Wczesnym rankiem policja uzbrojona w pałki zwiększyła zabezpieczenia w okolicy mieszkania Aung San przy Alei Uniwersyteckiej, tworząc barykady z drutu kolczastego i zamykając ulice dla ruchu publicznego. Dzień wcześniej około 100 zwolenników liderki demokratycznej demonstrowało głośno w tym samym miejscu, licząc na jej uwolnienie.
Nadzieja na uwolnienie Aung San Suu Kyi wzrosła w ubiegłym tygodniu, kiedy pozwolono jej na spotkanie z urzędnikiem ONZ, Ibrahimem Gambari. Gambari prowadził jednocześnie rozmowy z przywódcą panującej junty, generałem Than Shwe.
Sekretarz generalny ONZ Kofi Annan również zwrócił się osobiście do Than Shwe z apelem o uwolnienie przywódczyni opozycji i pozwolenie, by jej partia wzięła czynny udział w dialogu.
Decyzja władz nie jest zaskakująca. Reżim wojskowy wciąż obawia się dużego poparcia, jakim społeczeństwo darzy Aung San Suu Kyi. Uwolnienie jej byłoby postrzegane jako wielki triumf dla ruchu demokratycznego.
Liderzy Narodowej Ligi na Rzecz Demokracji (NLD), którzy spotkali się w Rangunie by uczcić rocznicę zwycięstwa wyborczego partii z 1990 roku powiedzieli, że rozkaz przedłużenia aresztu zmniejsza szanse na narodowe pojednanie.
Carl Thayer, analityk australijskiego Uniwersytetu Nowej Południowej Walii, powiedział, że popularność Aung San Suu Kyi jest głównym problemem junty. Dla reżimu lepiej nadal zatrzymać ją w areszcie domowym niż zaryzykować utratę kontroli nad demokratami.
Trzy lata temu, zaraz po aresztowaniu Aung San, rząd wojskowy zapowiedział siedmioetapowy proces demokratyzacji. Pierwszym krokiem było powołanie zgromadzenia narodowego celem utworzenia projektu konstytucji. Jednak według krytyków, rząd raczej próbuje usankcjonować władzę wojskową.
W sobotę, ministrowie spraw zagranicznych Malezji i Tajlandii wyrazili rozczarowanie decyzją przedłużenia aresztu Aung San Suu Kyi, wierząc w jej uwolnienie.
