Czy Tygrysy wymarły na Sri Lance?

22-05-2009

Autor: Jan Byczkowski

17 maja zakończył się jeden z najkrwawszych konfliktów we współczesnej południowo-wschodniej Azji. Tamilskie Tygrysy, otoczone przez armię Sri Lanki, ogłosiły złożenie broni. Rząd w Kolombo ogłosił koniec wojny oraz poinformował o zabiciu przywódców Tygrysów, w tym założyciela organizacji, Velupillaia Prabhakarana. Znana z terrorystycznych metod tamilska partyzantka nie cieszyła się dobrą sławą, wszyscy komentatorzy przyjęli więc informacje o zdławieniu rebelii z radością. Czy to na pewno koniec?


Zanim odpowiemy sobie na to pytanie warto byłoby przypomnieć genezę konfliktu. Na ludność Sri Lanki składają się dwie główne grupy etniczne. Pierwsza z nich, Syngalezi, stanowi większość (ok. 70%) i od uzyskania przez Sri Lankę niepodległości, co nastąpiło w roku 1948, stopniowo ogranicza prawa drugiej nacji – Tamilów, zamieszkujących przede wszystkim północy kraju. Przyczyną sporów nie jest tylko pochodzenie etniczne, lecz także religia – ci pierwsi wyznają buddyzm, ci drudzy zaś hinduizm. Z biegiem upływu czasu zaczęło dochodzić do masakr tamilskiej ludności, inspirowanych przez władze centralne. Niezadowolenie nasilało się, by wybuchnąć w roku 1976, gdy Velupillai Prabhakaran ogłosił powstanie LTTE (Tygrysów Wyzwolenia Tamilskiego Ilamu). Stopniowo walka LTTE zaczęła nabierać rozmachu, partyzanci zajmowali kolejne regiony kraju, nie napotykając zdecydowanego oporu. W szczytowym okresie Tygrysy kontrolowały 1/3 powierzchni Sri Lanki, a prezydent prosił go o zaprzestanie działań bojowych, obiecując niepodległość dla obszaru zajmowanego przez bojowników. Racjonaliści zapewne w tym momencie uznaliby, że cele wojny domowej zostały osiągnięte, Prabhakaran jednak nie zgodził się na pokój, co, jak widać, sprowadziło nań klęskę. Do dziś nie wiadomo, co wpłynęło na takie jego postanowienie. Idealizm? Przyzwyczajenie do walki? Zapewne nigdy się nie dowiemy.

Mimo negatywnego postrzegania działań LTTE wszyscy komentatorzy są zgodni co do paru faktów. Zadziwiająca jest skala, na jaką Tygrysy prowadziły wojnę. Poza armią świetnie wyszkolonych bojowników istniała także tamilska marynarka wojenna, prowadząca czasem regularne bitwy z okrętami lankijskimi oraz, co jest ewenementem na skalę światową, tamilskie siły powietrzne w postaci sportowych samolotów, wykorzystywanych do ataków samobójczych. Ogromny był także zakres władzy, jaką roztaczali Tamilowie na kontrolowanych ziemiach. Funkcjonowały tam takie instytucje jak banki, poczta czy sądy. Kolejnym ważnym aspektem działań LTTE był pomysł wysyłania terrorystów samobójców. Wprawdzie byli wykorzystywani już we wcześniejszych konfliktach, jednak to Tygrysy uczyniły z obwieszonych ładunkami wybuchowymi cywili jeden z głównych elementów walki z rządem. Wymyśliły też samochody-pułapki, tak chętnie wykorzystywane dziś przez terrorystów islamskich.

Czy Syngalezi mogą odetchnąć ulgą? To, czy sytuacja na wyspie się ustabilizuje zależy od jednego, podstawowego czynnika – polityki wobec tamilskiej mniejszości. Jeśli władze - zgodnie z zapowiedziami z ostatnich dni - przyznają Ilamowi autonomię, a także będą respektować prawa Tamilów, to ryzyko, że separatyści dadzą o sobie znać jest nikłe. A w ciągu tych 33 lat rząd w Kolombo nauczył się chyba, że wszystkich obywateli należy równo traktować.


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.