Przez ostatnie tygodnie litewski rząd przeżywał kryzys za kryzysem. Zaczęło się od oskarżeń skierowanych w kierunku ministra kultury Vladimirasa Prudnikovasa (Partia Pracy, PP), który za rządowe pieniądze wysyłał żonę pianistkę i córkę śpiewaczkę na koncerty, między innymi, w Meksyku. Sam minister problemu nie widzi, a przed sejmową komisją etyki zeznał, że nic o tej sprawie nie wiedział. Także minister zdrowia Žilvinas Padaiga (PP) naraził się na krytykę opozycji i społeczeństwa przyznając, że otrzymał od lidera swojej partii wysoką pożyczkę. Oskarżenia zbiegły się z trudną sytuacją wewnętrzną w Partii Pracy, której liderem był rosyjski polityk Viktoras Uspaskich. Partia oskarżana jest o prowadzenie podwójnej księgowości. W ostatnim czasie litewski odpowiednik ABW oraz inspekcja podatkowa dokonały rewizji w biurach partii i zarekwirowały dokumenty oraz komputery. Trwa śledztwo. Tymczasem sam lider PP uciekł przed dwoma tygodniami do Rosji i nie zamierza w najbliższym czasie pojawiać się na Litwie.
Wszystko to, a także dodatkowo klęska litewskich władz w staraniach o wprowadzenie od przyszłego roku na Litwie wspólnej europejskiej waluty oraz skandal związany z wyciekiem i sprzedawaniem egzaminów maturalnych doprowadziły do poważnego kryzysu władzy. We wtorek prezydent Valdas Adamkus w specjalnym orędziu powiedział: „Działania określonych urzędników państwowych oraz niektórych partii politycznych powodują rozczarowanie wśród obywateli w stosunku do naszej podstawowej wartości – państwa. Rozmyślne i cyniczne zmieszanie publicznych prywatnych interesów powoduje, że mieszkańcy Litwy tracą zaufanie do instytucji państwowych. Moje zaufanie stracili minister Prudnikovas i Padaiga. Moją propozycją dla rządu jest (…) ponowne uzyskanie wotum zaufania od Sejmu”. Także politolog Raimundas Lopata w wypowiedzi dla agencji BNS powiedział, że tak dalej rząd funkcjonować nie może a jego ministrowie kompromitują nie tylko siebie, ale i całe państwo.
W skład dotychczasowej koalicji rządzącej, oprócz partii socjaldemokratycznej, wchodziła Partia Pracy Viktorasa Uspaskicha oraz partia chłopska pierwszej premier niepodległej Litwy Kazimiery Prunskiene. W kwietniu koalicję opuścili socjalliberałowie Arturasa Paulauskasa.
Dymisję rządu Brazauskasa przyjął w czwartek prezydent Adamkus. Jednocześnie powierzył pełnienie tymczasowych obowiązków ministrowi finansów Zigmantasowi Balčytisowi (LSDP). Według konstytucji w ciągu 15 najbliższych dni prezydent powinien przedstawić Sejmowi kandydata na nowego premiera. Niewykluczone, że będzie nim znów socjaldemokrata. Prezydent Adamkus już rozpoczął konsultacje z partiami politycznymi. Porozumienie o próbach stworzenia nowej koalicji podpisali przedstawiciele LSDP oraz partii chłopskiej. Trwają także zakulisowe rozmowy o stworzeniu szerokiej koalicji konserwatystów oraz socjaldemokratów, chociaż to mało prawdopodobne rozwiązanie. Konserwatyści z Unii Ojczyzny (Tevynes Sajunga) nie są skorzy do przejęcia władzy przed mającymi się odbyć w najbliższym czasie wyborami samorządowymi i to w koalicji ze swoimi rywalami z partii socjaldemokratycznej. Jeśli nie uda się sformować nowej większości i wyłonić rządu Litwę czekają przedterminowe wybory parlamentarne.
To już kolejna próba odejścia z polityki Algirdasa Brazauskasa. Ten urodzony w 1932 roku polityk był m.in. pierwszym sekretarzem KC Litewskiej Partii Komunistycznej w latach 1988-1990 i dwukrotnie prezydentem. Najpierw, w latach 1992-1993 czasowo wypełniał obowiązki głowy państwa a w 1993 został wybrany pierwszym prezydentem niepodległej Litwy. W 1998 odszedł z polityki po raz pierwszy, jak to ujął „ustępując miejsca młodym”. Rozłąka z polityką nie trwała jednak długo, bo w 2001 roku jako szef zwycięskiej Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej został premierem. W 2004, mimo przegranej w wyborach, udało mi się ponownie sformułować koalicję i stworzyć rząd.
Na zdjęciu: Były prezydent i były premier Litwy Algirdad Brazauskas.
Źródło: Wikipedia Lietuvu