Przeciwko wojnie oponuje 54 % ankietowanych, jeżeli ofiarami będą tysiące irackich cywilów. Lawrence Korb, asystent w Ministerstwie Obrony podczas rządów Ronalda Regana mówi, iż z badań wynika, ze wojna z Irakiem nie jest wojną z przymusu, lecz z wyboru. - Ludzie chętnie popierają wojnę, jeżeli nie kosztuje zbyt wiele i jeżeli mamy międzynarodowe poparcie. Amerykanie przeprowadzają analizę korzyści i strat.
Kiedy straty są zbyt wielkie, Amerykanie mówią : Tak, możemy żyć obok Saddama - stwierdza Korb. Według ankiety przeprowadzonej przez tygodnik “Newsweek”, 70 % respondentów jest zdania, iż wojna w Iraku spowoduje poważne problemy ze strony świata arabskiego wobec Stanów Zjednoczonych. Trzy czwarte myśli, że popchnie to Irak do użycia broni biologicznej lub chemicznej. Niemal dziewięciu z dziesięciu ankietowanych uważa, ze zapoczątkuje to terrorystyczne ataki wobec mieszkańców USA. Ankieta pokazuje, że poparcie dla militarnej akcji spada do jednej czwartej w środowisku Afroamerykanów. Malejące poparcie wśród czarnych obywateli może być związane z dużą liczbą Afroamerykanów, którzy służą w armii. - Oni rozumieją bardziej niż ktokolwiek inny, jakie mogą być konsekwencje wojny - wyjaśnia Lawrence Korb.
Amerykanie sceptycznie odnoszą się do przygotowań wojennych. - Jeżeli Bush zdecyduje się na atak bez światowego poparcia, to czym stanie się Ameryka ? - mówi Kerri Khairat, 28 - letnia matka trojga dzieci. Gdzie znajdziemy fundusze na wewnętrzne potrzeby, jeśli wydajemy miliardy na wojnę? Korb uważa jednak, że brak zgody na rozpoczęcie wojny nie jest koniecznie problemem dla rządu. - Jeśli pójdziemy na wojnę, ludzie jak zawsze zjednoczą się wokół prezydenta. Jednak, jeżeli rezultat nie będzie pomyślny, będzie miał on poważny problem. Myślę, że rezultaty ankiety pokazują, że ludzie rozumieją, że wojna nie jest czymś absolutnie koniecznym.
AJC/Zogby przeprowadzilo sondaz w dniach11-12 lutego na reprezentatywnej probie 1,002 mieszkancow Stanow Zjednoczonych.
Autor: Joanna Babińska