Dotąd KE bardzo szybko - i negatywnie - oceniała kolejne nadsyłane przez Polskę dokumenty w sprawie stoczni, odrzucając je jako niespełniające stawianych warunków. Prezydent Lech Kaczyński oceniał, że sytuacja polskich stoczni jest "niedobra, ale nie beznadziejna". Rozmawiał o nich w poniedziałek z szefem KE Jose Manuelem Barosso. "Mam nadzieję na pewne jeszcze przedłużenie tej sprawy" - stwierdził prezydent. Komisja przeanalizowała poprawki rządu do planów restrukturyzacji stoczni, a także list premiera do Komisji w sprawie ratowania polskich przedsiębiorstw i ostatecznie Polska dostała dodatkowe dwa miesiące i ma czas do 12 września na przedstawienie ostatecznych planów restrukturyzacji stoczni w Gdyni i w Szczecinie. Tak zdecydowała w środę Komisja Europejska. A tymczasem stoczniowcy w Gdyni i Szczecinie demonstrują na ulicach swoich miast w obronie miejsc pracy.
W ratowanie polskich stoczni, poza ministrem skarbu i prezydentem, włączył się także premier. Również rozmawiał w tej sprawie z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso.
"Z przykrością stwierdzam, że Komisja nie może zaakceptować obecnych planów restrukturyzacyjnych. Niemniej w związku z trwającymi rozmowami z potencjalnymi nabywcami obu stoczni, oraz w związku ze zobowiązaniem podjętym przez premiera Tuska, że do 12 września zostaną przedstawione nowe plany, postanowiliśmy odroczyć formalne przyjęcie decyzji negatywnej" - napisała w oświadczeniu dla prasy unijna komisarz odpowiedzialna za konkurencję. Neelie Kroes dodała, że polskie władze muszą wykorzystać swoją ostatnią szansę na przedstawienie rozwiązań. Jeśli jednak Polska w wyznaczonym terminie nie przyśle planów dotyczących przekształceń w stoczniach, Komisja nakaże im zwrot rządowego wsparcia przyznanego po naszej integracji ze Wspólnotą. Programy przygotowane przez rząd i prywatnych inwestorów muszą spełniać surowe, unijne zasady. Chodzi o ograniczenie produkcji i gwarancje dotyczące długoterminowej rentowności stoczni, już bez dodatkowych dotacji z budżetu.
Do 12 września Polska ma przesłać pełny plan restrukturyzacyjny i prywatyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie. KE wymaga, by ostateczne plany restrukturyzacji stoczni zapewniały ich długoterminową rentowność. Upadek stoczni oznaczałby utratę pracy przez kilkunastu tysięcy stoczniowców i około 100 tys. osób z firm kooperujących z zakładami.
Spod bram Stoczni Szczecińskiej Nowa i Stoczni Gdynia wyruszyli w południe stoczniowcy. W Gdyni manifestuje około dwóch tysięcy osób. Według związkowców w szczecińskim marszu może brać udział blisko 6 tysięcy osób. Marsze milczenia stoczniowców mają zaprezentować rządzącym determinację pracowników.
"Jestem zadowolony z decyzji Komisji Europejskiej, była ona Polsce bardzo potrzebna" – powiedział na konferencji prasowej Aleksander Grad. Minister skarbu podkreślił, że zmiany zapoczątkowane w polskich stoczniach napawają go nadzieją. "Jestem jednak ostrożnym optymistą" – zaznaczył minister. Jego zdaniem, przede wszystkim należy wywiązać się z przyjętych zobowiązań, zanim będzie można mówić o sukcesie w restrukturyzowaniu polskich stoczni.