Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Europa Zachodnia / Brak perspektyw rodzi przemoc               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
05-06-2005

  Geneza nokautu

04-06-2005

  Wielka Brytania wobec refendum we Francji

02-09-2011

  Afera we Francji

17-02-2011

 

13-12-2010

  Trwa dramat we francuskim przedszkolu

14-11-2010

 

01-08-2010

 

+ zobacz więcej

Brak perspektyw rodzi przemoc 

12-05-2006

  Autor: Anna Dryjańska

Zabójstwo Theo van Gogha w Holandii, zamachy bombowe w Wielkiej Brytanii i wreszcie zamieszki imigrantów we Francji brutalnie przypomniały Europejczykom o podziałach biegnących w poprzek wieloetnicznych społeczeństw. Okazało się, że w krajach Unii Europejskiej problemem jest nie tylko integracja ponadnarodowa, czego dowodem jest odrzucenie traktatu konstytucyjnego we Francji i w Holandii, lecz nawet elementarna w swym zakresie integracja obywateli wewnątrz poszczególnych państw.

 

 

Obecna sytuacja, powtarzające się, spektakularne i wcale nie symboliczne akty przemocy muzułmanów wymierzone w rdzennych współobywateli, jest efektem przebiegu wieloletnich procesów społecznych, które zaczęły się na długo przed nowojorskimi zamachami z 11 września 2001 roku.

Początki sięgają lat sześćdziesiątych, kiedy kraje Zachodniej Europy potrzebowały rąk do pracy w przemyśle i – na mocy umów międzynarodowych – masowo „importowały” tanią siłę roboczą z terytoriów postkolonialnych, głównie z Afryki. Robotnicy wypełnili swoje zadanie budując potęgę przemysłową tych państw, jednak – ku zaskoczeniu wielu – doświadczywszy lepszego pod względem warunków bytowych życia nie chcieli opuszczać Europy, a wkrótce zaczęli sprowadzać do siebie rodziny pozostawione w krajach pochodzenia. W ten sposób – na skutek działań państw europejskich – doszło do powstania nowych, licznych społeczności muzułmańskich w Europie. Dzisiaj na świecie jest już drugie i trzecie pokolenie – dzieci i wnuki imigrantów – urodzeni w Europie muzułmanie, obywatele francuscy, angielscy, niemieccy... Dlaczego młodzi Francuzi pochodzenia afrykańskiego wystąpili przeciwko Francji? W tym kontekście właściwsze byłoby słowo „występują”, ponieważ relacjonowane w mediach na całym świecie zamieszki na przedmieściach Paryża były niczym innym jak zintensyfikowaną codziennością tych dzielnic. Demolowanie lub palenie samochodów jest tam często notowanym przestępstwem – od początku 2005 roku we Francji zostało w ten sposób zniszczonych około dziewięć tysięcy samochodów. W czasie dwudziestodniowych zamieszek spalono drugie tyle pojazdów.

Rzeczywistość paryskich przedmieść niewiele ma wspólnego z rzeczywistością samego Paryża - klimatycznymi ulicami, urokliwymi kamienicami i przytulnymi kawiarenkami – przedmieścia to szary świat gett - blokowisk z wielkiej płyty, gdzie imigranci i ich potomkowie zamieszkują tzw. HLM – mieszkania komunalne o niskim statusie. Przedmieścia są wyspami bezrobocia – odsetek bezrobotnych osiąga tam nawet 40% w porównaniu do 9,6% w skali kraju, a tamtejsze szkoły należą do ZEP – stref edukacji priorytetowej – z powodu ich niskiego poziomu i zagrożenia bezpieczeństwa nauczycieli. Cytowany przez „Politykę” (nr 2530) nauczyciel, który pracował w szkole na przedmieściach, mówi, że duża część uczniów ma kłopoty z językiem francuskim (porozumiewają się slangiem, będącym specyficzną mieszanką języków kraju pochodzenia i francuskiego) i nie ma motywacji do nauki, widząc powszechnie panujące bezrobocie. Przedmieścia są kontrolowane przez bandy młodzieńców, którzy w biały dzień handlują narkotykami, demolują ulice i samochody, walczą z bandami z innych dzielnic. Łącznie we Francji jest siedemset pięćdziesiąt „wrażliwych stref miejskich” z około pięcioma milionami mieszkańców – ta eufemistyczna nazwa oznacza kilkaset stref, w których w każdej chwili może dojść do wybuchu społecznego niezadowolenia. Tak jak to na przełomie października i listopada 2005 roku miało miejsce na przedmieściach Paryża.

„Imigranci funkcjonują na granicy społecznego bytu i niebytu” – napisał kiedyś znany francuski socjolog, Pierre Bourdieu, autor koncepcji przemocy symbolicznej. „To dyskryminacja jest winna zamieszkom” – wydarzenia na przedmieściach skomentował inny francuski socjolog, Vincent Tiberj. Łącząc twierdzenia obu socjologów w kontekście ostatnich wydarzeń i przytoczonych danych, można pokusić się o stwierdzenie, że dyskryminacja potomków imigrantów skutkuje zepchnięciem ich na granicę społecznego istnienia, której przekroczeniem na stronę społecznej zauważalności jest dla nich udział w aktach bezproduktywnej agresji, wandalizmu. O dyskryminacji potomków imigrantów mówią nie tylko statystyki bezrobocia i statusu materialnego – przeprowadzone przez Tiberj’a eksperymenty dowodzą, że pracodawcy znacznie częściej odpowiadają na aplikacje rdzennych Francuzów niż na aplikacje podpisane arabskim imieniem i nazwiskiem (przy jednakowych kwalifikacjach).

Dyskryminacja – behawioralny komponent postawy nazwanej uprzedzeniem – jest efektem istnienia i funkcjonowania opisywanej przez Pierra Bourdieu przemocy symbolicznej. Koncepcja przemocy symbolicznej opiera się na dwóch głównych pojęciach – habitusu i pola. Habitus jest rezultatem uwewnętrznionych przez jednostkę w procesie socjalizacji norm i wartości, czyli sposobem postrzegania świata społecznego, który wpływa na jej zachowania. Chociaż nie ma dwóch jednakowych habitusów, tak jak nie ma dwóch identycznie przebiegających procesów socjalizacji, to nie są one kwestią indywidualną. Kształt habitusów jest określony przez czynniki demograficzno – społeczne, a zwłaszcza znaczenie jakie przypisuje im społeczeństwo. Czynniki te, nazwane przez Bourdieu klasami, to np. płeć, wiek, rasa, status materialny... Hierarchia ważności poszczególnych czynników w procesie kształtowania habitusu zależna jest od znaczenia jakie przypisuje im system społeczny. W społeczeństwach niezróżnicowanych znacząco pod względem ekonomicznym status materialny będzie miał mniejsze znaczenie dla habitusu niż płeć albo wiek. Chociaż habitusy są zróżnicowane to w społeczeństwie istnieją grupy oparte na ich podobieństwie. Grupy te można nazwać grupami interesu, ponieważ łączące ich członków społecznie istotne cechy oraz układ stosunków społecznych, określają też potrzeby, do których zaspokojenia te jednostki powszechnie dążą. W warunkach ograniczoności zasobów, niezbędnych do zaspokojenia potrzeb, grupy oparte na identyczności wybranych czynników kształtujących habitus, stają do walki o zasoby. O podziale dóbr, niekoniecznie materialnych, decyduje siła którą dysponują poszczególne grupy, czyli skuteczność całkowicie realnej przemocy. Ponieważ rzeczywistość społeczna jest płynna i dynamiczna i potencjalnie każdy wzór społecznych stosunków może po pewnym czasie ulec zmianie, zwycięzcy w walce o zasoby chcą utrwalić swoją uprzywilejowaną pozycję po to, by zabezpieczyć się przed buntem pokonanych. Najskuteczniejszą metodą jest przekonanie pokonanych (ale również zwycięzców), że podział dóbr jest sprawiedliwy – w ten sposób pokonanym odbiera się możliwość zakwestionowania istniejącego porządku już na poziomie intelektualnym. Ciągły proces przekonywania społeczeństwa do trwania w danym porządku społecznym polega na skłonieniu jednostek do uwewnętrznienia norm i wartości grupy uprzywilejowanej i przez to traktowania ich jako własnych. Jest to trwająca przez całe życie jednostki socjalizacja do akceptowania przez nią nierówności społecznych i traktowania porządku społecznego jako tak naturalnego, że niewymagającego krytycznej refleksji. Proces socjalizowania jednostki, którego najważniejszą agendą jest według Bourdieu zinstytucjonalizowany system edukacji, odbywa się przy wykorzystaniu symboli, które denotują całe systemy norm i wartości. Obecne w przestrzeni publicznej symbole wzmacniają i nieustannie przypominają jednostkom o fundamentach, na których zbudowany jest dany system społeczny. Symbolem jest nie tylko flaga czy wizerunek bóstwa, lecz również praktyki językowe. Symbole pomagają szybko i poprawnie – pod względem zgodności z reprezentowanymi przez nie systemami norm i wartości – dostarczać definicje sytuacji, bez konieczności stosowania czasochłonnych procedur analitycznych, tak by ocena danej kwestii wydawała się niemal intuicyjna.

Przemoc symboliczna kształtuje więc habitus, a habitus wpływa na treść i formę przemocy symbolicznej. Zarówno habitus jak i przemoc symboliczna określają szanse życiowe jednostki (Bourdieu nazwał je kapitałem społecznym) na tzw. polach, czyli w społecznych mikroświatach (polityka, gospodarka, wojsko...). System społeczny kształtuje się więc według Bourdieu pod wpływem sprzężonych oddziaływań habitusu, przemocy symbolicznej i układu sił na poszczególnych polach.

Ważnym składnikiem systemu norm i wartości przekazywanego w wyniku przemocy symbolicznej, są stereotypy i uprzedzenia. Określają one sposób postrzegania i emocjonalnego reagowania na dane kategorie jednostek i ich postępowanie, warunkując kształt – pozytywnych lub negatywnych – praktyk dyskryminacyjnych. Tak więc przemoc symboliczna za pośrednictwem norm i wartości określa kształt praktyk dyskryminacyjnych, które stanowią ważny aspekt habitusu. Socjalizacja według treści zawartych w procesie przemocy symbolicznej nigdy nie jest jednak do końca i we wszystkich przypadkach skuteczna. Redukuje ona ryzyko jakim dla systemu społecznego jest odrzucenie konstytuujących go norm i wartości lecz nie likwiduje go. Zmiana społeczna możliwa jest dzięki odrzuceniu danych norm i wartości i zastąpieniu ich nowymi, co następuje wtedy, gdy wystarczająco w danych okolicznościach liczna grupa jednostek dostrzeże istnienie przemocy symbolicznej i podejmie próby jej przezwyciężenia.

Warunkiem przezwyciężenia sankcjonującej nierówności społeczne przemocy symbolicznej jest jej dostrzeżenie, które może stać się impulsem do mniej lub bardziej skoordynowanych prób zmiany sytuacji. Jeszcze nigdy dostrzeżenie nierówności społecznych nie było tak łatwe jak w dzisiejszych czasach. Rosnące w siłę media, a zwłaszcza telewizja, ukazują całe spektrum jakości ludzkiej egzystencji – elitarne przyjemności bogaczy, zwyczajny dostatek klasy średniej oraz ubóstwo klasy niższej. Młodzi Francuzi - potomkowie imigrantów, codziennie widzą jak bardzo (na ich niekorzyść) różni się ich egzystencja i szanse życiowe od egzystencji i szans życiowych rdzennych Francuzów. W czasach szalejącej konsumpcji, gdy – jak napisał Marek Krajewski – ważność każdego aspektu społecznej rzeczywistości jest wyznaczana przez przyjemność jakiej może on dostarczyć (popularyzacja rzeczywistości) młodzi Francuzi z przedmieść czują się – i są - wykluczeni ze społeczeństwa. Przez całe życie narasta w nich gniew i frustracja, a nadzieja na wydostanie się z błędnego koła społecznych wykluczeń maleje. W tej sytuacji nie dziwi fakt, że gdy na beczkę prochu jaką są paryskie przedmieścia, padnie iskra – pogłoska o rasistowskim zachowaniu policji wobec dwóch muzułmańskich nastolatków, dochodzi do zamieszek na dużą skalę. Brak odpowiedniej polityki społecznej, której zadaniem jest skuteczne przezwyciężanie przemocy symbolicznej – stereotypów, uprzedzeń - sprawia, że młodzi muzułmanie, którzy z powodu dyskryminacji nie mogą osiągnąć propagowanych we francuskim społeczeństwie celów życiowych uciekają w mertonowsko zdefiniowane dewiacje – bunt albo wycofanie.

W taki właśnie sposób przemoc symboliczna wywołuje przemoc niesymboliczną, realną.

Na zdjęciu: Samochód znaleziony rano w Strabourgu po nocy zamieszek (jesień 2005)
Żródło: Francois Schnell / Wikimedia Commons

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl