Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Dokonania lwa               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
18-04-2006

  Wielkanoc w Azji

29-03-2006

  Zarys historii Singapuru

26-02-2006

 

09-11-2004

  Fenomen Singapuru

+ zobacz więcej

Dokonania lwa 

28-03-2006

  Autor: Karolina Szuppe

Singapur to – obok Malediwów – najmniejsze państwo największego kontynentu. Jedne z zapomnianych już przez historię miast-państw. Mała rybka chińska w muzułmańskim morzu. Singapur jest wyjątkiem w Azji, jeśli chodzi o kulturę, przynależność etniczną mieszkańców, geografię i poziom rozwoju. Stanowi pewną anomalie w erze demokracji, ze względu na autorytarny styl sprawowania władzy (nazywany także stylem paternalistycznym lub merytokracją). Należy także zauważyć, że jest on miastem-państwem chińskim, który w sferze ideologicznej odnosi się bardzo silnie do myśli konfucjańskiej. Czy taka „płotka” (choć może „rekin”) może mieć dla nas jakieś dobre rady? Czy doświadczenia tego kraju mogą być przydatne dla innych narodów, w tym dla państw rozwijających się?

 

 

Kishore Mahbubani - wieloletni dyplomata, były minister spraw zagranicznych tego kraju – skłania się do tych twierdzeń. W książce „Can Asians think?” pisze o konkretnych rozwiązaniach w sferze społecznej, o polityce ekonomicznej. A także o tym, jak sukces Singapuru mógłby pomóc innym narodom. Jedna z jego tez brzmi – „Sukces tego kraju ma w sobie nadzieję. Jeśli bowiem reszta świata będzie w stanie zaakceptować warunki życia jego mieszkańców, wtedy sześć miliardów mieszkańców ziemi mogłoby mieszkać na obszarze wielkości Południowej Afryki. Taka możliwość sugeruje, że problemy naszej planety są do rozwiązania i można likwidować podziały.”

Warto jednak przypomnieć, iż „Singapurowi nadano kiedyś nazwę „Azji błyskawicznej” (instant Asia). Tutaj, bowiem cała Azja zawiera się jakby w kalejdoskopie. W wielorasowym Singapurze występują przecież wszystkie zasadnicze formacje dalekowschodniego Orientu. Co więcej, owe kultury Orientu nigdzie indziej nie przenikają się – może z wyjątkiem Hongkongu – tak doskonale z cywilizacją Zachodu, jak właśnie w tym miejscu.” Singapur jest sam w sobie czymś niezwykłym. Czy stanowi on dobry przykład do naśladowania? Fakt, niektóre z rozwiązań przyjętych w tym kraju mogą być skopiowane w innych i także mogą odnieść sukces. Jednak państwo to zostało ukształtowane pod wpływem tak wielu różnych, często historycznie do siebie odległych czynników, że trudno jest go porównywać z innymi. Mała powierzchnia, konieczność przetrwania podczas dwubiegunowego podziału świata, osobisty wpływ i charyzma wieloletniego premiera Lee Kuan Yew, realizacja konfucjańskiego modelu władzy. Singapur nie miał tradycji własnej państwowości, jest tworem czysto kolonialnym i większość mieszkańców tego kraju -wykluczając młodsze pokolenia - przyjeżdżała tam w celach zarobkowych.

Nie byłoby zadaniem łatwym nakłonić resztę narodów – w tym głównie tych cierpiących niedostatek – do życia według modelu singapurskiego. Z drugiej jednak strony – być może warto spróbować? Być może znalazłyby się pewne elementy uniwersalne. Na przykład – Douglas Sikorski w artykule „Effective goverment in Singapore” pisze, że „Singapur był wielokrotnie uważany za wzór dla państw trzeciego świata.” Poza tym zauważa, że „dzisiaj to społeczeństwa azjatyckie, nie amerykańskie są uważane za bardziej elastyczne.” Dochodzi tutaj problem koncepcji jednostki. Być może w zachodniej cywilizacji zbyt duży nacisk kładzie się na indywidualizm i zapomina o otoczeniu jednostki – sferze społecznej (tzn. rodzina, pracownicy danej firmy..). Co z kolei prowadzi do tak wielu wypaczeń obecnych w dzisiejszym świecie. Należy zauważyć, ze pan Sikorski wykłada na National University of Singapore, co może stworzyć zarzut subiektywizmu. Tak samo jak w przypadku dyplomaty Kishore Mahbubani.

Nie można ignorować faktu, że Singapur – jak pokazują wskaźniki ekonomiczne jest jednym z najszybciej rozwijających się państw. Czy jednak może stanowić wzór dla innych? Nie ma odpowiedzi na to pytanie bez odpowiedniej analizy historii, społeczeństwa i konkretnych rozwiązań ustrojowych. Poza tym można być uściślić –  w jakim zakresie kraj ten może być wzorem? Czy ma on być przykładem, jeśli chodzi o sprawne rządzenie czy też ochronę środowiska? A może jednak – ubezpieczenia społeczne? Najlepiej zbadać większość możliwych aspektów, nie zapominając jednocześnie, że Singapur nie jest idealny i nie jest bynajmniej rajem.

GOSPODARKA

Sukces gospodarczy Singapuru jest faktem – liczby mówią same za siebie. Według prognoz „The Economist” w roku 2005 wzrost PKB w tym kraju miał wynieść 4,9%, zaś w roku kolejnym – 4,7%. Inne dane (na rok 2005, według tego samego źródła) to PKB per capita – 25 tys. dolarów, a samo PKB – 107 mld dolarów. Oficjalna strona rządowego Wydziału Statystyki podaje nam nieco wyższe dane: PKB za same dwa pierwsze kwartały 2005 miał wynieść około 90 miliardów dolarów. Jeżeli zaś to chodzi o PKB per capita to możemy tam znaleźć ciekawe historyczne porównanie. W roku 1980 wynosiło ono 4 tys. dolarów, aby za dziesięć lat osiągnąć poziom 12 tys. dolarów. Rok 1995 to 23 tys. dolarów, a 2004 – 25 tys. dolarów. Widać także spadek PKB per capita w latach 1998-99 oraz 2001-2002, co było spowodowane spadkiem dynamiki wzrostu w Stanach Zjednoczonych i Japonii. Pokazuje to, iż gospodarkę Singapuru łączą mocniejsze więzy ze światem, aniżeli z samą Azją Południową. Same liczby i statystyki nie powiedzą nam jednak, skąd taki sukces? Skąd taka modernizacja?

Złożyły się na to trzy rodzaje czynników – ekonomiczne, kulturowe oraz odpowiednia polityka rządowa. Zacznijmy od tych pierwszych. Singapur był centrum handlowym już za czasów imperium brytyjskiego, posiadał potrzebne zaplecze oraz kadrę specjalistów kształconych głównie w Wielkiej Brytanii. „Pierwotną przyczyną wysokiej dynamiki rozwojowej (...) było wysokie tempo przyrostu nakładów inwestycyjnych (...), dzięki dużej podaży kapitału ze źródeł krajowych i międzynarodowych” Kapitał wewnętrzny pochodził głównie z oszczędności wewnętrznych a obecnie stopa oszczędności w Singapurze wacha się w okolicach 50 %. Innymi czynnikami była wysoka jakość siły roboczej (np. w roku 1996 43% mieszkańców powyżej 25 roku miało średnie albo wyższe wykształcenie, a analfabetyzm jest prawie nieznana dolegliwością) oraz istotny postęp technologiczny. Dużo ważniejsze było postępowanie rządu już od roku 1965.  Lee Kuan Yew pragnął stworzyć w „lwim mieście” światowe centrum „finansjery” i dlatego też stosunkowo szybko zlikwidowano tam wszelkie ograniczenia dotyczące wymiany walut, obniżano podatki od zysków, a nawet je likwidowano. Singapur poza tym postawił na eksport towarów wysokiej jakości, głównie elektronicznych zapoczątkował tym samym w roku 1979 drugą rewolucje przemysłową. Z drugiej strony polityka tego kraju nie jest w pełni liberalna. „Korporacjonizm państwowy (...) zbudował państwo opiekuńcze z szeregiem zarządzanych centralnie programów rozwojowych. Wiele przedsięwzięć, takich jak rozbudowa dróg, linii telefonicznych, mostów czy postmodernistycznego lotniska Changi, opartych zostało na centralnych planach państwowych.”

Ostatnim czynnikiem oddziałującym silnie na gospodarkę Singapuru jest kultura. Wiąże się to ze wspominanym wcześniej duchem wschodnioazjatyckiego (konfucjańskiego) kapitalizmu, którego głównym cechami są: nieustanne poszukiwanie doskonałości, wysoka stopa oszczędności, promocja wartości grupowych, familijność oraz ascetyczne życie. Znajduje to swój wyraz w m.in. tworzeniu nowych efektywniejszych technik zarządzania takich jak program „zero defektów” (zero defect – ZD), czy też tworzeniu certyfikatów jakości. Na poziomie gospodarstwa domowego odzwierciedla się to w skłonności do oszczędzania oraz ograniczaniu konsumpcji do nabywania najpotrzebniejszych rzeczy. Jak widać sfera społeczna przenika się tutaj w sposób całkowity z ekonomią, tworząc wybuchową mieszankę, która zapewnia Singapurowi stały wzrost PKB w wysokości około 5%. Trudno jest jednak mówić o zastosowaniu tego przykładu gdziekolwiek indziej, ze względu na jego unikatowość (zależną z kolei od geopolitycznych uwarunkowań).

SPOŁECZEŃSTWO

Problem społeczeństwa został już w pewien sposób dotknięty, zarówno w opisie historii, jak i w kontekście konfucjańskiego duchu kapitalizmu. Z drugiej strony warto się przyjrzeć mieszance etnicznej w „lwim mieście”. Ludność Singapuru liczy sobie obecnie ponad 4 miliony mieszkańców. Zaś podział na poszczególne grupy etniczne przedstawia się następująco: Chińczycy – około 76%, Malajowie – 14%, Indusi – 9%, tzw. „inni” (czyli Europejczycy, Amerykanie, Euroazjaci lub inaczej rasa kaukaska) – 1%. Warto odnotować, że „oficjalnie przyjmowana formułą społeczeństwa Singapuru, używana także w tamtejszych dyskusjach, jest CMIO (Chinese, Malays, Indians and Others).” Ten system podziału na rasy istniał już za czasów Brytyjczyków w XIX wieku, a obecnie podlega wielu modyfikacjom. Istotą jest zapewnienie każdej społeczności sposobności do krzewienia swoich tradycji kulturowych.

Konflikty etniczne od zawsze istniały w świadomości Lee Kuan Yewa jako potencjalna iskra zapalna, która mogłaby doprowadzić do klęski. A Singapur nie może po prostu sobie na nie pozwolić, szczególnie przy swoich uwarunkowaniach i położeniu. Dlatego też samo „propagowanie waśni rasowych i narodowych” jest surowo karane. „Wszystkie uroczystości publiczne i święta oparte są tam na zasadach „wielorasowości” i prezentują kultury wszystkich trzech „ras” (często z dodawaniem „rasy kaukaskiej” z jej symbolami).” Choć główna rolę w życiu publicznym tak naprawdę ciągle odgrywają Chińczycy.

Oddzielając poszczególne rasy od siebie przypisywano ludziom konkretne religie oraz języki, co wywoływało protesty. Nie zawsze, bowiem Indus był wyznawcą hinduizmu, mógł on także być katolikiem czy muzułmanem. I nie zawsze Chińczyk władał narzuconym odgórnie dialektem. Spory na tym tle – tym większe, gdyż każdej rasie i jej reprezentantom przyznaje się odgórne fundusze – zmusiły rząd Singapuru do ustępstw. Z drugiej strony taki podział na rasy ma swoje pozytywne strony – państwo staje się wtedy gwarantem praw każdej ze wspólnot oraz czynnikiem integrującym. Aby skonsolidować społeczeństwo i przeciwstawić nadmiernemu zachodniemu nonkonformizmowi zaczęto na początku lat 90. stosować politykę azjatyzacji „lwiego miasta” i promocji asian values (jako wartości wspólnych – shared values). Składały się na nie: „dobro wspólne”; uznanie rodziny jako kluczowej jednostki życia społecznego; poszanowanie jednostki; utrzymywanie konsensusu i zgody (w opozycji do zachodniej walki i konkurencji); promocja religijnej i rasowej harmonii. Ujęto je w tzw. „White Paper. Shared Values”, parlament przyjął te koncepcje w roku 1991 jako określające życie polityczne oraz społeczne Singapuru.

Podsumowując politykę rządu w zakresie etnicznym można przyznać, ze okazała się ona skuteczna – w tym sensie, że nie doszło i nie dochodzi na „wyspie” do spięć na tym tle. Singapur wyróżnia się tutaj pozytywnie w swoim regionie. Z drugiej strony można domniemywać, na ile takie odgórne narzucanie światopoglądu podoba się np. Indusom. Poza tym duża - w ostatnich latach – emigracja z tego kraju pokazuje, że coś jest nie tak. Drapacze chmur zastąpiły tradycyjna chińską architekturę; sztywne reguły zachowania – bezpośrednie relacje. „Dla wielu mieszkańców Singapuru miasto zostało pozbawione swojego ducha, witalności (...), co zastąpiono materialistycznym zimnem symbolizowanym przez wszechobecne przepisy i zakazy”

Mówiąc o kwestiach społecznych nie sposób uwzględnić „lwich” osiągnięć w zakresie sytemu ubezpieczeń społecznych, mieszkalnictwa, medycyny czy ochrony środowiska. Odnosząc się do tej ostatniej kwestii – 51% powierzchni Singapuru (całość to ponad 600 km˛) zajmują tereny zielone. Udało się to dzięki dalekosiężnym planom urbanistycznym oraz osobistemu zaangażowaniu Lee Kuan Yewa (dla którego zieleń ma być czynnikiem wspomagającym ludzka duszę). Ponadto obowiązują szczegółowe regulacje dotyczące posiadania samochodu, limitujące ich liczbę na wyspie.

Ciekawy do analizy jest system ubezpieczeń społecznych. „Opiera się na dwóch połączonych ze sobą filarach – Centralnym Funduszu Ubezpieczenia (Central Provident Fund) i Radzie Mieszkalnictwa i Rozwoju (Housing and Development Board) pod zwierzchnictwem Ministerstwa Narodowego Rozwoju.. Fundusz powstaje z obowiązkowych składek ubezpieczanego i jego pracodawcy (płacą oni po 20%jego wynagrodzenia).(...) Zgromadzone w ten sposób środki służą następnie rodzinie do pokrycia początkowego wkładu mieszkaniowego, kosztów opieki medycznej, wypłaty emerytury lub renty, a nawet kosztów dobrego wykształcenia dzieci.” Można to uznać za system obowiązkowego oszczędzania lub tez inny rodzaj opodatkowania. Jednak nie da się podważyć pozytywnej roli Funduszu. Dzięki niemu ponad 90% rodzin posiada mieszkania będące ich własnością; stopa śmiertelności wśród niemowląt wynosi tylko 4,4 (na 1000 urodzeń); nie istnieje problem ludzi bezdomnych i problem głodu. To z kolei wpływa na niską stopę przestępczości – 813 wykroczeń na 100tys. mieszkańców.

Wracając do programu CPF – ubezpieczenie medyczne obejmuje także tych najuboższych, jest ono gwarantowane przez rząd. Godny naśladownictwa jest także system nauczania, który sprawił, że zniknął problem analfabetyzmu. Zdolność umiejętnego czytania i pisania posiada ponad 94% mieszkańców (od 15 roku życia). Dodatkowo aż 90% dzieci rozpoczynających naukę skończy ją po minimum 10 latach, 20% pochwali się dyplomem uniwersyteckim a 40% - politechnicznym. Inną - podkreślaną przez Kishore Mahbubaniego – zaletą singapurskiej państwowości jest jedzenie. Kraj nie ten produkuje właściwe żadnej żywności u siebie. Importując z całego świata – wybiera tą najlepszą o wysokiej jakości.

Ważne jest także to, że wydatki państwa (plus wydatki Funduszu CPF i inicjatywy społeczne) wynoszą około 20% jego PKB. Jeśli porównamy to z innym państwami – określanymi mianem „państw opiekuńczych” to okaże się, że wydatki te wyglądają tak: Szwecja – 46,19%; Wielka Brytania – 43,17%; Tajwan – 31,76%; Japonia – 23,83%. Jak widać w stosunku do efektów wydatki „lwiego miasta” można określić mianem minimalnych.

PODSUMOWANIE

Singapur – ewenement czy wzór dla innych? Nie tyle, co ewenement – co coś niespotykanego; coś co trudno porównywać z innymi. Taka mieszanka etniczna na tak małym terenie i brak otwartych konfliktów. To nie zdarza się często. Zbyt mały obszar, by ignorować resztę. Raczej istotne uzależnienie od innych. Ambitny przywódca, który przyczynia się do sukcesu gospodarczego. Czy wzór? I tak i nie. Niektóre z dokonań Singapuru nie dadzą się przenieść na inny grunt, są bowiem ściśle związane z jego położeniem, z jego specyfiką. Inne mogą mieć charakter regionalny, a nawet globalny.

Model państwa Singapur, nazywany przez niektórych demokracją konfucjańską czy też merytokracją zapewne nie sprawdziłby się poza Azją. Trudno spodziewać się, że nagle Europejczycy zrezygnowaliby ze swoich wolności, albo Amerykanie głosowali na jedna partię. Azjatycki kolektywizm jak sama nazwa wskazuje, jest azjatycki. Indywidualizm jest zbyt mocno zakorzeniony w nas, a także ma za duży wpływ na społeczeństwa państw rozwijających (np. w Ameryce  Łacińskiej czy Afryce), by udało się go czymś innym zastąpić. Można wyrażać z tego powodu żal, gdyż być może taka „demokracja oświecona” byłaby lekiem na całe zło w państwach trzeciego świata. Ale wtedy musiałaby być ona zaakceptowana przez przywódców poszczególnych państw, a trudno sobie wyobrazić Hugo Cháveza czy Fidela Castro nagle hołdujących azjatyckim wartościom. Czy też niszczących – z właściwym temu poświęceniem – wszelkie przejawy patologii w państwowej administracji. Dla kontrastu - Singapur jest krajem wolnym od korupcji, ma przejrzysta administrację a urzędnicy - cieszący się najwyższym szacunkiem  - są wynagradzani na poziomie menadżerów przedsiębiorstw prywatnych. Ta praktykę trudno przenieść do innych krajów regionu, a co dopiero mówić o państwach latynoamerykańskich, gdzie czasami trudno cokolwiek załatwić bez łapówki.

Konkretne, dające się łatwo wyróżnić, dokonania w sferze społecznej i gospodarczej można by zastosować na innym gruncie. Chociażby - koncepcja Centralnego Funduszu Ubezpieczenia spodobała się samemu Tony’emu Blairowi, że deklarował chęć jej wykorzystania tych doświadczeń w Wielkiej Brytanii. Program mieszkaniowy – będący chlubą „lwiego miasta” – może znaleźć zastosowanie w każdym innym państwie. Nie jest on zależny od czynników geograficznych czy gospodarczych. Wystarczy dobra wola (choć właśnie to powinno być towarem eksportowym Singapuru). Ochrona terenów zielonych  i inne restrykcyjne regulacje ze sfery ekologicznej także powinny się znaleźć w sferze zainteresowań innych państw. Dotyczą one każdego społeczeństwa, w tym polskiego. Trudno jednak mówić o planach ekologicznych, gdy brak pieniędzy chociażby na budowę autostrad. Tym niemniej – ze względu na małą powierzchnie Singapuru – warto podkreślać postęp w tej dziedzinie. W gazetach możemy znaleźć jedynie informację – 5900 osób na km˛. Z tym, że tylko 49% powierzchni tego kraju to tereny zabudowane, a tych danych już się nie podaje.

CMIO – czy ten oficjalny szablon jest wielokrotnego użytku? Nie tylko „lwie miasto” jest zagrożone konfliktami na tle etnicznym. W innych państwach Azji Południowo-Wschodniej – tych, w których waśnie narodowo-rasowe są zjawiskiem normalnym – można być wypróbować jego przydatność. Tak, w praktyce wygląda to tak, że większość stanowisk należy do Chińczyków, mniejszości narodowe maja minimalny wpływ na władzę. Jednak mimo tej fasadowości „harmonia rasowa” jest faktem. Społeczności dostają pieniądze na rozwiązywanie problemów we własnym łonie, państwo tutaj nie ingeruje, pozostawia się wręcz duży margines zaufania. Inne niż chińska rasy mogą tworzyć własne szkoły, stowarzyszenia, swobodnie używać języka. Taka polityka ma największe znaczenie dla zwykłych ludzi. Jednocześnie Singapur – państwo, do którego przyjeżdżało się tylko na chwilę, by dorobić – uzyskuje swoją własną tożsamość państwową.
Zamiast używać słowa „wzór” powinniśmy raczej mówić „szansa”. Doświadczenia „lwiego miasta” mogą być szansą dla innych. Ale tylko wtedy, gdy odpowiednio dostosuje się do czynników obiektywnych i, gdy państwa wykażą realna chęć działania. Niektóre z programów zawierają unikatowe rozwiązania, dlatego inne państwa powinny poświecić Singapurowi trochę więcej czasu. Taki mały, bez zasobów, bez wody pitnej, a jednak się uparcie rozwija. Z drugiej strony niepokoi coraz większa emigracja, głównie młodych ludzi, którym nie odpowiada „zbytnia promocja elit” i zbyt duża presja oraz konkurencja. Powoli można obserwować pewne rozluźnianie „obyczajowych” regulacji, ale możemy się spodziewać jedynie szczypty nonkonformizmu.

„Lwie miasto”, „Królowa Dalekiego Wschodu”, „Chicago Wschodu”, „Instant Asia”... Mała rybka chińska czy może gruba ryba? Bezduszna dyktatura czy demokracja konfucjańska? Wydaje się, że spór o Singapur nigdy nie doczeka się rozwiązania. Jest jednak nadzieja. Skoro historii udało się stworzyć cos tak niezwykłego, to do niej zapewne będzie należeć ostatnie zdanie.

Na zdjęciu: Drapacze chmur w centrum Singapuru.
Źródło: Formulax / Wikimedia Commons

 

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl