Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Europa Zachodnia / Euro czy korona               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
07-03-2010

 

10-06-2007

 

20-02-2007

 

10-10-2006

 

06-08-2006

 

07-06-2006

 

27-05-2006

 

+ zobacz więcej

Euro czy korona 

16-03-2003

  Autor: Ryszard Nowak ze Sztokholmu

W zapomnienie poszła już dawno zeszłoroczna fala powodzi. Teraz czas na plebiscyty. Kraje kandydujące do Unii umożliwiają swym obywatelom powiedzienie „tak” dla członkowstwa. Mieszkańcy Szwecji również będą mieli szansę 14 września tego roku powiedzieć „tak”, zamienić szwedzką koronne na euro i oddać władzę nad polityką monetarną Szwecji Europejskiemu Bankowi Centralnemu we Frankfurcie nad Menem.

 

 

Brak akceptacji społecznej jest głównym powodem ociągania się Szwecji z wymianą waluty. Nie było dotąd szansy na uzyskanie „tak” w ogólnokrajowym plebiscycie. Już samo wejście do Unii było tu bardzo problematczne. Zwycięstwo strony prounijnej w ówczesnym plebiscycie było minimalne. Sprawy zmiany waluty nie nagłaśniano wcale. Większość głosujących za Unią nie zdawała sobie zapewne sprawy, że jednocześnie głosuje za likwidacją szwedzkiej korony. Janerik Larsson, jeden ze strategów kampanii prounijnej z 1994 roku, przyznaje, że gdyby sprawa EMU została wyraźnie wówczas eksponowana, to euroentuzjaści nie odnieśliby zwycięstwa. (Svenska Dagbladet 7/5 -98).

Wprowadzenie przez Szwecję euro jest nieuniknione. Jest to tylko sprawa czasu. Kwestia „tak” czy „nie” została już dawno roztrzygnięta. Postanowiono więc zrobić plebiscyt. Szwedzki Sejm przeznacza 340 milionów koron na to, by mieszkańcy kraju powiedzieli „tak” lub „nie”. Jeżeli będzie "tak", to 1 stycznia 2006 roku euro zostanie wprowadzone do obiegu.

Tutejsze ustawodawstwo dopuszcza dwa rodzaje plebiscytów - doradczy i konstytucyjny. Pierwszy doradczy plebiscyt odbył się tutaj w 1922 roku i dotyczył... prohibicji. W okresie powojennym przeprowadzono cztery plebiscyty: 1955 o przejściu na ruch prawostronny, 1957 o ubezpieczeniach społecznych, 1980 w sprawie elektrowni atomowych oraz w 1994 dotyczący przystąpienia do Unii Europejskiej. Plebiscyt w sprawie wprowadzenia euro będzie miał również charakter doradczy.

Oczywiście można by wprowadzić euro bez plebiscytu. Jednak wobec gmatwaniny obietnic wypowiadanych przez poltyków przy różnych okazjach, taki przesmyk do strefy euro mygłby być odebrany jako niedemokratyczny. Trudno też byłoby uzyskać parlamentarną większość dla takiej decyzji. Zdecydowana większość partii reprezentowanych w szwedzkim Sejmie jest za plebiscytem lub nie ma nic przeciwko, nawet jeżeli woleliby go uniknąć. W Sejmie mamy obecnie sześć partii. Największa z nich, socjaldemokraci, tworzy rząd mniejszościowy, korzystając z pomocnych głosów komunistów i zielonych. Partie stojące w opozycji to Moderaci - umiarkowana prawica, KDS - chrześcijańska demokracja, Folkpartiet - liberałowie oraz Center - partia ludowa. Zdecydowanie prounijni są Moderaci, Folkpartiet i KDS. Zdecydowanie anty to komuniści i zieloni. Ludowcom wszystko się pomieszało i lansują hasło „tak dla UE, nie dla EMU”, czyli klasyczne za, a nawet przeciw. Socjaldemokraci, po długotrwałym wahaniu, opowiedzieli się w końcu za euro. Dobrze opłacane szczyty partyjne zrobiły to z entzjazmem. Wśród partyjnych szaraczków natomiast zachwyt jest dużo mniejszy. Panuje tu raczej strach przed nieznanym, rozkwitający doskonale na gruncie przekonania o wyższości Szwcji nad wszystkimi.

Pod koniec ubiegłego roku dyskutowano zawzięcie na temat plebiscytowego pytania. Przeciwnicy Unii starali się tak sformułować pytanie, by jak najbardziej przestraszyć głosującego. Dlatego starano się by tekst wyraźnie mówił o likwidacji korony. Miało to poruszyć nacjonalistyczne uczucia pytanego i skłonić go do zagłosowania przeciwko euro. Stanęło jednak na tym, że pytanie będzie brzmiało: „Czy uważasz, że Szwecja ma wprowadzić euro jako walutę? Możliwe odpowiedzi to „tak” lub „nie”. Można też oddać głos bez odpowiedzi.

Walka o euro zaczęła się już przed rokiem 1997, gdy była jeszcze szansa na wprowadzenie euro w momencie jego inauguracji, wraz z innymi krajami Unii. Już wówczas zarysowały się w debatach politycznych główne kierunki argumentacji. Zwolennicy Unii podkreślali, że plebiscyt z roku 1994, w którym Szwedzi zagłosowali za przystąpieniem do UE obejmował również kwestię unii monetarnej. Przystąpienie Szwecji do UE było również przystąpieniem do EMU. Tak więc Szwecja jest już członkiem EMU. Pozostaje tylko kwestią, kiedy przejdzie do fazy trzeciej i wprowadzi euro. Dbają oni o to by plebiscytu nie nazywano „w sprawie przystąpienia do EMU”, a „w sprawie wprowadzenia euro”.

Adwersarze odwołują się do wypowiedzi różnych polityków z okresu plebiscytu 1994, w których to zapewniano, że przystąpienie do UE nie oznacza automatycznie przystąpienia do EMU. Originalny tekst umowy o warunkach przystąpienia Szwecji do UE jest, łagodnie mówiąc, trudno dostępny. Znacznie łatwiej dostępne są uproszczone broszury o tej umowie, a tam już niezręczne tematy są nieco... uproszczone. Jednym słowem - niech żyje interpretacja!

Przeciwnicy Unii mają pewien problem wynikający z różnicy między taktyką, a strategią. Z jednej strony muszą taktycznie zwalczać tezę, że wejście do EU oznaczało automatycznie wyrok śmierci na koronę. Z drugiej jednak strony uznanie takiej automatycznej zależności daje im strategiczną szannsę na ponowne kwestionowanie samego członkowstwa Szwecji. Narodowe „nie” dla EMU może być przecież doskonałym narzędziem do zasadniczej kampanji antyunijnej. Skoro nie można być członkiem Unii nie będąc uczestnikem EMU, to musimy wystąpić z Unii wobec plebiscytowego „nie” dla euro. Taki scenariusz marzy się całej czerwono-zielonej sałatce antyunijnej. Jednak ta dwoistość dążeń nie do pogodzenia przytępia nieco argumentację taktyczną.

Rzeczowe argumenty nie będą jednak roztrzygające w tym plebiscycie. Znacznie większą siłę przebicia będą miały hasła odwołujące się do typowej, szwedzkiej ksenofobii, do głęboko tu zakorzenionych nacjonalistycznych uczuć, do przekonania o własnej wyższości. Są to struny łatwo dostępne i nie wymagają wirtuoza, by na nich zagrał. Strona prounijna ma tu znacznie trudniejsze zadanie. Musi przekonać przeciętnego obywatela, że przejście na euro, to zwycięstwo szwedzkiej gospodarki i polityki, i że przyjmując Europę w swoje objęcia, już teraz bez wykrętów, będzie Szwecja miała na nią większy, zbawienny wpływ. Musi też przekonać elity władzy tego kraju - LO - czyli krajową centralę związków zawodowych (odpowiednik dawnego, PRL-owskiego CRZZ) i partię socjaldemokratów - o tym, że zmiana waluty nie uszczupli ich władzy. Obie te organizacje powołały wspólną grupę ekspertów, której zadaniem jest m.in. wypracowanie sposobów na zachowanie władzy nad poltyką finansową nawet, gdy polityka monetarn zostanie przekazana do Frankfurtu nad Menem. Od rezultatu ich pracy zależy czy Szwecja będzie miała euro czy też nie. Jeżeli władze tych organizacji bez zastrzeżeń opowiedzą się za euro, to będzie euro. Ich członkowie to karni, dobrze wyćwiczeni żołnierze. Nie trzeba im wiele tłumaczyć. Odczytają właściwie nawet drobne sygnały i zagłosują jak partia każe.

Autor: Ryszard Nowak

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl