Prezydent Bułgarii przyznał, że był współpracownikiem bezpieki. Zaznaczył jednak, że nie miał pojęcia, iż pracuje dla tajnych służb.
Georgi Pyrwanow powiedział dziennikarzom, że w archiwum bezpieki jest teczka współpracownika o pseudonimie Goce.
Przyznał, że chodzi o niego i że współpracował jako historyk-konsultant przy opracowywaniu wspomnień bułgarskiego emigranta dotyczących wydarzeń sprzed wieku.
Prezydent Pyrwanow powiedział, że osoba, która się z nim skontaktowała, przedstawiła się jako pracownik MSZ-u i działała w porozumieniu z kierownictwem instytutu, w którym pracował.
Potwierdza to raport oficera bezpieki znajdujący się teczce.
Prezydent powiedział, że za swoją pracę otrzymał niezbyt wysokie honorarium.
Podkreślił jednak, że nawet gdyby wiedział, że za całą tą sprawą stoi wywiad, to również współpracowałby przy opracowywaniu wspomnień bułgarskiego patrioty.
Zarzut współpracy z bezpieką stawia prezydentowi, byłemu liderowi dawnej partii komunistycznej, prawicowa opozycja