Co oznacza taki stan rzeczy? Tak naprawdę SLD zawetował sam siebie. Wystąpił po prostu przeciwko własnemu elektoratowi o inklinacjach związanych może nie z lewicą XXI wieku, ale z socjalizmem osadzonym w realiach PRL. Tym samym naraża się na odpłyniecie własnego elektoratu, co przy notowaniach rzędu 7% stanowi realne zagrożenie nie wejścia do parlamentu w następnych wyborach parlamentarnych.
Można spotkać się z twierdzeniami w stylu: Napieralski zrobił to, aby być zauważalnym, by stworzyć wizerunek twardego polityka, bez którego nie obejdzie się żadna ważniejsza decyzja w Sejmie. Uważam, że jest to błędne myślenie, gdyż pisząc w najprostszych słowach, nie tworzy się wizerunku odwrotnego do oczekiwań własnego elektoratu.
Sytuacja, która zaistniała tak naprawdę jest na rękę PO. Poddawanie pod głosowanie ustaw, które są niezbędne dla funkcjonowania i naprawy państwa (m.in. reforma służby zdrowia), ściąga na siebie automatyczne weto prezydenta. Lech Kaczyński utożsamiając się tylko z jedną formacją – PiS, automatycznie blokuje taką ustawę, a potwierdzenie tej decyzji musi się odbyć w Sejmie właśnie głosami SLD. Z kolei ta partia głosując za wetem (bądź wstrzymując się) występuje przeciw własnym wyborcom. Prezydent wetując ustawy, które są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania organów państwa, bierze automatycznie na siebie ciężar problemów trapiących państwo i oburzenie społeczeństwa.
Platformie Obywatelskiej nie będzie potrzebne skuteczne rządzenie do podtrzymywania na wysokim poziomie poparcia wyborców. Potrzebne za to będzie, umiejętne komunikowanie się ze społeczeństwem. Przekaz kierowany do wyborców musiałby "tłumaczyć" kto jest winny tego stanu rzeczy, że nie ma reform i uporządkowania tych problemów które dotyczą nas wszystkich. W obliczu tego stanu rzeczy prezydent, PiS i SLD nie będą mogli skutecznie odpierać zarzutów PO. Odium winowajców łatwo może obniżyć poparcie społeczne dla tych partii jak i definitywnie przekreślić reelekcję prezydenta Kaczyńskiego.
Wszystko w rękach PO - jak wykorzysta nadarzającą się okazję? Umiejętne pokierowanie tym konfliktem może jej przynieść więcej korzyści niż strat: spadek poparcia dla PiS i SLD, ograniczenie możliwości reelekcji Lecha Kaczyńskiego, a przeprowadzenie odpowiednich ustaw w ostatnim roku kadencji parlamentarnej - oczywiście odpowiednio zmodyfikowanych pod kampanię wyborczą - może tylko pomóc w zdobyciu władzy na następną kadencję.