Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Aktualności / Triumfalny pochód demokracji?               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
08-01-2011

 

30-10-2010

 

28-08-2010

 

22-05-2010

  Kolejny zamach w Iraku

25-04-2010

 

24-04-2010

 

06-04-2010

 

+ zobacz więcej

Triumfalny pochód demokracji? 

30-04-2003

  Autor: Wojciech Woźniak

Z pierwszych stron gazet wojna w Iraku przemieniła się do działu zagranicznego, czasem nawet bez grafik. To nieomylny znak, że operacja militarna dobiega końca. Zamiast dyktatury panuje w Iraku chaos. Społeczeństwo tego kraju stoi na granicy wojny domowej, a być może i międzynarodowej (Kurdowie – Turcja). Sytuacja nie napawa póki co optymizmem, nawet jeśli patrząc na demonstracje Irakijczyków Amerykanie mówią, że mieszkańcy tego kraju mogą teraz demonstrować przeciwko komu chcą, jak pełnoprawni obywatele wolnego państwa. Te słowa mają jednocześnie zwracać uwagę na sukces amerykańskiej kampanii. Trzeba jednak uczynić dwa zastrzeżenia. Po pierwsze celem interwencji militarnej w Iraku była realizacja rezolucji ONZ (bez mandatu tej organizacji) nakazującej Irakowi rozbrojenie się. Amerykanie dorzucili do tego ów drugi cel, który teraz wobec niepowodzeń w poszukiwaniach irackiej broni masowej zagłady staje się celem pierwszorzędnym, mianowicie – wyzwolenie społeczeństwa Iraku spod władzy tyrana. Po drugie zaś podkreślić trzeba arbitralność oceny amerykańskiej, która mówi o złym reżimie, i wskazuje na demokrację jako jedyne rozwiązanie dla Iraku, które uszczęśliwi ten naród i da mu pokój.

 

 

Trudno nie zgodzić się z twierdzeniem, że pluralistyczna demokracja, w której nieporozumienia rozwiązuje się na drodze dyskusji prowadzącej do konsensusu jest najlepszym znanym rozwiązaniem problemów pojawiających się w dużych grupach ludzi. Amerykanie zdają się ulegać złudzeniu, że skoro system ten z powodzeniem funkcjonuje w USA, kraju o tak zróżnicowanej strukturze religijnej, etnicznej i światopoglądowej, to jest to gotowy patent, który można przeszczepić na dowolny grunt. Wynika to chyba z fałszywego przekonania, że demokracja to tylko mechanizm, sposób postępowania, taki jak technika chodzenia na dwóch nogach – skuteczny i wydajny pod każdą szerokością geograficzną. Takie myślenie przenosi demokrację w sferę metafizyki, uznając ją za absolut, za wartość naturalną, nierozłączną kondycji ludzkiej. Demokracja staje się ideałem, który społeczeństwa odkrywają na drodze swego rozwoju jako spełnienie swej istoty (koniec historii). Odkrycie takiego ideału daje oczywiście mandat do niesienia światła wiedzy, tym którzy żyją jeszcze w mroku dziejów.

Jest to próba łączenia ognia z wodą: z jednej strony czysta technika rządzenia, z drugiej – ideał (wartość). Amerykanie gubią się więc w sprzeczności. Z jednej strony chcą przenieść tylko technikę i zapewniają, że nie ingeruje ona w wartości świata arabskiego, z drugiej natomiast proponując demokrację przedstawiają Irakijczykom pewną wartość, która na dodatek niesie ze sobą konieczność rezygnacji z wartości z nią sprzecznych, takich choćby jak posłuszeństwo władzy, bez względu na jej postępowanie wobec poddanych (nie obywateli!).

Nikt chyba nie wątpi, że demokracja jest lepszym ustrojem niż dyktatura (choćby z tego względu, że publiczne wypowiedzenie zdania przeciwnego bez narażania się na konsekwencje karne jest możliwe tylko w demokracji). Czy jest najlepszym? Raczej jest tak jak mawiał Churchil, iż jest najlepszym z wymyślonych dotychczas ustrojów.

Instytucje demokratyczne to tylko część demokracji. Konieczne jest jeszcze społeczeństwo obywatelskie i wolny rynek. Tak definiuje się demokrację zachodnią, czy można ją tak samo zdefiniować w Iraku i czy inne definicje nie będą prowadzić do definicji zupełnie innego ustroju niż demokracja? Wolny rynek nie tylko towarów ale również idei nie powstanie w regionach, gdzie najwyższym autorytetem cieszy się duchowny szyicki czy sunnicki. Społeczeństwo obywatelskie nie powstanie w narodzie (?) o strukturze rodowej, nie powstanie bez przejścia przez zdradzieckie wody egoistycznego indywidualizmu.

Czy ustrój budowany w oparciu o parademokratyczne struktury oprze się oligarchizacji albo demagogii, czy w efekcie nie osunie się w nową dyktaturę. To ważne pytania, na które nie ma gotowych odpowiedzi mimo, że taka budowa trwa już od roku w Afganistanie. Nie wiemy jak wygląda dziś ustrój tego państwa, czy jest on demokracją w rozumieniu europejskim, czy też jakąś hybrydą. Pozostaje mieć nadzieję, że brak wiadomości oznacza dobre wiadomości i, że dziś żyje się w Afganistanie lepiej niż za rządów Talibów. Jeśli tak jest to pozostaje Amerykanom życzyć podobnych sukcesów w Iraku.

Niestety pozostaje jeszcze jeden problem. Dyktatura Saddama nie była ani najgorszą ani ostatnią w świecie. Jest ciągle Kuba, jest Korea Północna i jest reszta świata arabskiego – mniej lub bardziej autokratyczna. Jeśli przyjąć, że głównym celem wojny było wyzwolenie społeczeństwa Iraku, to dlaczego odmawiać tego samego społeczeństwu Kuby czy Korei? A wreszcie, czy demokracja, która powstaje w toku ewolucji społeczeństwa może zostać zbudowana w wyniku obecnej interwencji? Przykład Japonii po 1945 r. Nie jest dobrym kazusem. Nawet jeśli przyjąć, że atak na Irak jest kolejnym krokiem, po wojnie z Talibami, na drodze w kierunku budowania nowej pozycji Ameryki w nowej erze – erze dominacji demokracji, to nie usuwa to wskazanych trudności. State building reklamowane przez Amerykanów polegające na budowaniu samorządowych struktur na pierwszy rzut oka wygląda zachęcająco, ale pozostaje jednak tworzeniem demokracji od góry, bo dopiero w ślad za przemianami instytucjonalnymi mają pójść przemiany społeczne. Tuż po zdobyciu Bagadadu Tony Blair apelował „Make the peace worth the war”. Chciał chyba przez to powiedzieć, że Irak powinien zostać doprowadzony do stanu, w którym jego mieszkańcy podziękują koalicji za obalenie Saddama. To wielkie zadanie. Pozostaje mieć nadzieje, że nie utopijne.

Autor: Wojciech Woźniak





 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl