Reforma strukturalna
Podział: szkoła podstawowa – gimnazjum – szkoła ponadgimnazjalna był raczej podziałem wprowadzonym zbyt pochopnie. Wiek, w którym dziecko trafia do gimnazjum, jest najtrudniejszy dla rozwoju młodego człowieka, ponieważ opuszcza znane mu środowisko szkoły podstawowej i trafia do całkiem nowego środowiska, gdzie kontrola rodzicielska jest bardzo osłabiona, a przeświadczenie o przejściowości gimnazjum pogłębia efekt. Przejawia się to wzrostem zachowań agresywnych, uczeń po raz pierwszy ma kontakt z alkoholem czy narkotykami. Wyjściem z tej sytuacji jest połączenie gimnazjum ze szkołą ponadgimnazjalną. Przykładem skutecznego połączenia tych dwu typów szkół jest szkoła, w której pracuję, gdzie przy szkole ponadgimnazjalnej funkcjonuje gimnazjum w ramach Ochotniczego Hufca Pracy, skupiające więc młodzież trudną, niedostosowaną społecznie, co nie przekłada się na wzrost zachowań agresywnych.
Jakość nauczania
Obecnie do szkoły ponadgimnazjalnej trafia młodzież z bardzo dużymi brakami. Dzieci mają coraz większe trudności w czytaniu i pisaniu, nie mówiąc już o trudnościach w rozumieniu prostego tekstu, formowaniu wypowiedzi, rozumieniu poleceń. Statystyki bardzo ładnie wyglądają, ale może pokusić się o sprawdzenie rzeczywistego stanu analfabetyzmu w społeczeństwie. Z jakością związany jest również stan klas. W związku z systemem finansowania w oświacie mamy do czynienia z absurdem dydaktycznym, czyli tworzeniem klas 36-, 38- a nawet 40-osobowych. Jakim cudem proces dydaktyczny ma być najwyższej jakości?
Jakość studiów pedagogicznych
W Polsce nadal funkcjonuje negatywna selekcja. Do zawodu trafiają osoby, które nigdy nie powinny trafić do szkoły. Widzę to zresztą obserwując nabór na studia pedagogiczne, gdzie trafia niejednokrotnie absolwent szkoły średniej z niskimi wynikami maturalnymi, który nie dostał się na bardziej „prestiżowy” kierunek. Poza tym studia pedagogiczne nie uczą, jak radzić sobie z agresją w szkole, jak współpracować z rodzicem, jak poradzić sobie ze stresem. Podstawą wykładanej dydaktyki i pedagogiki są przestarzałe i nie mające nic wspólnego z rzeczywistością XXI wieku prace Bogdana Suchodolskiego. Program szkół wyższych rozmija się z rzeczywistością. Raczej nadal tkwi w XIX-wiecznych ideałach Poza tym trzeba wprowadzić obowiązkowe testy psychologiczne dla kandydatów do zawodu nauczyciela.
Awans nauczyciela
Każdy stopień nauczycielski powinien kończyć się egzaminem państwowym. Wprowadzenie egzaminu wiąże się z poziomem płac. Motywacja do rozwoju musi wiązać się z godziwym zarobkiem. W ocenie pracy powinien ponadto liczyć się efekt, a nie wysługa lat.
Karta Nauczyciela
Problem delikatny, ale nie można ciągle go ukrywać pod dywanem. Karta wiąże ręce dyrektorom oraz samorządom w samodzielnym zarządzaniu szkołą; nie da się powiązać płacy z jakością pracy. Karta jest swoistym skansenem PRL.
Edukacja powinna być powiązana z polityką społeczną, gospodarczą i naukową. Priorytetem powinno być wprowadzenie dobrze wykształconych absolwentów na rynek pracy. Państwo powinno stracić monopol na edukację. Większa rola przypadać powinna samorządom, fundacjom, stowarzyszeniom. Pieniądz powinien iść za uczniem (wprowadzenie bonu edukacyjnego). Kierunki kształcenia w Polsce są określane bez rozeznania na rynku pracy. Państwo powinno zbadać zapotrzebowanie na określone grupy zawodowe, czyli oferta edukacyjna powinna być adekwatna do zapotrzebowania rynku pracy. W moim przekonaniu w dobrym kierunku idzie koncepcja minister Katarzyny Hall mająca na celu wprowadzenie po pierwszej klasie liceum przedmiotów tylko kierunkowych. Powinno się wprowadzić elastyczny sposób dobierania przedmiotów. Uczniowie wtedy wybierają swoją ścieżkę kształcenia (mam tu na myśli szkolnictwo ponadgimnazjalne). Oczywiście istniałby sztywny zestaw przedmiotów obowiązkowych i elastyczny przedmiotów wybieranych przez ucznia. W szkołach technicznych obowiązkowe staże w zakładach pracy. Wprowadzenie do szkół nowoczesnego systemu doradztwa zawodowego.
Trzeba wreszcie w polityce państwa postawić na rozwój edukacji, bo to inwestycja, która będzie przynosiła zyski. Postawmy na „gospodarkę opartą na wiedzy”!