Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Kraj / Gospodarka / Silny UniCredit, polski rząd w defensywie               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
23-03-2006

 

19-10-2006

 

12-04-2006

  PZU przejmie akcje likwidowanego BPH?

10-04-2006

 

06-06-2010

 

05-09-2009

 

02-10-2008

  Ulepszony plan ratowania gospodarki

+ zobacz więcej

Silny UniCredit, polski rząd w defensywie 

22-04-2006

  Autor: Ignacy Morawski z Rzymu

Analitycy nie mają wątpliwości – batalię między polskim rządem a grupą bankową UniCredit wygrali Włosi. Bez większych wyrzeczeń osiągnęli swoje cele strategiczne, zaś rząd Kazimierza Marcinkiewicza po hucznych zapowiedziach i pogróżkach musiał wycofać swój sprzeciw wobec fuzji banków Pekao i BPH, w których większościowym udziałowcem jest UniCredit.

 

 

Warto podsumować wynik tych negocjacji i sporządzić protokół końcowy korzyści i strat po obu stronach.

Celem strategicznym UniCredit jest ekspansja w Europie Środkowo-Wschodniej. Z tym regionem grupa łączy największe nadzieje na zyski. Łącząc Pekao i BPH, Włosi stworzą największy bank w Polsce z udziałem w rynku ok. 20%. Warunki, na jakie musieli przystać w zamian za zgodę rządu polskiego na tę fuzję, nie są zbyt krzywdzące. Po pierwsze, dwieście placówek BPH oraz sama marka mają zostać sprzedane. To tylko trochę więcej niż zakładał Alessandro Profumo, prezes UniCredit, który przewidywał, że będzie musiał się pozbyć części oddziałów BPH sąsiadujących z Pekao.

Po drugie, przez dwa lata, czyli do roku 2008, Włosi zobowiązali się nikogo nie zwalniać. UniCredit słynie z radykalnej polityki obniżania kosztów poprzez redukcję zatrudnienia, zatem ten warunek jest chyba najbardziej dotkliwy. Łatwo go jednak obejść „upychając” część pracowników w sprzedawanych placówkach. Poza tym, dwa lata w perspektywie inwestycji o tak dużej wartości to niewiele.

Polski rząd podawał dwa główne motywy sprzeciwu wobec fuzji: utrzymanie zatrudnienia oraz niedopuszczenie do powstania banku, który zdominuje rynek. Bez względu na warunki porozumienia, nowy bank, którego dokładna nazwa nie jest jeszcze znana, i tak zdobędzie dominującą pozycje na rynku, wyprzedzając bezkonkurencyjny dotąd PKO BP. Gwarancje zatrudnienia zaś, o czym wspomniałem, można obejść. Problem dla polskiego rządu nie tkwi jednak w wyniku negocjacji, ale w przyjętej strategii. Przyjęty oficjalnie cel, jakim był sprzeciw wobec fuzji, w porównaniu do osiągniętego porozumienia, wygląda na śmiesznie wielki. Postawa Kazimierza Marcinkiewicza przypominała wycofującego się raka. Mediolański dziennik „Corriere della Sera” podkreślił, że polski premier „zmienił swoją postawę po tym, jak zauważył uciekających z Polski inwestorów”. Inne włoskie gazety pisały to samo zdanie: „polski rząd zachował twarz”. Lepsze zachowanie twarzy niż totalna porażka, ale mimo wszystko postawa raka osłabia prestiż polskiego rządu na arenie międzynarodowej. Przy następnych negocjacjach jego pozycja może być dużo słabsza.

Przyjmując cel zupełnie niewspółmierny do możliwości nasz rząd nadał sprawie rozgłos, który bardzo zaszkodził wizerunkowi Polski w Europie. Do naszego premiera przylgnęła etykietka nacjonalisty. Spór o fuzję w Komisji Nadzoru Bankowego (zasiadają w niej przedstawiciele NBP oraz rządu) wywołał histeryczną debatę w Sejmie, zakończoną przyjęciem uchwały o powołaniu komisji śledczej, mającej zbadać działalność KBN w ostatnich latach. Na Zachodzie interpretowano to jako poważne zagrożenie dla niezależności Narodowego Banku Polskiego. Zachodnia prasa przedstawiała Leszka Balcerowicza jako ikonę polskiego sukcesu gospodarczego, zagrożonego obecnie przez skrajnie prawicowe i populistyczne ugrupowania.

Wprawdzie równie ostro, a nawet ostrzej, krytykowano w ostatnim czasie Francję, której rząd nie zgadza się na liberalizację rynku energii i przejęcie francuskiego koncernu Suez przez włoski Enel, jednak nie jest to dla nas żadne pocieszenie. Zaufanie inwestorów zagranicznych do rynku polskiego wciąż trzeba podtrzymywać. Jest ono bardzo duże, jednak wciąż wrażliwe. Nie mamy co porównywać się tu z Francją. Polscy politycy mogą zaszkodzić polskiej gospodarce znacznie bardziej niż francuscy politycy gospodarce francuskiej.

Nie ulega wątpliwości, że na polu politycznym spór o UniCredit jest porażką rządu Marcinkiewicza. Finał całej sprawy z punktu widzenia rynku jest jednak korzystny nie tylko dla włoskiej grupy, ale także polskiego sektora bankowego. Banalne może być stwierdzenie, że nic dobrego nie wynika z wtrącania się rządu w procesy rynkowe. Za tym kryje się jednak głębsza kwestia. Nasz rząd chciał bronić pracowników, tymczasem celem powinni być konsumenci. Priorytetem rządu działającego w gospodarce rynkowej powinna być konkurencyjność, a nie zatrudnienie. Pracę w sztuczny sposób można dać ludziom tylko w krótkim okresie. W długim zaś czasie o zatrudnienie powinien dbać rynek, który musi być konkurencyjny, aby zapewnić długotrwały wzrost gospodarczy. UniCredit jest największym włoskim bankiem i w długiej perspektywie jego umocnienie na polskim rynku będzie z korzyścią dla klientów, którzy będą mieli dostęp do szerszej gamy nowoczesnych produktów.

Należy pamiętać, że przejęcie BPH przez UniCredit nie ma wiele wspólnego z dyskusją o wyprzedaży polskich banków zachodniemu kapitałowi, a taki wątek zdawał się pojawiać w debatach sejmowych. BPH już wcześniej należał do niemieckiego banku HVB, przejętego w zeszłym roku przez Włochów. Obecnie zmienił po prostu właściciela z niemieckiego na włoskiego.

Przy tak wielu słowach krytyki wobec Kazimierza Marcinkiewicza należy się jednak na koniec słówko pocieszenia. Nasz premier nie jest sam. Banków przed sprzedażą bronią wszyscy, także, a może szczególnie… Włosi. Z postawy protekcjonistycznej słynął były gubernator Banca d’Italia (odpowiednik NBP) Antonio Fazio. W zeszłym roku stał się on bohaterem wielkiej afery, związanej z nielegalnym działaniem mającym na celu niedopuszczenie do przejęcia niektórych włoskich banków przez banki zagraniczne. Policyjne podsłuchy ujawniły, że gubernator prowadził tzw. insider trading, tzn. wykorzystywał nieopublikowane informacje, co we Włoszech jest bardzo poważnym przestępstwem (pomagał koledze z włoskiego banku BPI, który konkurował z holenderskim ABN przy kupnie innego włoskiego banku). Fazio musiał podać się do dymisji. Jego następca, Mario Draghi, jest uznawany w tej kwestii za liberała, nie broni tak zaciekle włoskich banków przed wykupem. Jednak nawet on podkreśla konieczność łączenia się mniejszych banków, aby same mogły zapobiec przejęciom przez zagraniczny kapitał. Jeżeli do wielkiego, ponadnarodowego europejskiego rynku trudno przyzwyczaić się liberałom, to co dopiero polskiej prawicy…

Spór UniCredit-Polska: kalendarium wydarzeń

Sierpień 1999 r. – UniCredit przejmuje kontrolę nad bankiem Pekao S.A., wykupując od Skarbu Państwa 52% jego akcji. Włoska grupa bankowa podjęła w umowie prywatyzacyjnej zobowiązanie, że nie będzie inwestować w inne polskie banki.

Czerwiec 2005 r. – UniCredit staje się inwestorem strategicznym w drugim co do wielkości niemieckim banku HypoVereinsBank, stając się w ten sposób jednym z największych graczy bankowych w Europie. Jest to największa fuzja ponadnarodowa w historii bankowości. Poprzez HVB Włosi przejmują kontrolę nad polskim Bankiem Przemysłowo-Handlowym, którego Niemcy byli większościowym udziałowcem. Na wykonywanie praw akcjonariusza potrzebna jest zgoda Komisji Nadzoru Bankowego. UniCredit chce przeprowadzić fuzję Pekao i BPH.

Grudzień 2005 r. – ówczesny minister skarbu Andrzej Mikosz żąda od UniCredit spełnienia warunków umowy prywatyzacyjnej Pekao z 1999 r. Włosi argumentują, że zakaz inwestowania w pozostałe polskie banki wygasł w momencie wejścia Polski do Unii Europejskiej (jest niezgodny ze swobodą przepływu kapitału; ponieważ w tej dziedzinie Polska nie otrzymała okresów przejściowych, więc prawo wspólnotowe jest nadrzędne nad prawem polskim).

16 stycznia 2006 r. – komisarz UE ds. konkurencji Neelie Kroes żąda wyjaśnień od rządu polskiego, kilka dni później podobny list wysyła nam komisarz ds. rynku wewnętrznego, Charlie McCreevy. Komisja Europejska uważa stanowisko rządu za niezgodne z prawem wspólnotowym. Z drugiej strony, rząd uważa za niezgodną z prawem wspólnotowym zgodę Komisji Europejskiej na fuzję UniCredit i niemieckiego HVB w części dotyczącej rynku polskiego.

2 lutego 2006 r. – Polska stawia UniCredit ultimatum: Włosi mają się pozbyć kontrolnego pakietu akcji BPH w ciągu trzech miesięcy. Prezes UniCredit Alessandro Profumo jedzie do Brukseli przekonywać unijnych komisarzy do swoich racji.

21 lutego 2006 r. – komisarz McCreevy ogłasza wszczęcie oficjalniej procedury skargi na polski rząd do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (sąd Unii Europejskiej).

3 marca 2006 r. – minister skarbu chce, aby Komisja Nadzoru Bankowego zablokowała fuzję Pekao i BPH.

9 marca 2006 r. – słynne starcie w KNB pomiędzy Leszkiem Balcerowiczem a przedstawicielami rządu. Prezes NBP wyklucza z posiedzeń Komisji wiceministra Cezarego Mecha, który wcześniej zapowiadał, że sprzeciwi się fuzji. Powód wykluczenia: brak obiektywizmu. Prawnicy uznają decyzję za zgodną z prawem, rząd i sejmowa większość oskarżają Balcerowicza o działanie na szkodę państwa. Decyzja o fuzji zostaje odłożona na późniejszy termin. Przedstawiciele NBP w Komisji są skłonni powiedzieć „tak”, rząd jest wciąż przeciwny.

Od tej pory stanowisko polskiego rządu zaczyna się powoli zmieniać.

17 marca 2006 r. – Alessandro Profumo w Warszawie. Premier Kazimierz Marcinkiewicz mówi, że należy szukać drogi do porozumienia. Daje na to trzy tygodnie.

27 marca 2006 r. – brytyjski dziennik „Financial Times” podaje, że drogą do porozumienia może być sprzedaż przez UniCredit marki BPH. Profumo milczy. Podobnie Marcinkiewicz.

5 kwietnia 2006 r. – na kilka minut przed decydującym posiedzeniem Komisji Nadzoru Bankowego jest porozumienie. UniCredit sprzeda 200 placówek BPH oraz samą markę banku, a także zobowiązuje się nie zwolnić nikogo przez dwa lata. Marcinkiewicz i Profumo mówią, że porozumienie jest korzystne dla obu stron. Prasa i analitycy podkreślają – UniCredit osiągnął prawie wszystko, co chciał; Polacy wycofali się rakiem.

19 kwietnia 2006 r. – oficjalne podpisanie umowy.

Logo UniCredit pochodzi ze strony internetowej Spółki.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl