Amerykanskie nastroje

20-02-2003

Autor: Joanna Babińska z Atlanty

W sobotę przeciwko wojnie z Irakiem demonstrowało na całym świecie - według różnych szacunków od kilku do nawet 10 mln ludzi.

W Nowym Jorku Martin Luther King III, syn Martina Luthra Kinga Jr, powiedział demonstrantom: “Tylko, dlatego, że masz największą broń na świecie, nie znaczy, że musisz jej użyć”. Protestanci zjednoczyli się na terenie całych Stanów Zjednoczonych, od Maine po Hawaje i od Teksasu po Minnesotę. Antywojenne marsze zaplanowane były w 150 głównych i mniejszych amerykańskich miastach.

20 stycznia o godzinie 1 po południu na jednej z głównych ulic w Atlancie odbył się marsz na cześć Martina Luthra Kinga Jr. Była to pierwsza tak spektakularna demonstracja pacyfistyczna w Ameryce przeciwko wojnie w Iraku. Tegoroczna parada zmieniła swój pierwotny charakter. Wierni epigoni tego bojownika o wolność potępili interwencyjną wojnę w Iraku tak, jak on sam w 1968 roku potępił wojnę w Wietnamie. - To wyjątkowy marsz. Jako młoda dziewczyna w latach 60 - tych w ten sam sposób błagałam o pokój w Wietnamie - mówi ze wzruszeniem w głosie 53 - letnia hipiska Miriam Jones. Przyjechała 1200 mil ze stanu Michigan, aby zobaczyć pochód. -  Przyznam, że nigdy nie widziałam tej słynnej parady w Atlancie. Nie idę z nimi, ale jednoczę się emocjonalnie. Miriam wytatułowala sobie znak pokoju na prawym kciuku - Chciałam pokazać, że wojna to żadne rozwiązanie. Dzisiaj też w duszy wykrzykuję, o tak, jak ten człowiek przed nami   “Nie zasiewajmy nienawiści” - wskazuje na starszego pana niosącego transparent o tej treści.

11 - letni chłopiec niesie kartkę, na której widać napis: “Żadnej wojny przeciwko Irakowi; Wojna - kłamstwo, Pokój - prawda; To jest moje marzenie” (“No war on Iraq; War - lie, Peace - true; This is my dream”). Rodzice wraz ze swoimi dziećmi przyszli zwrócić uwagę na konsekwencje ataku zbrojnego. Uczestnicy parady z pasją wyrażali swoje poglądy. Wielu, zwłaszcza czarnych obserwatorów, podsycało emocje aktywistów - Tak to prawda - krzyczała starsza pani - Bush zabija nasze dzieci (Bush kills our babies). Po co im ta ropa. Musi znaleźć się następca Kinga - tak charyzmatyczny i tak miłosierny. Bush musi się otrząsnąć.

Jesteśmy jego następcami, wyrażamy jego myśli, jego postulaty. To jest cześć oddawana Kingowi .  Wojna interwencyjna to żadna sprawiedliwość. King mawiał :   “Każdy przejaw przemocy dowodzi moralnej niższości. Najwspanialsze i najtrwalsze walki, jakie zna ludzkość, jakie zna historia to walki ludzkiej myśli. Najnędzniejsze i najkrótsze to walki przemocy. Idea, która potrzebuje broni aby się utrzymac, sama obumiera. Idea, która utrzymuje się przy użyciu przemocy jest wypaczona?” -  recytuje z pamięci student Uniwersytetu Morris Brown w Atlancie.

W poniedziałek 17 lutego w Kościele Ebenezer, w którym  kazania o treści pacyfistycznej wyglaszał Martin Luther King Jr, zebrali się wyznawcy czterech największych religii: chrześcijaństwa, islamu,  judaizmu i hinduizmu. Śpiewając pokojowe pieśni, wierni modlili się przez kilka godzin o pokój na świecie.To bardzo ważne, że wyrażamy swoje opinie teraz, zanim pociski zaczną latać nad naszymi głowami - mówi Ken Whildon, pastor Kościoła Baptystów w Atlancie - Mam nadzieję, że ktoś nas wysłucha. Trzymając się za ręce muzułmanie, chrześcijanie, judaiści oraz hinduiści odmawiali wspólne modlitwy.  - Wlaśnie tutaj można zaobserwować gleboką milość ludzką. Chwyciłem muzulmanina za rękę i nie czułem żadnej nienawiści. Czułem jedynie, że on pragnie tego samego co ja  - pokoju - mówi Eric Manore, 28 - letni student medycyny, który 11 września 2001 roku stracił ojca w World Trade Center w Nowym Jorku podczas zamachu terrorystycznego.

Są rownież Amerykanie, którzy bardziej niż polityką  zaabsorbowani są teraz  zwrotami podatkowymi.  - Nie angazuję się w takie przedsięwzięcia. Wojna na razie mnie nie obchodzi. Muszę się rozliczyć, później czekać będę tylko na moje pieniądze, a poźniej zobaczymy, co będzie z tym Saddamem. Po to wybraliśmy najlepszy rząd, zebyśmy nie musieli się tym zajmować - mówi  Donald Roberts, pracownik firmy rachunkowej w Atlancie zapytany o opinię na temat ruchów przeciwko interwencji w Iraku. Obywatele amerykańscy podzielają opinię Alana Greenspana, prezesa Zarządu Rezerwy Federalnej (Fed), iż niepewność związana z wojną ma negatwny wpływ na giełdę i gospodarkę amerykańską. - Albo niech idą na wojne albo niech kończą z tą farsą. Jedno z dwóch. Każdego dnia na giełdzie tracę setki dolarów - mówi John Stuart, prywatny inwestor giełdowy.

Autor: Joanna Babińska


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.