Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Gajdar, ojciec Ilhama               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
01-09-2007

 

21-07-2007

 

12-05-2007

 

14-08-2006

 

28-07-2006

 

27-05-2006

  Organizacja na rzecz Demokracji i Rozwoju Ekonomicznego

18-03-2006

 

+ zobacz więcej

Gajdar, ojciec Ilhama 

10-08-2003

  Autor: Jarosław Błaszczak

Gajdar Alijew przez ponad 30 lat był najważniejszą postacią azerskiej polityki. Teraz sędziwy prezydent stoi nad grobem i usiłuje zapewnić sukcesję swemu synowi. Ale ulice Baku nie chcą kolejnych dekad pod rządami klanu Alijewów.

 

 

 

Era Gajdara Alijewa rozpoczęła się w 1969, gdy został I sekretarzem partii komunistycznej w sowieckim wówczas Azerbejdżanie. W 1982 awansował i został pierwszym w historii ZSRR muzułmaninem zasiadającym w Biurze Politycznym KPZR w Moskwie. Po dojściu do władzy Gorbaczowa i wprowadzeniu pierestrojki, w 1987 został zmuszony do przejścia na emeryturę i powrotu do Azerbejdżanu. Okazał się jednak wyjątkowo aktywnym emerytem...

 

Powrót emeryta

 

W 1991 został przewodniczącym parlamentu i faktycznym przywódcą swojego rodzinnego Nachiczewania, azerskiego regionu oddzielonego od reszty kraju pasem ziem ormiańskich. Wkrótce potem pierwszy demokratycznie wybrany prezydent niepodległego Azerbejdżanu, Abulfaz Elczibej, zaprosił Alijewa do powrotu do Baku. Kraj był wtedy pogrążony w chaosie, zrujnowany toczoną z Armenią wojną o Górny Karabach. Kolejna wojna, tym razem domowa, dosłownie wisiała w powietrzu.

 

W 1993 Elczibej został obalony i władzę przejął Alijew. Jeszcze w tym samym roku zorganizował wybory prezydenckie, w których odniósł pewne zwycięstwo. W 1998 wybrano go na kolejną pięcioletnią kadencję, przy czym żadne z tych wyborów nie zostały uznane przez organizacje międzynarodowe za w pełni uczciwe i demokratyczne.

 

Rodzinny interes

 

Równocześnie z umacnianiem się pozycji prezydenta, na znaczeniu zyskiwała również jego rodzina, coraz częściej nazywana już klanem. Już od czasów opisywanych przez Żeromskiego w “Przedwiośniu”, głównym bogactwem Azerbejdżanu jest wydobywana spod dna Morza Kaspijskiego ropa naftowa. Obecnie eksploatacją złóż zajmuje się państwowa kompania SOCAR, wraz ze swoimi zachodnimi partnerami. W 1994 wiceszefem SOCAR-u został syn prezydenta, trzydziestodwuletni wówczas Ilham Alijew. Był to dopiero początek jego błyskotliwej kariery na szczytach władzy, Rok później młodszy Alijew został członkiem parlamentu z ramienia kierowanej przez ojca partii Nowy Azerbejdżan (YA). Od 1999 jest wiceprzewodniczącym tego ugrupowania, zaś od stycznia tego roku przewodzi azerskiej delegacji w Radzie Europy. Ponadto jest szefem Komitetu Olimpijskiego (podobnie jak do niedawna syn Saddama Husajna w Iraku).

 

Schorowany przywódca

 

O kiepskim stanie zdrowia urodzonego w 1923 prezydenta mówiło się już od dawna. Pierwszego ataku serca doznał już w 1987. W 1999 kardiochirurdzy z amerykańskiej kliniki w Cleveland musieli wszczepić mu by-passy, wiadomo, że przechodził także operację prostaty.

 

Jednak dopiero wiosną tego roku stało się jasne, że Alijew senior może nie dożyć zaplanowanych na październik kolejnych wyborów. 21 kwietnia prezydent wygłaszał transmitowane na żywo przez państwową telewizję przemówienie w Akademii Wojskowej w Baku. W pewnym momencie nagle przerwał, złapał się za serce i zdążył tylko powiedzieć “Coś mnie jakby uderzyło” zanim towarzyszący mu urzędnicy wyprowadzili do z sali.

 

Po kwadransie wrócił, zdeterminowany, by dokończyć wystąpienie. Jak twierdzą świadkowie, był blady, ale sprawiał wrażenie, że wszystko jest już pod kontrolą. Jednak kilka minut później znów zasłabł i upadł na podłogę. Podjęto decyzję o natychmiastowym usunięciu z sali wszystkich dziennikarzy i przerwaniu transmisji telewizyjnej. Przekaz wznowiono jednak zaledwie po kilku minutach. Widzom ukazały się obrazki uśmiechniętego prezydenta, radośnie machającego do dwóch tysięcy zgromadzonych.

 

Następnego dnia biuro prasowe prezydenta, jakby na wszelki wypadek, wydało jeszcze komunikat, że głowa państwa jak zawsze pracuje w swoim biurze i czuje się dobrze. Tym niemniej, jeszcze przed końcem kwietnia Alijew udał się do szpitala wojskowego w Turcji, gdzie spędził około dwóch tygodni.

 

Sukcesor

 

Problem sukcesji autorytarnej władzy jest czymś stosunkowo nowym w azjatyckich republikach powstałych po rozpadzie ZSRR. Większość przywódców tego regionu to panowie w okolicach sześćdziesiątki, cieszący się stosunkowo dobrym zdrowiem, a więc nie uważający kwestii następstwa władzy za priorytet. Tym niemniej i oni wiedzą, że nie będą żyć wiecznie, dlatego od dłuższego czasu z zainteresowaniem przyglądają się sytuacji w Azerbejdżanie.

 

Alijew, z racji wieku i stanu zdrowia, musi być na tym polu pionierem. Od dłuższego czasu coraz częściej pokazywał się w mediach, w tym na bilboardach, z synem, chcąc budować jego wizerunek jako męża stanu i godnego następcę. Latem zeszłego roku deputowani dokonali zmian w konstytucji, według których drugą najważniejszą osobą w państwie, i tymczasową głową państwa w razie opróżnienia urzędu prezydenckiego, stał się premier, a nie jak wcześniej przewodniczący parlamentu. Scenariusz był prosty: w odpowiedniej chwili postawić Ilhama na czele rządu i tym sposobem zagwarantować mu sukcesję.

 

Rzecz w tym, że Ilham jest w azerskim społeczeństwie bardzo niepopularny. Jeszcze za czasów jego rządów w kompanii naftowej przylgnęła do niego etykietka hazardzisty i kobieciarza. Ponadto jest powszechnie postrzegany jako dość słaby polityk. Dlatego jego nominację na urząd premiera odwlekano jak tylko się dało.

 

Załamanie

 

Jednak w lipcu tego roku sytuacja sięgnęła punktu krytycznego. Sędziwy prezydent, którego serce jest w coraz gorszym stanie, musiał wrócić do tureckiego szpitala. Choć propaganda zapewniała, że nie dzieje się nic wielkiego, niezwykła nerwowość administracji szybko pokazała prawdziwą grozę sytuacji. 4 sierpnia parlament, przy pustych ławach opozycji, która zbojkotowała głosowanie, powołał na premiera Ilhama Alijewa. Dokonywano tego w takim pośpiechu, że zapomniano nawet o wcześniejszym przegłosowaniu uchwały odwołującej poprzedniego szefa rządu – Artura Rasi–Zade. Kiedy kilka godzin po posiedzeniu błąd został odkryty, Rasi–Zade, ratując sytuację, sam podał się do dymisji “z przyczyn zdrowotnych”.

 

6 sierpnia Alijew senior został przetransportowany do kliniki w Cleveland, gdzie był już co najmniej dwukrotnie operowany. Niezależne źródła tureckie podały, że prezydent był nieprzytomny i oddychał za pomocą respiratora. Oczywiście nikt w Baku tego nie potwierdził, ale w kręgach opozycyjnych już zaczęły krążyć plotki, że być może tak naprawdę prezydent nie żyje już od kilku dni.

 

Wybory

 

Większość komentatorów odrzuca te spekulacje. Nie zmienia to jednak faktu, że nawet jeśli Alijew będzie w stanie wziąć udział w październikowych wyborach, to niemal na pewno będzie się starał jak najszybciej przekazać władzę synowi.

 

Klan stosuje tu bardzo ciekawą taktykę. Zakładając, że prezydent dotrwa do października, do wyborów stanie aż trzech Alijewów. Gajdar, Ilham oraz Dżalal, brat Gajdara i wykładowca akademicki z tytułem profesora. Wystawienie tego ostatniego ma na celu wyłącznie nakłonienie inteligencji do głosowania na klan. Jest niemal pewne, że tuż przed wyborami profesor wycofa się, przekazując swoje głosy bratu lub bratankowi. Tylko któremu z nich ?

 

Pod uwagę brane są dwa warianty. Najprościej byłoby, gdyby tuż przed głosowaniem wycofał się również Ilham. Wtedy jego ojciec zapewne wygrałby wybory (główny kandydat opozycji już od dawna wie, że nie zostanie dopuszczony do udziału), po czym szybko przekazałby władzę synowi i sukcesja dopełniłaby się. Jest tylko jeden szkopuł: czy zdrowie Gajdara na to pozwoli ? Jeśli nie, jest jeszcze druga możliwość: ostatecznym kandydatem klanu zostaje Ilham. Ale wtedy konieczne może się okazać sfałszowanie wyborów na wielką skalę.

 

Protesty

 

I jeszcze wiadomość z ostatniej chwili: w sobotę, 9 sierpnia, w Baku odbyła się ok. dziesięciotysięczna demonstracja. Protestujący sprzeciwiali się mianowaniu syna prezydenta premierem. Krzyczeli “Precz z monarchią” i “Chcemy wolnych wyborów". 20 młodych opozycjonistów zaraz po nominacji Ilhama podjęło strajk głodowy.

 

Te w gruncie rzeczy niezbyt doniosłe wydarzenia pokazują jedno: jeśli klan Alijewów będzie chciał za wszelką cenę zrealizować swój plan, tegoroczna jesień może być w Azerbejdżanie naprawdę bardzo gorąca. A pamiętajmy, że kraj ten leży na Zakaukaziu – w najbardziej zapalnym regionie dawnego ZSRR, a ponadto wielkie pieniądze do stracenia mają tam potężne koncerny z potężnych państw. Dlatego ewentualny kryzys może szybko przyciągnąć zainteresowanie wielkich tego świata, od USA, które będą bronić swych naftowych interesów, do Rosji, która wciąż marzy o dominacji nad swymi dawnymi koloniami.

 

Źródła: OSW, BBC

 

Jarosław Błaszczak

 

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl