Koizumi zmieni Japonię ?

13-11-2003

Autor: Andrzej Kaniewski

Junichiro Koizumi został mianowany premierem japońskiego rządu w maju 2001. Wtedy jego popularność „w narodzie” wynosiła 87%. Ten 61-letni rozwodnik przez 2 lata rządów niezbyt przypominał swych poprzedników. Bezpośredni sposób bycia, bujna fryzura, a zarazem nienagannie skrojony garnitur to cechy nowego lidera. Lidera nie tylko rządu , ale i narodu.

 


Koizumi potrafi dotrzeć do ludzi. Nie funduje im banałów, nie słodzi. Jego zdjęcie pojawiło się na okładce płyty Presleya wraz z napisem: „Mój album piosenek Elvisa Presleya”. Przedstawiając plan reform mówił otwarcie, że wielu przyniosą one „pot i łzy”.

 

Koizumi, który jako pierwszy w historii szef Partii Liberalno - Demokratycznej objął to stanowisko nie w wyniku zakulisowych uzgodnień między frakcjami, lecz pod presją partyjnych dołów sfrustrowanych nieporadnością przywództwa i narastającym kryzysem. Stworzył własne ciała decyzyjne w ramach biura szefa rządu, zmniejszając rolę gremiów partyjnych i biurokracji. Sam wybrał ministrów, nie kierując się, jak to było wcześniej w zwyczaju, rekomendacjami liderów poszczególnych frakcji. Do jego najbliższego otoczenia należy m.in. Heizo Takenaki – doradca do spraw gospodarczych. To jego rady motywują Koizumiego , by uzdrowić horrendalnie zadłużony i z niejasnymi układami japoński sektor bankowy, oraz zmniejszyć wreszcie deficyt budżetowy: 140 mld dolarów-najwyższy na świecie. Dzięki sprytowi, ogromnej popularności i sprzyjającym okolicznościom, Koizumi stał się pierwszym od lat liderem z prawdziwego zdarzenia.

 

Również w polityce zagranicznej nie boi się oskarżeń czy to o zbytni nacjonalizm (trzykrotnie odwiedził świątynię Jasukuni, gdzie obok bohaterów japońskich walk figurują również nazwiska zbrodniarzy wojennych) , czy też uległość wobec USA (pomoc w odbudowie Iraku).

 

Nie udało mu się zrealizować wielu przedwyborczych obietnic, lecz mimo to społeczeństwo wciąż jest za nim. Świadczą o tym wyniki niedzielnych wyborów (09.11.2003)

 

Rządząca w Japonii koalicja pozostanie u władzy, gdyż uzyskała w niedzielnych wyborach do Izby Reprezentantów absolutną większość mandatów. Wprawdzie sama partia premiera straci około 10 mandatów , ale i tak Koizumi pozostanie u władzy.

 

Wynik ten jest z pewnością zasługą  poparcia dla charyzmatycznego premiera. Pomimo wpadek Japończycy chcą , by nadal ich krajem rządził człowiek , którego rządy przynoszą wymierne efekty (japońskie firmy odzyskują rentowność, w górę idzie tokijska giełda, która odrobiła niedawno straty z poprzednich dwóch lat. Wzrost PKB w stosunku rocznym wyniósł w pierwszym kwartale tego roku 2,4 proc., a w drugim aż 3,9 proc., co jest absolutnym rekordem w ostatnich, mizernych latach.)

Przed Koizumim wiele wyzwań (sytuacja na Półwyspie Koreańskim, dalsze reformy „bez żadnych wyjątków, problemy społeczne –starzejące się społeczeństwo), którym musi podołać , by znów Nippon był Krajem Kwitnącej Wiśni.


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.