Prezes Prawa i Sprawiedliwości uważa, że przypadek przyznania Wojciechowi Jaruzelskiemu Krzyża Zesłańców Sybiru wskazuje na "konieczność zmiany aparatu państwowego pod względem personalnym". Jarosław Kaczyński wyraził jednocześnie opinię, że prezydent nie jest w stanie kontrolować wszystkich dokumentów, które podpisuje.
Kaczyński podkreślił na konferencji prasowej w Lublinie, że nie zna ustawy, na podstawie której przyznano odznaczenie. Jego zdaniem, albo odznaczenie Jaruzelskiemu należy się na podstawie ustawy automatycznie, albo też można było go nie przyznać.
- "Są pewne podstawy, żeby tą błędną (decyzję) wynikającą z akcji zamierzonej - nie chcę tutaj używać słowa dywersja, bo to za duże słowo jak na tego rodzaju wydarzenia - wycofać" - powiedział J. Kaczyński.
Jarosław Kaczyński, który był szefem kancelarii Lecha Wałęsy, powiedział, że były prezydent podpisywał setki bądź tysiące decyzji. W opinii prezesa PiS skontrolowanie ich wszystkich było - jak się wyraził - "niemożliwe fizycznie i każdy, kto twierdzi coś innego, to albo popełnia błąd, albo jest pełen złej woli. Ja niestety obawiam się, że w tym wypadku chodzi o złą wolę, bo trudno przypuszczać, żeby dziennikarze polityczni tego rodzaju rzeczy nie wiedzieli" - dodał.
Według Kaczyńskiego, sprawa odznaczenia dla gen. Jaruzelskiego pokazuje, jak bardzo trzeba w Polsce zmienić aparat państwowy.
- "Żebyśmy mieli rząd Bismarcków i de Gaulla jako prezydenta, to z takim aparatem państwowym, bez jego radykalnej zmiany - pod względem personalnym także - nic nie zdziałamy, bo on się składa właśnie z takich ludzi, którzy chcą koniecznie przyznawać ordery generałowi Jaruzelskiemu "- powiedział prezes PiS.
Gen. Wojciech Jaruzelski poinformował, że w czwartek zwrócił prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu Krzyż Zesłańców Sybiru wraz z legitymacją. Uzasadniając swą decyzję napisał: "Nie chciałbym, żeby moja osoba stwarzała pretekst dla odgrzewania historycznych podziałów. Polsce, Polakom potrzebne jest przede wszystkim patrzenie w przyszłość".