Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl /  CASUS KOSOWA. Sprawa Rozwodowa               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
23-11-2009

  Pierwsze wybory

13-11-2008

 

14-10-2008

 

08-07-2008

 

16-06-2008

 

11-05-2008

 

30-04-2008

 

+ zobacz więcej

CASUS KOSOWA. Sprawa Rozwodowa 

15-02-2008

  Autor: Robert Skwarko
Główną przyczyną większości nieszczęść ludzkości są wojny. Tym potworniejsze im potężniejsi walczą przeciwnicy. Główną przyczyną większości wojen są granice. Niesprawiedliwe dla jednego. Czyli wielum, szybko okazuje. Szczególnie okrutnie wyraża owo w stosunkach między państwami, narodami. Miedze okazują także tym z podstawowych konfliktów już wewnątrz samych państw.

 

 

Genezą tego zła okazuje się fałszywa zasada funkcjonowania kraju. Państwo jest DOBROWOLNYM związkiem między ludźmi .Po prostu .Ale obecnie obowiązuje staroświecki układ państw złodziejskich, z czasów, kiedy silniejszy porywał ile dało od słabszego; często był on w ogóle połykany jednym potworkiem, bądź rozrywanym między sąsiadów, tamtemu równych.
 
Funkcjonowanie takiego państwa najlepiej zrozumieć na podstawie zwykłego związku małżeńskiego... na siłę ustanowionego. Zwykłego porwania zadawnionego. Ono powoduje, że strona tu słabsza wykorzystuje każdą chwilę osłabienie swego silniejszego porywacza dążąc z utęsknieniem stale do połączenia z rzeczywistym wybrankiem. Osnową obłudy państw złodziejskich jawi pomieszanie pojęć czy raczej totalne zlekceważenie różnicy między narodem a społeczeństwem .Bez znaczenia na ile to, komu podoba się czy nie różnica tu fundamentalną, ponieważ taka jak między rodziną a znajomymi.
 
Granice to ściany domu. Który postawił nader konkretny ród, na sobą wykarczowanej ziemi. I choć dziś mieszka w owym domu także masa znajomych, stanowiących może i większość w nim, mających równe prawa ze wszystkimi, to jednak pomieszanie pojęć między prawowitymi potomkami właścicieli a równouprawnionymi, ale jednak tylko współlokatorami rodzi ciągłe zgrzyty. Które właśnie tak często kończą wybuchami, dzieje takich państw-domów, czyli wspólnot; mi i sądzę nie tylko najlepiej i najzdrowiej objaśnianych właśnie małżeństwem.
 
Granice państwa, czyli płoty gospodarstwa, NIGDY przecież nie mogą stać ważniejszymi od jego mieszkańców, kiedy sterczy odwrotnie tylko współczuję tamtym ludziom. Wszyscy zyskaliśmy prawo do wspólnoty. Każdy związek ma przywilej do rozwodu. Lecz z nim już większy problem. O wiele większy. Stąd taką pilnością stworzenie cywilizowanego prawa rozwodowego dla wielonarodowościowych państw, tak by każdy z jego członów mógł żyć w takim związku, jakiego pragnie każdej prowincji większość. A samo prawo do ślubów i rozwodów powinno świecić tym z najbardziej elementarnych i najprostszych! Weźmy:
- prawo do rozwodu dostaje jedynie grupa różniąca etnicznie od dotychczasowego partnera, przy większościowym międzynarodowym uznaniu owej odrębności jako faktu,
- podział wspólnoty majątkowej dotyczy wyłącznie ziem, które były zajęte stroną wychodzącą ze związku jeszcze przed jego zawarciem,
- do rozpoczęcia procedury rozstania wystarczy zgoda w referendum ogólnokrajowym większości ludności jednej ze stron sporu; przy zdecydowanej kontroli społecznością międzynarodową swobody decyzji tubylców, akcie chronionym jak i wszelkie inne głosowania,
- ustanowiony po zwycięskim dla podziału kraju referendum rozwód na terenach spornych, poprzedza okres separacji, trwający jedno pokolenie, 20 lat, wszystkich pozostawiając nadal razem, w rozmyślaniu,
- bezpośrednią procedurę już stricte rozwodową, dla wykazania jej wciąż sensu, automatycznie po separacji, zaczyna pierwsze referendum na temat ostatecznego podziału państwa, raz jeszcze ogólnokrajowe,
- na obszarach wtedy wyrażających dalsze pragnienie rozejścia się, po 10 latach przeprowadzane są następne wolne wybory odnośnie tego samego, to jest chęci rozstania z dotychczasowym partnerem,
- jeśli wynik uprawnionej większości znowu będzie na tak rozwodowi odczekujemy kolejne 10 lat i organizujemy decydujące referendum dając szansę wypowiedzenia w sprawie także drugiemu pokoleniu,
- jeżeli i po kolejnej dekadzie większość ludności spornego obszaru wypowie się za rozwodem ten następuje już automatycznie, ale po jeszcze 10 latach od daty rozstrzygającego referendum, dając w tym czasie możliwość łagodniejszego rozstania dotychczasowemu partnerowi,
- każda przegrana zwolenników rozwodu w którymkolwiek z referendum oznacza zakończenie całej procedury rozwodowej, z obowiązkowo 30 letnią przerwą na możliwość podjęcia ponownej próby zerwania związku,
- szczęśliwej drogi wszystkim i świętego spokoju każdemu.
 
Proszę o upublicznienie tych propozycji, ponieważ ich odbiór, ufam z przyjęciem, będzie jasno świadczyć o rozwoju cywilizacyjnym stosunków pomiędzy państwami, jak i w każdym z nich. Prawo to otrzeźwi uciskających ale na sam wprzód da wyraźną nadzieję uciskanym, co jawi tu fundamentalnym, ponieważ właśnie spełniana urzeczywistnieniem wiara jak nic zapobiega gwałtom, mordom i wodzowskim mordom bez twarzy. Wierzę, że już moc dojrzało ku dorosłym decyzjom. Przepisy te winny wprowadzić u się WSZYSTKIE państwa świata. A zyska na tym każdy.
 
Z szacunkiem,
 
 Wolny Obywatel 

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę
  Wasze komentarze
 

 

(~zak53, 16-02-2008 20:11)

Opis:


Brak odpowiedzi na ten komentarz
+ powrót + odpowiedz
 

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl