Według sondaży przeprowadzonych przez ukraińskie instytucje badawcze w dniu wyborów ponad 30 proc. głosów poparcia zebrała „Partia Regionów” Wiktora Janukowycza. Jest to trzykrotnie więcej, aniżeli głosy oddane na „Naszą Ukrainę” prezydenta Wiktora Juszczenki, partię, która znalazła się na trzecim miejscu tuż za Blokiem Julii Tymoszenko.
Taki wynik wyborów można uznać za podsumowanie rocznych rządów ekipy „pomarańczowych”, co wskazywałoby, że Ukraińcy są niebardzo zadowoleni z sytuacji w kraju. Zaufanie dla Wiktora Juszczenki zaczęło spadać już od pierwszych dni zaprowadzania nowych porządków w kraju. Odżegnanie się od obietnicy reprywatyzacji, pakt stabilizacyjny z Wiktorem Janukowyczem stanowiący swojego rodzaju gwarancje ochrony przed odpowiedzialnością karną oraz dymisja Julii Tymoszenko przyspieszyły ten proces. Konflikt gazowy z Rosją i niekorzystne dla Ukrainy jego zakończenie pozbawiły większość społeczeństwa złudzeń co do uczciwości polityków.
Jeżeli oficjalne wyniki potwierdzą taki układ sił to będzie to oznaczać, że dla Ukraińców ważniejszy jest sprint w kierunku Rosji, aniżeli maraton na Zachód. Przewaga parlamentarna sił prorosyjskich z umiarkowanym pędem w kierunku Unii Europejskie może zaowocować uprawianiem bardziej wyważonej polityki zagranicznej, która wykluczy w przyszłości patowe sytuacje na linii Kijów-Moskwa oraz Kijów i inne kraje znajdujące się w rosyjskiej strefie wpływów. Daje to nadzieję na stabilizację energetyczną, której nie zapewniają dotychczasowe nieprecyzyjne umowy z Rosją.
Przy zachowaniu dotychczasowych relacji z krajami Unii Europejskiej przyczyni się do dalszego wzrostu nie tylko wskaźników ekonomicznych, ale rzeczywistej poprawy sytuacji Ukraińców. Jest to powrót do pierwotnej strategii w polityce zagranicznej Ukrainy, polegającej na zachowaniu neutralności politycznej i militarnej, określanej przez ukraińskich polityków jako „pozablokowość”. Jest to także najbardziej rzeczywisty scenariusz rozwoju na najbliższe lata. Prorosyjski układ sił w parlamencie i wzrost kompetencji tego organu wydają się być dodatkowymi argumentami potwierdzającymi, że tak właśnie będzie. Do Rosji Ukraina dołączyć nie chce, do UE – nie może, stąd pozostaje tymczasem balansowanie „pomiędzy”.