociem. To wywołuje nieuchronną dyfuzję ludności poprzez nieszczelne granice. Jeśli tutejsi ludzie nie odbudują regionu i gospodarki – mówił Władimir Putin w 2002 roku – będą mówić po chińsku albo w innym azjatyckim języku.

Na Syberii, w związku z wyludnieniem, zaczyna być odczuwalny brak siły roboczej. Napływ ludności chińskiej mógłby wydawać się zbawienny. Tak jednak nie jest. I to nie tylko ze względu na potencjalne kryzysy etniczne i polityczne. Jak dosadnie stwierdził jeden z komentatorów, inteligentni Chińczycy emigrują do Kalifornii, idioci – na Syberię. Pewne jest, że gwałtowny napływ niskowykwalifikowanych bezrobotnych nie pomoże w uzdrowieniu rosyjskiej gospodarki.

O ile politycznie Syberia wciąż jest rosyjska, o tyle z punktu widzenia ekonomii sprawa nie jest już tak jednoznaczna. Daleki Wschód jest dziś gospodarczo odseparowany od europejskiej części Rosji. Jedynie w 10 procentach jest powiązany z Zachodem. Jest to spowodowane między innymi przez zbyt wysokie ceny biletów kolejowych i lotniczych. Faktem jest, iż gros kontaktów handlowych regionu odbywa się w relacji z państwami Azji Wschodniej – Chinami, Koreą Południową i Japonią. Tanie produkty z Chin zalewają lokalny rynek. Szczególnie dotyczy to żywności. W drugą stronę płynie drewno i surowce. Do Korei i Japonii trafiają owoce morza.

Region rosyjskiego Dalekiego Wschodu już jest zdominowany ekonomicznie przez Chińczyków. Jak ocenia Wiktor Czerepkow, były burmistrz Władywostoku, chińscy biznesmeni kontrolują 30-40% gospodarki Syberii Wschodniej. Powstała cała infrastruktura dla obsługi czarnego rynku imigrantów. W Irkucku funkcjonują liczne chińskie hotele, centra kultury, tworzące szkoły i wydające chińskie gazety. Specjalną rolę odgrywają podziemne banki. Imigranci mogą wpłacać w nich swoje zarobki, przekraczać granicę z pustymi rękami i odbierać z powrotem pieniądze. Oczywiście handel transgraniczny odbywa się z pominięciem kontroli celnych. W razie jakichkolwiek problemów, zawsze można przekupić urzędnika. Azjatyccy biznesmeni narzekają jedynie na problemy, jakie stwarza nieuregulowane prawo własności.

Chińczycy historycznie nazywali ten obszar „ziemią głodu”. Rosjanie nie byli w stanie niemal nic tu uprawiać. Ale przybysze z południa dają sobie radę nawet z tym. Więcej nawet, ten teren jest szczególnie cenny, ze względu na obfite zasoby wody pitnej (Bajkał zawiera 1/5 światowych zasobów słodkiej wody). Tej zaś brakuje w pustynnych północno-zachodnich rejonach Chin.

Imigranci mieszkają głównie w gettach, często w mieszkaniach przyfabrycznych. Poza nie wychodzą rzadko. Boją się szykan ze strony nacjonalistów. W efekcie praktycznie w każdym większym mieście istnieje już Chinatown. Jednym z najważniejszych jest tak zwany „Szanghaj Irkucka”. Prawdziwą plagą są setki mieszanych małżeństw. Doszło do tego, że szef egzekutywy Chabarowska, Wiktor Iszajew, zakazał przyznawania obywatelstwa rosyjskiego w związku z małżeństwem. Oczywiście rośnie także znaczenie chińskiej mafii.

Kraj leżący między Amurem a Pacyfikiem, obejmujący między innymi Władywostok i Chabarowsk, historycznie należał do Chin. W ręce Rosjan przeszedł w roku 1858 na mocy wymuszonego traktatu aiguńskiego. Zarówno Mao Zedong jak i Deng Xiaoping domagali się zwrotu tych ziem. Dziś co prawda żądania ustały, ale wiele wskazuje na to, że Pekin przyjął po prostu inną strategię. Warto zwrócić uwagę, że Chiny popierają starania Rosji o przyjęcie do WTO pod warunkiem... otwarcia rosyjskiego rynku pracy dla Chińczyków. Niektórzy rosyjscy analitycy próbowali nawet odtworzyć chiński plan przejęcia kontroli nad Syberią. Pierwszym punktem miałby być przyjęty w 1989 roku tajny program eksploatacji i integracji Dalekiego Wschodu. W roku 1993 Pekin zaczął bezpośrednio wspierać wykup rosyjskiej ziemi. Pod koniec lat 90. ekspansję przyspieszono. Chiny mają jakoby dążyć do stworzenia „chińskich obwodów autonomicznych” a następnie przyłączenia ich do swojego terytorium. Nie musi się to nawet odbyć drogą zbrojną. Wystarczy, że za kilkadziesiąt lat Rosjanie chińskiego pochodzenia staną się wystarczająco silni, by zdobyć władzę na Kremlu. A może wystarczy, że Pekin zaoferuje wystarczająco dużą sumę, jak kiedyś Amerykanie za Alaskę?


Na wykresie: Populacja Federacji Rosyjskiej w kolejnych latach. Żródło: Wikimedia Commons.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl